Krystyna Tkacz kończy dzisiaj 77. lat. Co było jej największym życiowym błędem? Dlaczego nie dostała się do szkoły teatralnej? Co teraz słychać u gwiazdy?
Krystyna Tkacz, znana z charakterystycznej chrypki i pełnego życia uśmiechu, od samego początku musiała stawiać czoła trudnościom. Strata rodziców w bardzo młodym wieku, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, to wszystko mogłoby złamać ducha wielu osób.
-Można by powiedzieć, że powodów do szczęścia obiektywnie zbyt wiele nie mam: nie jestem już młoda, żyję sama, nie mam dzieci, nawet mój ulubiony kot odszedł niedawno do krainy wieczności. A prawda jest taka, że gdy się rano budzę, uśmiecham się do nowego dnia i wszystkiego, co się w nim zdarzy, czy będzie radosne, czy trudne – to moje życie – wyznała „Twojemu Stylowi”.

„Ta sierotka”
Już jako dziecko marzyła o byciu aktorką i dla swoich rodziców tańczyła i śpiewała piosenki. Artystka opowiadała, że wołali na nią „ta sierotka” przez to, że straciła mamę i tatę w młodym wieku.
-Nie mówiłam o tym dotąd, ale… niedawno zdałam sobie sprawę, że do nikogo nie powiedziałam „mamo”. I nigdy nie usłyszałam od nikogo: „Moja piękna, kochana córeczka”. Miłe słowa słyszałam tylko od cioci Danusi. I do dziś pamiętam wszystkie jej komplementy. Mężczyźni mi ich jakoś nie prawili – zwierzała się dalej w wywiadzie.

Zobacz też: Krystyna Tkacz nie ma dzieci. Co teraz robi? (zlotascena.pl)
Wada głosu
Choć Krystyna Tkacz miała „pod górkę”, zawsze potrafiła znaleźć w sobie siłę, by radzić sobie z problemami. Już w szkole zwracano uwagę na jej wyjątkowy głos i charyzmę sceniczną. Chociaż nie dostała się za pierwszym razem z powodu „wady głosu”, czyli właśnie jej charakterystycznej chrypki, to nie poddała się za drugim podejściem ją przyjęto.
-Chciałam być zauważona, doceniona, pewnie dlatego tak lubiłam występować. Na akademiach recytowałam wiersze, śpiewałam. W szóstej klasie wezwał mnie dyrektor i powiedział: „Tkaczówna, masz głos jak damski Armstrong, a mówisz tak, że sala zamiera, proszę się tym zainteresować”. Poszłam za tym. Byłam w amatorskim teatrzyku. W spektaklu „Królowa śniegu” obsadzono mnie w roli… Krystiana, przez głos z chrypką. Czułam, że to mój żywioł! – opowiadała artystka.

Największy sukces
Zagrała w ponad 60 filmach i serialach, głównie grając drugoplanowe role i często spotyka się z określeniem mistrzyni drugiego planu. Zdobyła serca widzów swoją autentycznością i talentem aktorskim. Jednakże, jak sama przyznaje, większym sukcesem niż kariera zawodowa jest dla niej pokonanie własnych demonów i znalezienie wewnętrznego spokoju.
-Jako dziecko absolutnie nie byłam pogodzona ze śmiercią rodziców. To było moje życie wewnętrzne, bo na zewnątrz byłam duszą towarzystwa. Szybko odkryłam, że ludzie nie lubią, jak się okazuje smutek – mówiła Krystyna Tkacz w wywiadzie dla „Zwierciadła”.

Życiowy błąd
Z Grzegorzem Warchołem, aktorem i reżyserem, Krystyna Tkacz zakochała się jeszcze podczas studiów teatralnych. Ich uczucie wydawało się być trwałe, zwłaszcza że dzieliły podobne pasje. Jednak małżeństwo okazało się krótkotrwałe. Warchoł wywierał zbyt duży wpływ na swoją żonę, próbując dyktować jej sposób gry aktorskiej. Tkacz uważa, że wtedy odrzuciła zbyt wiele cennych ról. Artystka sama mówi, że małżeństwo było jej życiowym błędem.
-Dziś wydaje się nieistniejącym epizodem – mówiła w „Pani”, choć wówczas rozwód był dla niej bardzo bolesny. – Nawet umierałam z miłości. W końcu „każda miłość jest pierwsza, najgorętsza i najszczersza” jak mówi piosenka.
Krystyna Tkacz, mimo różnych romansów, nie związała się na stałe z nikim. W rozmowie z magazynem „Show” wyznała, że jest szczęśliwsza jako singielka niż gdyby miała być w trudnej relacji.

Co teraz słychać u aktorki?
Pod koniec 2023 roku w kinach mogliśmy oglądać Tkacz w filmie „Uwierz w Mikołaja”. Kilka dni temu pojawił się on na serwisie VOD Netlix. Artystka występuje, także na scenie Och-Teatru w spektaklu „Ożenek” w reżyserii Janusza Gajosa. Warto wspomnieć, że właśnie tą sztuką zadebiutowała na scenie teatru.
