Debiutowała jako nastolatka i podbiła serca widzów rolą w „Wojnie domowej”. Wydawało się, że wszystko jeszcze przed nią – popularność, ciekawe propozycje, spełnienie zawodowe. Niestety, Elżbietę Góralczyk spotkał zupełnie inny los. Przeszła przez piekło w domu rodzinnym, trafiła do toksycznego małżeństwa i zmarła samotnie, z dala od ojczyzny.
Casting, który odmienił jej życie
Gdy zobaczyła ogłoszenie o castingu do nowego serialu telewizyjnego, nie wahała się ani chwili. Przyszła na przesłuchanie w szkolnym fartuszku i… oczarowała wszystkich. Skromność i naturalność młodziutkiej Elżbiety zrobiły ogromne wrażenie na twórcach „Wojny domowej”. Pokonała setki kandydatek i dostała rolę Anuli.
Na planie znalazła wsparcie w doświadczonych aktorach – Alina Janowska otoczyła ją niemal matczyną opieką. Niestety, za kulisami jej życie nie wyglądało tak kolorowo.
Ojciec alkoholik i samotna walka o przyszłość
Choć młoda aktorka zaczynała zdobywać popularność, jej dom był daleki od stabilności. Ojciec nadużywał alkoholu i wydawał pieniądze, które córka zarabiała dzięki grze w serialu. To właśnie ona musiała zatroszczyć się o siebie i młodszego brata.
Grałam dziewczynę, dla której ciotka i wujek zrobiliby wszystko. Wyobrażałam sobie, że dzieje się to naprawdę. Że oni są moimi rodzicami, a te pomieszczenia w hali zdjęciowej są moim drugim domem – wspominała po latach.
Śmierć ojca przed premierą serialu sprawiła, że w wieku 15 lat stała się głową rodziny.
Rola, która mogła otworzyć jej drzwi do kariery
Chociaż „Wojna domowa” okazała się sukcesem, kontynuacji nigdy nie zrealizowano. Elżbieta zagrała jeszcze w filmie „Nos” i serialu „Życie na gorąco”, ale na kolejne propozycje nie mogła liczyć. Zdecydowała się więc na pracę za kamerą – została charakteryzatorką. Gdy pojawiła się szansa wyjazdu do Wiednia, skorzystała z niej, sądząc, że to będzie krótka przygoda. Została na dekady.
Małżeństwo pełne cierpienia
W Austrii zakochała się w wpływowym prawniku. Wyszła za mąż, urodziła córkę, ale rzeczywistość daleka była od bajki.
W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja — żona bogatego prawnika — prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy – mówiła w wywiadzie.
Z czasem odciął ją od świata zewnętrznego i rodziny. Przez dwie dekady tkwiła w tej relacji, wierząc, że robi to dla dobra córki.
Trudne decyzje i rozstanie z córką
Gdy w końcu odeszła, rozpoczęła się sądowa batalia. Córka, która została z ojcem w Austrii, obwiniała matkę za rozpad rodziny. Relacja między nimi stopniowo się urywała. Mimo to aktorka nigdy nie powiedziała złego słowa na temat dziecka. Była dumna z Dominiki, która rozpoczęła karierę muzyczną pod pseudonimem Anik Kadinski i niemal reprezentowała Austrię na Eurowizji.
Dramatyczna choroba i samotna śmierć z dala od ojczyzny
Niedługo po rozwodzie Elżbieta zaczęła chorować. Trafiła do szpitala z objawami poważnej choroby nerek. Diagnoza – zespół hemolityczno-mocznicowy – była druzgocąca. Dializy, operacje i brak wsparcia ze strony najbliższych wyczerpały ją psychicznie i fizycznie. Zmarła w styczniu 2008 roku w Wiedniu, mając niespełna 58 lat. Jej śmierć w Polsce przeszła niemal bez echa – dopiero po kilku tygodniach dotarła do mediów.
