Co Edyta Górniak mówi o sukcesie Justyny Steczkowskiej na Eurowizji? Jest komentarz

Katarzyna Pasztaleńska
5 min przeczytany
Justyna Steczkowska i Edyta Górniak, fot. YT/ONS

Majowe wieczory 2025 roku rozbrzmiewają dźwiękami Eurowizji, a emocje sięgają zenitu. Już w najbliższą sobotę miliony widzów w całej Europie zasiądą przed telewizorami, by śledzić wielki finał Konkursu Piosenki Eurowizji. Dla Polski tegoroczna edycja jest szczególna – do rywalizacji stanęła bowiem nie kto inny, jak Justyna Steczkowska, charyzmatyczna wokalistka i ikona polskiej sceny muzycznej.

To powrót pełen sentymentów – równo trzydzieści lat temu młodziutka Steczkowska oczarowała publiczność w Dublinie utworem „Sama”. Teraz, bogatsza o dekady scenicznych doświadczeń, ponownie podejmuje eurowizyjne wyzwanie. Jej nowa propozycja – utwór „Gaja” – ma nie tylko wyjątkowe przesłanie, ale także realną szansę na sukces.

Gaja podbija Europę

Występ Justyny w pierwszym półfinale wzbudził niemałe poruszenie. Artystka pojawiła się jako druga na scenie, ale jej prezentacja zdecydowanie wyróżniła się na tle konkurencji. Hipnotyzujący głos, silna obecność sceniczna oraz dopracowana oprawa wizualna sprawiły, że serca widzów zostały podbite błyskawicznie.

To było porywające, pełne energii i pasji wykonanie, które zapamiętamy na długo – komentowali fani na forach i w mediach społecznościowych.

Justyna nie tylko awansowała do finału, ale też ponownie stała się jedną z faworytek do zwycięstwa. Bukmacherzy zauważyli potencjał „Gai” już wcześniej, a sobotni wieczór może przynieść Polsce powtórkę z sukcesu sprzed lat.

Cień legendy sprzed 30 lat

Nie sposób nie wspomnieć o historycznym występie Edyty Górniak z 1994 roku – to właśnie wtedy Polska po raz pierwszy i jak dotąd jedyny, stanęła na podium Eurowizji, zdobywając drugie miejsce. Dziś, trzy dekady później, wszyscy zadają sobie pytanie: czy Justyna Steczkowska zdoła powtórzyć ten wynik?

Atmosfera napięcia i oczekiwania towarzyszy również kulisom konkursu. Jak donosi nasza redakcja, emocji nie brakowało także w polskiej ekipie.

Wzruszenia, euforia… i kontrowersje

Po emocjonującym awansie do finału, choreograf Justyny – Kuba Walica – postanowił podzielić się swoją radością w mediach społecznościowych. W spontanicznej transmisji na żywo nie zabrakło humoru i wzruszeń, a także nieoczekiwanych słów skierowanych do Edyty Górniak:

Mam nadzieję, że znacie angielski… Hell win… jarga, drago, jarun… Jezus Maria, kochani wiecie co, idę się napier**lić do klubu i pozdrowić Edytę Górniak – mówił Walica przed kamerą, ewidentnie unoszony falą emocji.

Jak się okazało, nie wszyscy odebrali te słowa jako żart czy przejaw sympatii.

Justyna Steczkowska i Edyta Górniak, fot. ONS
Justyna Steczkowska i Edyta Górniak, fot. ONS

Milczenie Edyty Górniak i reakcja jej otoczenia

Według ustaleń redakcji Świata Gwiazd, Edyta Górniak nie odpowiedziała na publiczne pozdrowienia. Źródła z jej otoczenia przekonują, że piosenkarka nie śledzi tegorocznej edycji konkursu z powodu natłoku zawodowych obowiązków.

Nagranie zza kulis dotarło do ekipy Edyty. Było jej przykro. Bo to znaczy, że na co dzień muszą z niej żartować i kpić, a pozwala na to ich szefowa. Nikt z ekipy Edyty nigdy nie pozwolił sobie na żarty i kpiny wobec Justyny. O niej po prostu się nie rozmawia. I nikt nie czuje potrzeby rywalizacji ze Steczkowską. Jak widać u Jusi jest inaczej. No i zatrudniani przez Edytę ludzie, tak jak ona, mają klasę…. Po drugiej stronie tego zabrakło – komentuje osoba z bliskiego otoczenia Górniak.

Sama Edyta od kilku tygodni unika kontaktów z mediami. Obecnie koncentruje się na przygotowaniach do dwóch dużych wydarzeń muzycznych – festiwali w Sopocie i Opolu.

Edyta bez przerwy jest pytana o komentarz w sprawie tegorocznej Eurowizji. Ale od kilku tygodni nie rozmawiała z mediami, a tegorocznego konkursu zwyczajnie nie ma czasu śledzić – dodaje informator.

Finał z emocjami i pytaniami bez odpowiedzi

Czy nieporozumienia między dwiema legendami polskiej sceny muzycznej to tylko medialna burza, czy początek nowego rozdziału ich relacji? Jedno jest pewne – sobotni finał Eurowizji zapowiada się nie tylko jako muzyczne święto, ale także spektakl pełen emocji, napięcia i symboliki.

Czy Justyna Steczkowska spełni marzenia swoich fanów i sięgnie po laur, który przez trzydzieści lat wydawał się poza zasięgiem? Czy uda się jej przyćmić legendę Edyty Górniak – a może dopisać do niej nowy, równie piękny rozdział?

Pozostaje nam tylko czekać. I oglądać.

https://www.youtube.com/watch?v=NQXhvclWuPE

Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam komedie i muzykę popularną, chociaż nie stronię od klasycznej czy jazzowej. Spełniona zawodowo i prywatnie mama dwojga dzieci. "Cierpliwość jest podporą słabych, niecierpliwość ruiną silnych" – to moja życiowa dewiza.
Brak komentarzy
Złota Scena
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.