Edyta Górniak, Natasza Urbańska, Katarzyna Skrzynecka śpiewały w „Metrze”. Musical bije rekordy popularności od ponad 30 lat

Anna Markiewicz
6 min przeczytany

32 lata pierwszy polski musical bawi, wzrusza i uczy. Kolejne pokolenia na scenie i na widowni przekonują się, że warto marzyć. „Metro” to jedyny polski spektakl grany na Broadwayu.

„Gdy zmęczy cię obcego miasta ulic szum,

gdzie nie dla ciebie są towary na wystawach.

 Nie możesz przebić się przez obojętny tłum,

 do metra zejdź, tam całkiem, inne rządzą prawa”.

Ucieczka od rzeczywistości

Miało być ucieczką od szarej rzeczywistości, w której nie ma perspektyw dla młodych ludzi. Tych na scenie i tych na widowni. Gdzieś między snem a jawą toczy się życie. Na górze uporządkowane, szare i nudne – na dole, w metrze – pełne kolorów, niespodzianek i prawdziwych przyjaźni. Od 32 lat młodzi ludzie dzielą się na dwie grupy: „normalnych” i tych, którzy nie widzieli jeszcze „Metra”, kultowego przedstawienia Januszów Stokłosy i Józefowicza. Wycieczki szkolne, które w latach 90.tych przyjeżdżały do Warszawy realizowały zwykle trasę 3M, czyli Miasto – Mc Donald’s – „Metro”. Wśród fanów musicalu istnieje podobno swoisty, honorowy fan-club. Przyjmowani są do niego dopiero tylko ci, którzy obejrzeli przedstawienie przynajmniej sto razy. Dla artystów teatru Studio Buffo to też duże wyzwanie. Nie można pomylić tekstu. Nawet jednego wersu. Głównie dlatego, że 80 procent widowni zna go na pamięć śpiewa razem z wykonawcami.

Najnowsze Metro/fot.Wojciech Pepliński

Wspięli się na sam szczyt

„Może odnajdę właśnie tu, miejsce na ziemi, mały punkt…” śpiewa Anka, główna bohaterka „Metra”.

To przedstawienie jest o nich i dla nich – mówi dyrektor artystyczny teatru Buffo, Janusz Józefowicz. – O przyjaźni i miłości. O ich marzeniach, szansach, przed którymi stają i które mogą wykorzystać.

I przez 32 lata marzenia młodych ludzi niewiele się zmieniają, choć tak bardzo zmienia się rzeczywistość poza murami teatru.

Urbanska
Janusz Józefowicz/Archiwum Teatru Buffo

Praca z Januszem Józefowiczem nie należy do łatwych. Reżyser zwykł mówić, że w teatrze nie ma demokracji, ale uważa, że tylko w takich warunkach można osiągnąć sukces. I na przekór wszystkim tym, którzy nie wierzyli, że da radę, pojechali z „Metrem” na Broadway. Nie zachwycili krytyków, ale podbili serca publiczności, która oklaskiwała musical na stojąco.

Przede wszystkim zależało mi na tym, by tym młodym ludziom, którzy często nie mieli nawet osiemnastu lat udowodnić, że nie trzeba kończyć szkół, by coś sobą reprezentować. Że nie liczy się papier, tylko talent– mówi Janusz Józefowicz. – Pracują bardzo ciężko, można powiedzieć, że harują. Ale tak długo, jak długo będą odnosić sukcesy, będą mi tę harówkę wybaczać.

Skrzynecka wystąpiły w „Metrze”
Janusz Józefowicz i jego syn Kuba/ Archiwum Teatru Buffo

Historia „Metra”

Historia „Metra” jest długa, ale nie ma szczęśliwego końca. Dopóki mogli grać w Teatrze Dramatycznym, było dobrze. Ale potem ktoś zadecydował, że na deskach Dramatycznego lepiej organizować pokazy bielizny niż wystawiać jedyny polski musical. Młodzież koczowała pod teatrem, organizowała wiece. Na nic. Metro jest więc grane w Studio Buffo, pierwszym prywatnym teatrze w Polsce. Tu nie ma obrotowej sceny, nie ma takiej przestrzeni, na jakiej naprawdę powinien odbywać się musical. Mimo to młodzież nadal wystaje przed kasami teatru w oczekiwaniu na wejściówkę, kiedy biletów dawno już nie ma.

2510 przedstawień i licznik ciągle bije

30-lecie „Metra” miało być wielkim wydarzeniem połączonym z trasą koncertów w całej Polsce. Sytuację skomplikowała pandemia, więc trasa tak naprawdę odbywa się teraz. Do dziś spektakl został zagrany 2510 razy (to tylko zsumowane polskie przedstawienia, do tego dochodzi jeszcze ponad 200 spektakli w Rosji, 4 we Francji i 38 na Broadwayu. Trudno policzyć, ile osób obejrzało „Metro”. Przed pandemią szacowano, że było to ponad 2,5 miliona widzów, bez Internetu, Youtuba, bez rejestracji TVP i kaset wideo. To może oznaczać, że łącznie „Metro” widziało nawet 5 milionów osób.

Obsada Metra sprzed lat/Archiwum Teatru Buffo

Edyta Górniak, Katarzyna Skrzynecka, Natasza Urbańska w „Metrze”

Przez 32 lata Jana zagrali między innymi: Robert Janowski, Janusz Józefowicz, Dariusz Kordek, Rafał Drozd, Jan Traczyk, Paweł Podgórski, Jerzy Grzechnik i ostatnio Jakub Józefowicz. W rolę Anki wcielały się: Katarzyna Groniec, Edyta Górniak, Katarzyna Skrzynecka, Iwona Zasuwa, Natasza Urbańska, Beata Wyrąbkiewicz, Natalia Srokocz, Natalia Kujawa, Zofia Nowakowska, Katarzyna Granecka, Magda Dąbkowska.

Natasza Urbańska,fot. Piętka Mieszko/AKPA
Edyta Górniak, fot. KAPIF
Katarzyna Skrzynecka/kapif
Jerzy Grzechnik / fot. Wojciech Pepliński

Na scenie dzieci wykonawców z pierwszej obsady

Właściwie czasami trudno powiedzieć, kto w większości zapełnia widownię „Metra”. Młodzież z lat 90. przyprowadza swoje dzieci a niebawem pewnie i wnuki. Pokolenia zmieniają się zresztą nie tylko na widowni – w spektaklu występują nie tylko dzieci Janusza Józefowicza: Kuba i Kalina, ale także Vesna Leszczyńska, córka Alicji Borkowskiej z pierwszej obsady i dziennikarza muzycznego Roberta Leszczyńskiego czy Weronika Stańkowska, córka Katarzyny Gaweł, także z pierwszego składu.

Kuba Józefowicz/fot. Wojciech Pepliński
Kalina Józefowicz/fot. Wojciech Pepliński
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz