„The Animals” na domówce w Warszawie z Marią Szabłowską. „Zaczęli śpiewać kawałki Elvisa”

Martyna Chmielewska
3 min przeczytany

W nowym podcaście 'Legendy Show-biznesu” zagościła kultowa polska dziennikarka. Jak doszło do tego, że zagraniczne gwiazdy znalazły się w jej domu? Nie chciała być dziennikarką? Kto pomógł jej na początku kariery?

Maria Szabłowska od 1973 roku jest związana z redakcją muzyczną Programu I Polskiego Radia. W latach 80. rozpoczęła karierę telewizyjna. Wspólnie z Krzysztofem Szewczykiem prowadziła popularny program muzyczny „Wideoteka dorosłego człowieka”.

Maria Szabłowska, fot. J. M. Lobodzinska /ONS

Sznuk pomógł jej rozwinąć skrzydła

Ukończyła arabistykę i studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Zadebiutowała w Rozgłośni Harcerskiej prowadząc audycję „Nie tylko dla dziewcząt”. Okazuje się, że była to jej przepustka do kariery dziennikarskiej.

– Tadeusz Sznuk mówi do Andrzeja (Kurzyńskiego) i do Witka (Witold Pograniczny): A wy szukacie jakiś damskich głosów do tego waszego studia rytmów? No chyba by się nadawała? – wspominała Szabłowska.

Maria Szabłowska/ONS

Bała się dziennikarstwa

Do zawodu dziennikarki Szabłowską przekonała muzyka i raczkująca społeczność jaka formowała się w czasach PRL-u. Wojciechowi Mann i Andrzejowi Olechowskiemu udało się stworzyć big-beatowy klub młodzieżowy w piwnicy przy Nowym Świecie.

– Bardzo się interesowałam muzyką. W ogóle nie chciałam być dziennikarską, ponieważ uważałam, że się do tego kompletnie nie nadaje. Bo byłam nieśmiała, że nie lubię jak ktoś mnie ocenia, a wiadomo, że dziennikarz jednak wystawia się na ocenę czytelnika.

Maria Szabłowska, foto: Daniel Wysocki/ONS

Jacy muzycy trafili do domu Szabłowskiej?

Dla dziennikarki to było niesamowite uczucie, gdy do PRL-owskiego kraju zaczęli przyjeżdżać zagraniczni wielcy artyści tacy jak „The Rolling Stones” czy „The Animals”. Pewnego razu Mann i Olechowski zadzwonili do Szabłowskiej z pytaniem czy mogą przyjechać z „The Animals” do jej domu. Matka dziennikarki na początku nie chciała się zgodzić, jednak gdy usłyszała, że to ich autorstwa jest jedna z jej ulubionych piosenek od razu się zgodziła.

– To są ci co śpiewają „House Of The Rising Sun”. Na co mama mówi: Tak? To niech przyjadą. No i oni przyjechali z tymi skrzynkami alkoholi byli naprawdę zdumieni absolutnie, że my znamy ich piosenki. Oni w Polsce byli tylko, dlatego że chcieli przyjechać do Moskowy (…) Jak się Burdon dowiedział, że my z mamą Ellvisa lubimy słuchać, to nam zaczął śpiewać kawałki Elvisa…

Maria Szabłowska, fot. P.Kibitlewski/ONS
Udostępnij ten artykuł
Studentka socjologii. W wolnych chwilach czytam i recenzuję książki. Najczęściej sięgam po literaturę piękną i reportaż. Uwielbiam także kino niezależne, zwłaszcza francuskie.
Napisz komenatrz
Złota Scena
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.