Agata Młynarska w szczerym wywiadzie dla VIVA! opowiada o swoich doświadczeniach związanych z miłością, małżeństwem i rozwodem. Jak udało się prezenterce zbudować relacje rodzinne po trudnych przejściach?
Wczesne zaręczyny i „naiwna miłość”
Dorosłość Agaty Młynarskiej zaczęła się bardzo wcześnie. Zaręczyła się w wieku 18 lat, a niedługo później została mamą. Wspomina, że wówczas nic nie wiedziała o życiu ani o sobie.
Pamiętam, jak leżałam na łóżku i uczyłam się biologii, Leszek siedział przy biurku w moim pokoju, czytał coś. Byliśmy nieprzyzwoicie grzeczni. Po godzinie 22 Leszek wrócił do siebie, a moja mama, tonem nieznoszącym sprzeciwu, zaprosiła mnie do kuchni. Siedzieli z tatą. I się zaczęło: „Co ty sobie wyobrażasz? Chłopak o tej porze w twoim pokoju? Kim on jest?”. A ja: „Jak to kim?! To Leszek, znacie go od dwóch lat!”. Nie mieściło im się w głowie, że możemy siedzieć tak późno razem pod jednym dachem – bez ślubu. A ja nie potrafiłam tego zrozumieć – opowiada Młynarska.
Rozwód i początek nowego życia
Choć rozwód z Leszkiem był dla niej emocjonalnym wstrząsem, Agata podkreśla, że było to doświadczenie, które ostatecznie pozwoliło jej na nowo się odnaleźć. Początki były trudne.
Nikt zresztą nie wierzył, że się rozwodzimy. Oczywiście rozwód zostawił ślady. Na dzieciach. Na nas obojgu. Mieliśmy poczucie przegranej – przyznaje.
Wówczas miała zaledwie 28 lat, dwójkę dzieci i poczucie, że wszystko, co dobre, już się skończyło. Jednak z czasem, po wielu latach pracy nad sobą, wyszła za mąż za Przemka, z pełną świadomością i dojrzałością.
Relacje po rozwodzie z byłym mężem
Młynarska zaznacza, że Leszek, mimo rozstania, pozostaje ważną częścią jej życia oraz życia ich dzieci. Dzięki wypracowanej wzajemnej szacunkowi, udało im się stworzyć atmosferę, w której dzieci czuły się kochane i wspierane przez obydwoje rodziców.
Leszek nadal jest częścią rodziny, podobnie jak jego druga żona. Dzięki temu moi synowie mieli i mają poczucie, że owszem, rodzice się rozstali, ale zawsze potrafią się dogadać i się szanują. To nie był prezent od losu, musieliśmy to wypracować – mówi.
Zbudowanie nowych relacji rodzinnych nie było łatwe, ale Agata jest wdzięczna za otwartość i serdeczność swojego męża Przemka.
Pamiętam święta u nas w domu – przy jednym stole siedziały moje dwie teściowe, teść, były mąż z żoną, dzieci, wnuki, moja mama i my. Wydawałoby się to niemożliwe, a jednak (…) Rozumie, że ten wspólny stół jest dla mnie bardzo ważny, symboliczny. Tak jak spotkania, rozmowy, bliskość. Kiedy w dniu moich 60. urodzin stałam na umownym szczycie, na który wdrapywałam się przez wszystkie te lata, to właśnie rodzinę uznałam za swój największy sukces – wspomina.