Ostatnie chwile Anny Jantar przed tragiczną śmiercią. Przyjaciel wyznał, co powiedziała, zanim wsiadła do samolotu. Zdanie, którym go pożegnało, nadaje bardzo smutnego tonu ostatnim chwilom gwiazdy.
Ostatnie chwile Anny Jantar
14 marca 1980 roku, tego samego dnia, w którym odbyła się tragiczna katastrofa samolotu, Anna Jantar zgłosiła się do polskiego konsulatu przy Madison Avenue w Nowym Jorku. Chciała spędzić noc w konsulacie, aby zaoszczędzić na kosztach hotelowych. Niestety, wszystkie pokoje gościnne były już zajęte, więc zaoferowano jej miejsce w saloniku. Tam, przez kilka godzin, wokalistka rozmawiała z ówczesnym dowódcą ochrony konsulatu, Tadeuszem Gierałtem.
Z rozmowy wynikało, że Jantar była pełna nadziei i radości na myśl o rychłym powrocie do Polski, ale również miała żal, że jej córka, Natalia Kukulska, pozostała w kraju. Z wyrazami tęsknoty mówiła, jak bardzo czekała na spotkanie z córką i jak ekscytowała się powrotem do domu.
Niestety, to spotkanie, na które czekała z taką niecierpliwością, nigdy nie miało miejsca. Zaledwie kilka godzin po tej rozmowie Anna Jantar zginęła w katastrofie lotniczej. Samolot, którym leciała z Nowego Jorku do Warszawy, rozbił się tuż przed lądowaniem, zaledwie kilometr od warszawskiego lotniska.
W katastrofie samolotu zginęli nie tylko Anna Jantar, ale także inne osoby, w tym członkowie amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA oraz studenci wracający z obrad Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych. Ta tragedia była jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w polskiej historii lotnictwa, a jej skutki odczuwalne są do dziś.
Ostatnia rozmowa Anny Jantar
Adam Glinka, muzyk, który towarzyszył Annie Jantar w jej ostatnich chwilach przed śmiercią, wspomina, jak odprowadził ją na lotnisko. To wtedy zrobił jej ostatnie zdjęcie, które powstało w szczególnym momencie, bo gdy wokalistka dzwoniła do domu, poinformować matkę, że za chwilę wsiada na pokład samolotu, by nazajutrz zawitać w domu.
Po wykonanym telefonie – tuż przed wejściem na pokład samolotu – gwiazda zamieniła jeszcze kilka zdań z Glinką, który opisał, jak wyglądały ostatnie chwile Anny Jantar.
Odprowadziłem Anię pod samo wejście. Tak, wtedy to nikomu nie przeszkadzało. Przez szybę oglądaliśmy jeszcze oblodzony samolot LOT-u. Głośno zastanowiłem się, czy to w ogóle doleci – mówił Glinka w wywiadach.
Wspomniał, że na koniec powiedziała „dziękuję” i „do zobaczenia”, ale zanim padły te dwa słowa, uspakajała swojego towarzysza zmartwionego stanem samolotu:
To ruska maszyna, tyle razy latała, to i teraz doleci.
Twierdziła Ania według relacji Glinki.
Muzyk również odniósł się do absurdalnych plotek, które pojawiły się po katastrofie, twierdzących, że Anna Jantar wcale nie zginęła, a jej śmierć została sfingowana.
Pożegnałem się z Anią. Widziałem, jak wchodzi do samolotu. Te kretyńskie plotki, że nie było jej w samolocie, a to, że porwał ją arabski szejk, to absurd. Byłem tam do końca. Samolot wystartował nieco po 21. z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Wróciłem do domu, niczego nie przeczuwając – wyjaśnił.
Anna Jantar mogła przeżyć?
Wokalistka była również wspominana przez wielu swoich współpracowników i przyjaciół, w tym przez Romualda Lipkę, dawnego lidera Budki Suflera. Lipko, który pisał dla Jantar piosenki, wspominał, jak po jej wyjeździe na trasę koncertową do Stanów Zjednoczonych, Anna wysłała mu kartkę, informując o zmianach w planach powrotu do Polski. Gdyby rzeczywiście wszystko poszło zgodnie z planem, być może tragedia, która ją spotkała, nie miałaby miejsca. To smutne, że los nie pozwolił jej wrócić do kraju i do ukochanej córki, która przez długi czas musiała żyć w cieniu tej tragedii.