Elżbieta Strostecka zagra w nowej wersji „Trędowatej”? Aktorka skomentowała pomysł odświeżenia produkcji, która przyniosła jej wielki rozgłos.
Jeszcze przed wojną Polacy mogli obejrzeć dwie pierwsze adaptacje powieści „Trędowata” Heleny Mniszkówny. Większy sukces odniosła ta z 1976 roku, w której w postać Stefci Rudeckiej wcieliła się Elżbieta Starostecka. Rola okazała się przełomowa dla kariery aktorki.
Niedawno w mediach gruchnęła wiadomość o kręceniu nowej wersji filmu. Prac podjęła się TVP, którą najwyraźniej zachęciły sukcesy wznowionych przez Netflixa wersji „Samych swoich” i „Znachora”.
Elżbieta Starostecka o nowej wersji „Trędowatej”
„Super Express” skontaktował się ze Starostecką, która oceniła pomysł odświeżenia „Trędowatej”. Aktorka jak najbardziej popiera ten pomysł.
Nowe wersje znanych filmów powstają bardzo często i to na całym świecie. Minęło tyle lat, że myślę, że warto. Jeśli ktoś chce zrobić nową „Trędowatą”, to proszę bardzo.
Jedyne wątpliwości, jakie ma Elżbieta to te, które dotyczącą obecnego pokolenia. Nie jest pewna, czy jest ono wystarczająco dobrze zaznajomione z powieścią, która w poprzednim wieku biła rekordy popularności:
Wydaje mi się, że niezależnie od czasów, w jakich żyjemy, problemy, które istnieją w społeczeństwie, pozostają aktualne. Pytanie raczej, czy ta książka, ten tekst jest dziś wiodący jeśli chodzi o młodych ludzi. Tego nie wiem. Ale wiem, że historia miłości w każdych czasach jest aktualna.
O tym, kto zagra główne role, jeszcze nie wiadomo. Mówi się, że w postaci Stefanii Rudeckiej i ordynata Waldemara Michorowskiego tym razem mieliby się wcielić nieznani jeszcze szerszej publiczności aktorzy. Drugoplanowe role zagrać mają aktorzy starego kina.
Czy Elżbieta Starostecka zagra w „Trędowatej”?
Jak legendarna aktorka wyobraża sobie obecną Stefanię? Kto jej zdaniem idealnie pasowałby do roli, z którą ona sama się niegdyś zmierzyła?
Kryteria i kanony piękna się zmieniają. Dziś ludziom może podobać się już zupełnie coś innego. Trudno na ten temat dywagować. Myślę, że dziś Stefcia może wyglądać zupełnie inaczej, aktorka może ją zagrać zupełnie inaczej. Twórcy mają pełną dowolność.
A czy Elżbieta Starostecka chciałaby pojawić się w nowej „Trędowatej” tak jak Anna Dymna w „Samych swoich” Netflixa?
Chyba nie. Wydaje mi się, że – chciał, nie chciał – tak zaistniałam w roli Stefci, że innej chyba nie powinnam już grać.
Gwiazda obiecuje, że jeśli będzie jej dane, chętnie obejrzy nową wersję dawnego hitu:
A dlaczego nie? Jeśli będę miała czas i jeszcze będę na świecie, to chętnie obejrzę.
Poniżej fragment filmu „Trędowata” ze Starostecką.


