Sprawa z udziałem Ryszarda Rynkowskiego nie schodzi z pierwszych stron serwisów plotkarskich i rubryk towarzyskich. Uwielbiany przez pokolenia artysta, znany z wielkich przebojów i charakterystycznego głosu, tym razem znalazł się w centrum burzy medialnej. Powód? Kolizja drogowa, której dopuścił się pod wpływem alkoholu, a późniejsze zachowanie tylko dolało oliwy do ognia.
1,6 promila i ucieczka z miejsca zdarzenia
Do zdarzenia doszło 14 czerwca 2025 roku. Badanie alkomatem wykazało 1,6 promila alkoholu w organizmie wokalisty — wynik, który dla opinii publicznej był szokiem. Choć na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, cała sytuacja wstrząsnęła fanami i zrujnowała wizerunek artysty, który przez dekady uchodził za przykład elegancji i klasy na polskiej scenie muzycznej.
Według relacji świadków i doniesień medialnych, zachowanie muzyka po kolizji było dalekie od wzorowego. Zamiast poczekać na przyjazd policji, Rynkowski wsiadł do auta i odjechał do swojego domu. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, nie zastali go już tam. Ostatecznie to drugi uczestnik kolizji rozpoznał znanego piosenkarza i zgłosił sprawę stróżom prawa.
Po przybyciu pod wskazany adres policjanci zastali Rynkowskiego… pogrążonego we śnie. Ten fakt, podany przez media, wywołał lawinę krytyki.
— Nie doszło do wypadku, możemy tu mówić tylko o kolizji. I o ucieczce z miejsca zdarzenia. Został mu postawiony zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz doprowadzenia do kolizji i ucieczki z miejsca zdarzenia — potwierdził w rozmowie z dziennikarzami sierż. szt. Paweł Dominiak.
Słowa skruchy — czy wystarczą?
W obliczu narastającej fali krytyki Ryszard Rynkowski zdecydował się zabrać głos. W specjalnym oświadczeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych muzyk przeprosił fanów i obiecał, że wyciągnie wnioski z tej bolesnej lekcji.
— Drodzy Fani, chciałem wszystkich Was najmocniej przeprosić za zdarzenie z dnia 14 czerwca 2025 roku. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawiodłem wielu z Was, szczególnie wspaniałą opolską publiczność. Obiecuję, że sytuacja ta stanowić będzie dla mnie lekcję, z której wyciągnę odpowiednie wnioski — napisał.
Niestety, dla części opinii publicznej te słowa nie wystarczą. W sieci aż huczy od komentarzy domagających się surowej kary i realnych konsekwencji, które miałyby powstrzymać podobne historie w przyszłości.
Hanna Lis nie owija w bawełnę
Jedną z pierwszych osób ze świata mediów, która otwarcie skomentowała sprawę, była Hanna Lis. Dziennikarka, znana z ostrego języka i bezkompromisowego podejścia, nie gryzła się w język.
W relacji na Instagramie zażądała zdecydowanych kroków wobec artysty:
— Za coś takiego: przepadek samochodu, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i przymusowe leczenie. Bo nikt mnie nie przekona, że ktoś kto siada za kółko z 1,6 promila nie jest alkoholikiem — grzmiała Lis.
Dziennikarka nie poprzestała na samej krytyce. W kolejnym zdaniu zaapelowała o pełną surowość wobec Rynkowskiego:
— Współczuję choroby, ale zero pobłażliwości. Mógł kogoś zabić. Czyjeś dziecko, męża, żonę, siostrę, brata — zakończyła swój emocjonalny wpis.
Jej słowa natychmiast odbiły się szerokim echem w internecie. Komentarze internautów jasno pokazują, że znaczna część społeczeństwa zgadza się z jej surową oceną.
Stockinger ostrożny, ale rozumie wagę błędu
Nieco bardziej powściągliwie do skandalu odniósł się Tomasz Stockinger. Aktor, znany między innymi z serialu „Klan”, sam przed laty miał podobny epizod — kolizję po alkoholu. Tym razem jednak nie chciał zbyt szeroko komentować wybryku kolegi z branży.
— Sprawa jest oczywista: błąd. Więcej nie chcę komentować. Jest już wystarczająco dużo komentarzy w przestrzeni medialnej na ten temat, mój dalszy komentarz jest zbędny. Niech się wypowiadają eksperci od tego problemu — powiedział w rozmowie ze „Światem Gwiazd”.
Dziennikarka, która rozmawiała ze Stockingerem, przyznaje, że aktor wyraźnie unikał rozwijania tego wątku i czuł się niekomfortowo, gdy został zapytany o podobieństwa do własnej przeszłości.
Cień na dorobku artystycznym
Ryszard Rynkowski przez lata zapisał się w historii polskiej muzyki rozrywkowej jako autor niezapomnianych hitów i charyzmatyczny wykonawca. Dziś jednak jego dorobek artystyczny został przyćmiony przez nagłówki o alkoholowej kolizji i ucieczce przed policją.
Pytanie, czy artysta zdoła odbudować zaufanie fanów i środowiska, pozostaje otwarte. Pewne jest jedno — sprawa ta jeszcze długo będzie tematem numer jeden w rozmowach o granicach pobłażania dla wielkich nazwisk i odpowiedzialności publicznych osób za swoje czyny.