Teresa Lipowska mimo, że osiągnęła już wiek 88 lat wciąż aktywnie działa zawodowo. Jaki jest stan jej zdrowia? Czy nie myśli o przejściu na emeryturę?
Aktorka na swoim koncie ma liczne role w filmach, serialach i spektaklach teatralnych. Od lat największą popularność przynosi jej rola Barbary Mostowiak w serialu „M jak miłość”. Prywatnie jest szczęśliwą mamą Marcina Zaliwskiego, który wkrótce skończy 50 lat i jest owocem jej drugiego małżeństwa. Wystąpiła w takich produkcjach, jak „Rzeczpospolita babska”, „Noce i dnie” czy „Uwierz w Mikołaja”.
67 lat pracy bez przerwy
Serialowa Barbara Mostowiak nie zamierza rezygnować z kariery. Regularnie pojawia się na ekranie i bierze udział w wydarzeniach publicznych. W minioną niedzielę gościła w programie „Dzień dobry TVN”, gdzie opowiedziała o swojej pracy i samopoczuciu. Podczas rozmowy z Ewą Drzyzgą i Krzysztofem Skórzyńskim aktorka zdradziła, że przez 67 lat pracy zawodowej nie miała żadnej dłuższej przerwy.
– Nawet jak urodziłam dziecko, to wróciłam do teatru po pięciu dniach. To jest najszczęśliwsze w moim życiu, że nie miałam przerwy, nie miałam dołów, nigdy nie byłam gwiazdą z pierwszych stron magazynów i nigdy nie byłam supergwiazdą, natomiast meteorem jestem cały czas – przyznała aktorka.
Stan zdrowia Teresy Lipowskiej
Teresa Lipowska opowiedziała również o swoim zdrowiu. Choć zmaga się z dolegliwościami kręgosłupa i problemami z poruszaniem się, nie pozwala, by ograniczały jej aktywność.
– Taka się urodziłam, że mam w sobie tyle energii, że mnie roznosi. (…) Jak już ze trzy dni siedzę w domu, to już mnie nosi, natomiast nie bardzo mogę chodzić, bo mam dolegliwości, ale jakoś sobie radzę. Mam rower stacjonarny, wczoraj poszłam sobie na dłuższy spacerek, kupiłam sobie wózeczek, w którym noszę zakupy, siedzonko i mocne oparcie – opowiadała.
W podcaście Andrzeja Sołtysika aktorka zdradziła, że jej wiek bardzo ją ogranicza. Mimo dobrych chęci, musi rezygnować z wielu swoich marzeń.
– Mam jeszcze plany, jeszcze chciałabym wiele rzeczy zrobić, ale już wiele się nie da po prostu. Tu mi strasznie krzyż nawala, a tu noga, a to głowa. Wtedy zdaję sobie sprawę, że ja mam już bardzo blisko do tego końca. Może to być rok, pięć i dziesięć też, ale to już jest końcóweczka. I to dobija – wyznała.

