Teresa Lipowska nie ma powodów do narzekań. Od 67 lat pracuje zawodowo, ma szczęśliwą rodzinę, a jej syn robi to, o czym marzył od lat.
Aktorka była zamężna dwa razy. Nazwisko nosi po pierwszym mężu – Aleksandrze Lipowskim. Poznała go w Łodzi w szkole filmowej, bo był operatorem filmowym.
– Zaczął się mną bardzo interesować, bardzo o mnie zabiegać. A ja, młoda, głupia, zakochałam się w nim na zabój – opowiadała Teresa Lipowska w jednym z wywiadów.
Przeżyła 44 lata z mężem
Po ślubie młodzi zamieszkali w domu rodzinnym męża razem z teściową, która nie darzyła aktorki sympatią. Niedługo potem aktorka dowiedziała się o licznych zdradach męża. Nie mogła być w takim związku i doszło do rozwodu. Na szczęście poznała aktora Tomasza Zaliwskiego. Zakochani zdecydowali się na ślub w 1963 roku, którego udzielił sam ks. Jan Twardowski. Owocem miłości jest syn Marcin urodzony w 1974 r. Aktorzy przeżyli razem 44 lata aż do 2006 roku, w którym to zmarł mąż aktorki.
Syn został pilotem
– Syn po pięćdziesiątce zaczął zupełnie inne życie. Do tej pory z żoną wychowywali dwoje dzieci i oboje pracowali. Marcin ma licencję pilota. Lata teraz po świecie. Dzwoni do mnie a to z Ibizy, a to z Paryża czy Neapolu. Ostatnio syn był zatrudniony na prywatnym lotnisku jako menadżer. Teraz gdy dzieci podrosły spełnił swoje marzenia. Daj Boże, niech się spełnia w tym lataniu i odkrywaniu świata. Cieszę się jego szczęściem. Kiedy latał na śmigłowcach, po wylądowaniu wysyłał mi SMS: „Jestem szczęśliwy na ziemi”. Teraz dzwoni i mówi „Mamo, jestem w niebie” – opowiadała aktorka dla Życia na gorąco.
Teresa Lipowska doskonale dogaduje się wnukami. Najstarszy Szymek zdał w tym roku maturę, a Ewa uczy się w liceum.
– Jestem babcią, która, niestety, niewiele się opiekuje swoimi wnukami, ponieważ mam jeszcze bardzo dużo życia zawodowego, ale w miarę możliwości jak tylko mogę, to się z nimi spotykam – mówiła Teresa Lipowska agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Adoptowane dzieci
Jej wnuki są adoptowane i kocha je bardzo.
– Kiedy Marcin i Ania pobrali się, wiedziałam, że myślą o dzieciach. Sama też ich ponaglałam, mówiąc, że chcę mieć wnuki. Z jakichś powodów nie było im to jednak dane, więc zdecydowali się na adopcję. W tej chwili mają już dwoje cudownych dzieci, a Szymuś i Ewusia są najpiękniejszymi darami losu nie tylko dla nich, również dla mnie. Nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałam, że nie są moimi biologicznymi wnukami. Moja synowa w jednym z wywiadów powiedziała, że „dziecko adoptowane można kochać tak samo jak własne albo jeszcze bardziej”. Podpisuję się pod tym. Dzieci należy po prostu kochać, bo wszystkie na to zasługują. Niedawno byłam z wnuczkiem na spacerze. Niespodziewanie stanął, złapał mnie za rękę i oświadczył: „Babciu, ja cię bardzo, bardzo kocham!”. Łzy napłynęły mi do oczu. Jego miłość to nie fikcja, to rzeczywistość.- mówiła dla polki.pl
Aktorkę możemy oglądać od lat w serialu „M jak miłość”.