Magdalena Tul po 6 latach wróciła do programu „Jaka to melodia”. Przyjęła propozycję z radością, ale nie porzuci swojego życia i kariery w USA.
Magdalena Tul pochodzi z Gdańska i tam stawiała pierwsze kroki na scenie.
– Moja przygoda z muzyką zaczęła się bardzo wcześnie. Prawdziwa, poważna ścieżka muzyczna rozpoczęła się w wieku 12 lat. Dołączyłam wtedy do dziecięcego zespołu w jednym z domów kultury w Gdańsku. Było to dla mnie ekscytujące, bo wtedy zobaczyłam, że lubię śpiewać i po cichu sobie pomyślałam, że jest to fajne i też spróbuje. Wtedy wszystko się zaczęło.” – wspomina z uśmiechem artystka dla Złotej sceny.
Wystąpiła na Eurowizji
Potem spotkała na swojej drodze legendarną wokalistkę Grażynę Łobaszewską, która przejęła ją i młoda piosenkarka jeździła z nią na różne koncerty i konkursy. Następnym etapiem w jej karierze był Teatr Buffo, gdzie występowała i Teatr Roma. W 2003 roku dostała się do „Jaka to melodia” i tam śpiewała przez 15 lat. To była niesamowita przygoda, bo wokalistka wpisała się w ten program i nagle jej zabrakło. To była wielka strata dla tej produkcji. W międzyczasie w 2011 roku Magdalena Tul wystąpiła na Eurowizji w Düsseldorfie z piosenką „Jestem”, ale nie odniosła sukcesu.
Wyjechała do USA
Po opuszczeniu programu w TVP skupiła się na karierze solowej. Wyjechała do USA, gdzie nawiązała współpracę z tamtejszą wytwórnią i twórcami muzycznymi, którzy w przeszłości pracowali z gwiazdami formatu Beyoncé. Szanse na podbój Ameryki przez Magdalenę Tul są duże. Ostatnio wypuściła singiel „Make Me Believe”, który zbiera dobre opinie.
Wielkie powrót
Teraz w nowym sezonie muzycznego show, który zobaczymy już pod koniec sierpnia wokalistka jest już po pierwszych nagraniach.
– Powrót do programu „Jaka to melodia” to, na pewno, niemała podróż sentymentalna. Te korytarze, garderoba, studio były moim drugim domem przez 15 lat. Miło znów spotkać dobrych znajomych. Zadziwił mnie fakt, że podczas nagrań nie czułam kompletnie stresu. Czułam się tak, jakbym nigdy nie zeszła z tej sceny. Co innego działo się w mojej głowie, gdy myślałam o tym, jak zareaguje publiczność. Czy kogoś to jeszcze w ogóle obchodzi? Czy ktoś mnie pamięta? Przeżyłam jednak bardzo miłe rozczarowanie ze strony fanów programu, którzy powitali mnie bardzo ciepło, za co jestem ogromnie wdzięczna – opowiada wokalistka dla Złotej sceny.
Magdalena Tul szczególnie czekała na spotkanie z Robertem Janowskim.
– Bardzo cieszę się na spotkania z Robertem, choć prawdopodobnie nie będzie ich dużo bo nagrywamy często w inne dni. Robert będzie dla mnie zawsze ważną osobą, bo to on wypatrzył mnie kiedyś w Teatrze Buffo i dmuchnął w moje żagle. Jesteśmy już też po 6 latach innymi ludźmi, z nowymi doświadczeniami, więc miło będzie po latach odnowić te relacje – wyjawiła Magdalena Tul dla Złotej sceny.
Artystka nie chce porzucić życia w USA, więc będzie to łączyć.
– Wierzę, że uda mi się pogodzić pracę w kraju i za granicą, choć nie będzie to łatwe. Czeka mnie sporo latania i musiałam nauczyć się przezwyciężać strach przed nim, mimo że pochodzę z domu lotników;) Teraz sytuacja jest jeszcze względnie spokojna bo dopiero zaczynamy jesienią koncerty w Ameryce, a co będzie dalej, czas pokaże. W Polsce, poza programem, mam jeszcze sporo pracy w dubbingu, dzieci kończą szkołę i choć to edukacja domowa to muszą stawić się na egzaminy, w tym maturalny – wyznała artystka dla Złotej sceny.
Dzieci poszły w jej ślady?
Okazuje się, że syn Magdy 17-letni Krzysztof poszedł w ślady mamy i jest inżynierem dźwięku i współpracuje z nią przy produkcjach i miksach.
– Natomiast 12-letnia Maja jest tancerką, kształci się w balecie, ale również śpiewa, więc jeśli kiedyś zdecyduje się na pójście w moje ślady, na pewno będę ją wspierać – wyznała piosenkarka dla Złotej sceny.
Współpraca Klaudia Smyk