Andrzej Rybiński, legendarny muzyk jest na rynku od ponad 50 lat i 30 października skończył 75 lat. Zachwyca swoją piękną barwą głosu i przebojami, które są hitami do dziś. Jego pierwszą żoną była wokalistka z zespołu „Andrzej i Eliza”.
Artysta w ostatnim podcaście dla Złotej sceny wspominał jak poznał Elizę Grochowiecką, pierwszą żonę, z którą założył zespół „Andrzej i Eliza”. Piosenkarz tworzył w Łodzi, ale pod koniec 60 lat przeprowadził się do Warszawy. Dostał wtedy angaż i śpiewał w hotelu Bristol. Nie miał gdzie mieszkać, więc spał w garderobie na kanapie.
Gitara miała swoją kanapę
– Rano przychodziły panie kelnereczki i przynosiły śniadanko. Dostawałem jajeczko na miękko, jajeczniczkę, albo jajka po wiedeńsku (..), ciepłe bułeczki z masełkiem. Któregoś dnia rano przyszła bardzo zmęczona koleżanka. Gdzieś balowała przez dłuższą część nocy. A ja kładłem sobie swoją gitarę na kanapce naprzeciwko mojego miejsca do spania. Była przykryta kocem, żeby się nie zakurzyła. Poza tym była jedną z pierwszych gitar dwunastostrunowych w Polsce. I koleżanka z podskokiem walnęła się na tę gitarę. Szlag ją trafił, pękła na pół. Co tu zrobić? – opowiadał Andrzej Rybiński dla Złotej sceny.
Przez przypadek poznał swoją żonę
Andrzej Rybiński musiał przeżyć chwile grozy widząc swój połamany sprzęt. Na czym będzie grał? Przecież wieczorem miał następny koncert.
– Wtedy już znałem się z Januszem Krukiem i on mi mówi; „Jest w Warszawie dziewczyna, która ma gitarę. Wiem, że niespecjalnie jej używa. Możesz spróbować”. I to była Eliza Grochowiecka, która śpiewała wtedy z zespołem Portrety i nawet już miała swoją piosenkę „Dobra miłość między nami”. Dał mi telefon. Zadzwoniłem i umówiliśmy się na spotkanie. Pojechałem na próbę do niej i tam byli Boguś Olewicz, Zbyszek Hołdys, Eliza, Sławek Żak, który grał na gitarze basowej. Oni mieli zespół i nie chciałem przerywać, więc stanąłem z boku. Dostałem od niej tę gitarę i sprawdziłem ją podgrywając sobie tam. I Zbysio do mnie: „A może chciałabyś sobie pograć z nami?”. „Czemu nie?”- odpowiedziałem. Oni grali piosenkę „Przeprowadzka”. Coś tam dołożyłem. Spodobało się im to. I to było następna dobra rzecz, bo przez przypadek poznałem ich. Wtedy zaczęło się granie z zespołem „Andrzej i Eliza” – wspominał Andrzej Rybiński dla Złotej sceny.
Niecałe sześć miesięcy później wystąpili na IX Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w 1971 roku prezentując piosenkę pt. „Wstawanie wczesnym rankiem”. Publiczność przyjęła ich bardzo ciepło.
Kariera wokalisty
Muzyk ożenił się z Elizą Grochowiecką i byli parą przez dziesięć lat jednocześnie odnosząc sukcesy nie tylko na polskich scenach. Koncertowali na całym świecie. W 1981 roku Andrzej Rybiński rozpoczął solową karierę i rozstał się ze swoją pierwszą żoną. Ona wyjechała do Niemiec, a on poznał drugą partnerkę Jolę Szymańską, również wokalistkę. Kiedy urodził się ich syn ona porzuciła karierę. Teraz Kacper współpracuje z ojcem jako jego menadżer. Doskonale też gra na fortepianie. Największe hity Andrzeja Rybińskiego to m.in.: „Nie liczę godzin i lat”, „Czas Relaksu”, „Pocieszanka”, „Pogoda dla bogaczy”, „Znajdę cię”, „Za każdą cenę”. Muzyk ma trzech wnuków.