W wywiadzie dla Złotej Sceny, legenda polskiej piosenki, Irena Santor, podzieliła się swoimi refleksjami na temat przemian we współczesnej muzyce. Artystka, która przez dekady kształtowała gusta muzyczne Polaków, z nostalgią mówi o zanikającej melodyjności…
Nieoczekiwane olśnienie rapem
Jednym z najbardziej nieoczekiwanych doświadczeń ostatnich lat było dla Santor odkrycie rapu za sprawą spektaklu „1989” w krakowskim teatrze.
Pojechałam specjalnie do Krakowa na ten rapowy spektakl i doświadczyłam olśnienia – wspomina. – Tam rap był perfekcyjnie przygotowany pod każdym względem – aktorstwo, teksty, przekaz. Wszystko było zrozumiałe i pełne artystycznej wartości. To pokazało mi, że każdy gatunek muzyczny może być nośnikiem ważnych treści, jeśli tylko jest wykonany z należytą starannością i szacunkiem dla odbiorcy.
Żal o zanikające melodie
Jednocześnie Santor nie kryje rozczarowania wobec części współczesnej produkcji muzycznej.
Niestety, dziś często mamy do czynienia z czymś, co trudno nawet nazwać muzyką. Ktoś mówi szybko, niezrozumiale, a wszystko jest zagłuszane przez przypadkowe dźwięki. Gdzie ta melodyjność? Gdzie dbałość o formę? – pyta retorycznie.
Szczególnie bolesny jest dla niej fakt, że młodzi artyści coraz częściej rezygnują z melodyjności na rzecz chwilowych efektów.
Piękna melodia to prawdziwe dzieło sztuki, które wymaga talentu i pracy. Dziś często tekst i muzyka nie tworzą już spójnej całości, a szkoda, bo właśnie w tej harmonii tkwiła zawsze siła dobrej piosenki.
Prawdziwa wartość muzyki ludowej
W kontraście do współczesnych trendów, Santor z ogromnym szacunkiem mówi o tradycyjnej muzyce ludowej.
Melodie i teksty zebrane przez Kolberga przetrwały wieki nie bez powodu. Niosą w sobie prawdę o ludzkich emocjach, są jak intymne opowieści o radości, miłości czy smutku. To żywe świadectwo tego, jak nasi przodkowie przeżywali świat – podkreśla.
Artystka zdecydowanie odrzuca też tradycyjny podział na kulturę wysoką i niską.
Czy twórczość ludowa to kultura niska? Absolutnie nie! To sztuka pełna finezji i humoru, która przetrwała pokolenia. Prawdziwa wartość nie zależy od gatunku, ale od szczerości przekazu i umiejętności twórcy – konkluduje Santor.