Anna Seniuk i Anna Dymna od lat się przyjaźnią. W rozmowie z Anną Jurksztowicz w wideo-podcaście „Złota Scena: Legendy Showbiznesu” pierwsza z aktorek opowiedziała, jak narodziła się niezwykła relacja legendarnych gwiazd. Swego czasu wspólnie spędzały wakacje, a nawet odwiedziły Tasmanię.
Anna Seniuk o przyjaźni z Anną Dymną
Seniuk i Dymna zaprzyjaźniły się w trakcie trasy międzynarodowej ze spektaklami, w których razem występowały. Relacja między aktorkami stała się na tyle bliska, że razem wyjeżdżały na wakacje:
Te przyjaźnie zostają na całe życie. Potem to procentuje. Lata mojego życia spędziłam z Anią na wakacjach. Zaszyłyśmy się w takiej leśniczówce, gdzie było 3 kilometry do najbliższego sklepu czy miasteczka. Byłyśmy tam bezpieczne. Obchodziłyśmy tam imieniny wspólnie.
W Szklanej Hucie, gdzie znajdowała się wspomniana leśniczówka, odbywały się huczne imprezy imieninowe:
Wszyscy przyjaciele, którzy byli na Wybrzeżu i miejscowi. Tam odbywały się huczne imieniny, wspólne. Tam bywało kilkadziesiąt osób. To było cudowne.
Seniuk nie mogła liczyć na chwile lenistwa, gdy przebywała z Dymną:
Z Anią nie było łatwo, bo była bardzo energiczna, a ja byłam zmęczona tym wszystkim [przyjęciami]. Na rower trzeba było iść, na grzyby trzeba było iść, więc ja już mówię, że może ja grzybów zbierać nie będę, ale będę je obierać. I Ania przynosiła worki grzybów, a ja musiałam 10 godzin nad tym ślęczeć.
Zebrane grzyby zgodnie z obietnicą obierała:
Przygotowywałam te grzyby do słoików. Ania nie pozwoliła mi się byczyć. Nie dawała mi ani wolnej chwili. A to wycieczka, a to rower, a to szłyśmy gdzieś tam do Pobierowa i tak dalej.
Anna Seniuk o wizycie na Tasmanii
Seniuk i Dymna wspólnie odwiedziły nie tylko Australię, ale też położoną niedaleko Tasmanię:
Byłyśmy w Australii i na Tasmanii. Tam się leci samolotem kawałeczek. To tylko na mapie wygląda, że to tak bliziutko. To jest kawał drogi. I tam jest taka grupka może 30 Polaków osiadłych po wojnie, którzy nie mogli wrócić do Polski z różnych względów. Powiedzieli nam, że nie mają pieniędzy, żeby nam zapłacić za występ, ale że złożą się nam na bilety, jeśli zgodzimy się wystąpić za darmo. Byłyśmy zachwycone.
Występ dla kameralnego grona wywołał ogromne emocje wśród zebranej Polonii:
Tam przyszli ludzie. Była maleńka grupa. Może ze 20 osób. Starsze panie jak dzieci w przedszkolu komentowały to przedstawienie. Byliśmy w pierwszej chwili zdezorientowani, ale czuliśmy, że ci ludzie chłoną. Byli pierwszy raz w teatrze.
Polacy z Tasmanii podziękowali aktorom we wzruszający sposób:
Po spektaklu wyszliśmy do nich. Brawa… Brawka takie chlap, chlap, chlop. Usłyszeli, że brawa takie mizerne, bo ich malutko było. W pewnym momencie więc poderwali się, bo chcieli podziękować, i zaczęli śpiewać: „Jeszcze Polska nie zginęła…”. Myśmy tak stanęli i wszyscy rozpłakaliśmy się. To było coś najpiękniejszego, co mieli do zaoferowania. Polski hymn.
Cała rozmowa Anny Jurksztowicz z Anną Seniuk poniżej.
Zapraszamy też na rozmowę z Anną Dymną: