W nowym podcaście ‘Legendy Show-biznesu” zagościła kultowa polska dziennikarka. Jak doszło do tego, że zagraniczne gwiazdy znalazły się w jej domu? Nie chciała być dziennikarką? Kto pomógł jej na początku kariery?
Maria Szabłowska od 1973 roku jest związana z redakcją muzyczną Programu I Polskiego Radia. W latach 80. rozpoczęła karierę telewizyjna. Wspólnie z Krzysztofem Szewczykiem prowadziła popularny program muzyczny “Wideoteka dorosłego człowieka”.
Sznuk pomógł jej rozwinąć skrzydła
Ukończyła arabistykę i studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Zadebiutowała w Rozgłośni Harcerskiej prowadząc audycję “Nie tylko dla dziewcząt”. Okazuje się, że była to jej przepustka do kariery dziennikarskiej.
– Tadeusz Sznuk mówi do Andrzeja (Kurzyńskiego) i do Witka (Witold Pograniczny): A wy szukacie jakiś damskich głosów do tego waszego studia rytmów? No chyba by się nadawała? – wspominała Szabłowska.
Bała się dziennikarstwa
Do zawodu dziennikarki Szabłowską przekonała muzyka i raczkująca społeczność jaka formowała się w czasach PRL-u. Wojciechowi Mann i Andrzejowi Olechowskiemu udało się stworzyć big-beatowy klub młodzieżowy w piwnicy przy Nowym Świecie.
– Bardzo się interesowałam muzyką. W ogóle nie chciałam być dziennikarską, ponieważ uważałam, że się do tego kompletnie nie nadaje. Bo byłam nieśmiała, że nie lubię jak ktoś mnie ocenia, a wiadomo, że dziennikarz jednak wystawia się na ocenę czytelnika.
Jacy muzycy trafili do domu Szabłowskiej?
Dla dziennikarki to było niesamowite uczucie, gdy do PRL-owskiego kraju zaczęli przyjeżdżać zagraniczni wielcy artyści tacy jak “The Rolling Stones” czy “The Animals”. Pewnego razu Mann i Olechowski zadzwonili do Szabłowskiej z pytaniem czy mogą przyjechać z “The Animals” do jej domu. Matka dziennikarki na początku nie chciała się zgodzić, jednak gdy usłyszała, że to ich autorstwa jest jedna z jej ulubionych piosenek od razu się zgodziła.
– To są ci co śpiewają “House Of The Rising Sun”. Na co mama mówi: Tak? To niech przyjadą. No i oni przyjechali z tymi skrzynkami alkoholi byli naprawdę zdumieni absolutnie, że my znamy ich piosenki. Oni w Polsce byli tylko, dlatego że chcieli przyjechać do Moskowy (…) Jak się Burdon dowiedział, że my z mamą Ellvisa lubimy słuchać, to nam zaczął śpiewać kawałki Elvisa…