Wanda Kwietniewska, znana z zespołu Wanda i Banda podzieliła się dla nas wspomnieniami z okresu, gdy pracowała w Japonii. Jak wyglądał jej kontrakt? Co wspomina najmilej? Jakie jest jej ulubione japońskie jedzenie?
Wanda Kwietniewska w Japonii
Jak sama podkreśla, warunki finansowe były znacznie lepsze niż w przypadku standardowych umów podpisywanych przez Pagart (Przedsiębiorstwo Państwowe Polska Agencja Artystyczna).
Ja na ten kontrakt pojechałam przez taką londyńską firmę Barua, gdzie zarabiałam dużo większe pieniądze niż się zarabiało przez Pagart i to był naprawdę ekskluzywny wyjazd – wspomina artystka.
Kwietniewska miała stosunkowo lekkie obowiązki sceniczne. Każdego wieczoru wykonywała jedynie cztery utwory w ramach 40-minutowego programu, w którym dominował balet. Repertuar składał się głównie z popularnych coverów, m.in. utworów Bananaramy, Shocking Blue czy Sandry.
To nie była taka orka, że cały wieczór pracowałam. Śpiewałam tylko cztery piosenki – mówi piosenkarka w rozmowie ze Złotą Sceną.
Japońskie standardy
Japończycy byli zdziwieni, gdy artystka oczekiwała dodatkowego wynagrodzenia za dodatkowe występy. Kontrakt trwał pół roku, bez ani jednego dnia wolnego.
Przyszli, mówią, że jeszcze mają taki wieczorny show, to może jeszcze jedną piosenkę zaśpiewam. Powiedziałam, że możemy to zrobić, ale to są dodatkowe pieniądze. Byli zdziwieni i zniesmaczeni, że przecież to boss poprosił. A ja tu do pracy przyjechałam, a nie że jakiś boss. Żeśmy też tam swoje warunki stawiali – śmieje się Kwietniewska.
Warunki sceniczne w Japonii zrobiły na Wandzie Kwietniewskiej duże wrażenie.
Sala była na 1000 osób, a scena… nasze teatry nie miały takich warunków w tamtych czasach! Zmieniające się tła za plecami, wysuwane schody. To było wielkie przeżycie – wspomina artystka.
Życie w japońskim kurorcie
Japończycy przyjeżdżali do hotelu na krótkie, 24-godzinne urlopy. Spędzali czas w gorących źródłach, na zakupach i na przeróżnych występach.
To był styl życia. Japończycy walczyli dopiero o to, by nie tylko praca się liczyła. W jeden dzień zaliczali wszystkie atrakcje. Żródła, sklepy, show. I następnego dnia wyjeżdżali – mówi wokalistka Złotej Scenie.
W hotelu Kwietniewska miała okazję rozmawiać z pracującymi tam Tajkami. Często pytały o Polskę i nadchodzące zmiany polityczne.
Pamiętam, jak w 1988 roku pytały o szkoły, ubezpieczenie. Mówiłam, że mamy darmowe. „To czemu chcecie to zmieniać?” – dziwiły się. Tłumaczyłam, że chodzi o wolność słowa, ale dla nich ważniejsze było to, że wszystko było za darmo – wspomina artystka.
Całą rozmowę z Wandą obejrzycie poniżej.
Gwiazda zszokowała Japończyków!
Artystka wspomina również swoje codzienne pływanie w basenie na dachu sąsiedniego hotelu, które budziło zdziwienie.
Sezon się kończył, spuszczali wodę z basenów, ale ja nadal pływałam. Ludzie w oknach patrzyli, bo u nich sezon kąpielowy kończy się 1 września, i już się nie pływa! – śmieje się Kwietniewska.
Piosenkarka polubiła także japońskie jedzenie. Oprócz sushi, za którym przepada wiele smakoszy azjatyckich smaków, gwiazda lubiła edamame:
Uwielbiałam gotowaną fasolkę strączkową. Miała przyprawy, których nigdy nie odkryłam. Cebula w japońskich daniach wyglądała jak skrzydła motyli, była aksamitna i delikatna. No i ich majonez. Nigdy nie jadłam lepszego niż tam! – zachwyca się artystka.
