Księżna Sussexu jest nie tylko pokłócona z rodziną królewską, ale też i z własną siostrą. Zapadła decyzja w sprawie pozwu Meghan Markle przez Samanthę.
W orzeczeniu wydanym we wtorek przez sąd federalny na Florydzie sędzia Charlene Edwards Honeywell stwierdziła, że wypowiedzi księżnej Sussex były albo „podstawowymi prawdziwymi opiniami” albo nie miały charakteru zniesławiającego.
Upokorzenie na skalę światową
Meghan i Samantha mają wspólnego ojca, Thomasa Markle. W odrzuconym przez sąd pozwie Samantha zarzuciła Meghan narzucenie jej „upokorzenia, wstydu i nienawiści na skalę światową” oraz wykorzystanie „potężnych możliwości marketingowych rodziny królewskiej”, by rozpowszechnić kłamstwa na całym świecie. Samantha opisywała to jako „skoordynowaną kampanię, mającą na celu zniszczenie ich (Samanthy oraz ich ojca, Thomasa) reputacji i wiarygodności”. Według „The Independent” 56-letnia Samantha domagała się odszkodowania w wysokości 60 tysięcy funtów (około 300 tysięcy złotych).
Jedynaczka?
Sędzia zwróciła uwagę na fakt, że jeszcze we wrześniu 2016 roku powódka używała nazwiska Rasmussen, a po pojawieniu się doniesień o Meghan i Harrym w mediach, szybko wróciła do nazwiska Markle. Co do słów o byciu jedynaczką, Honeywell uznała je za opinię księżnej Sussex.
-Roszczenia powódki zostają oddalone, ponieważ nie udało jej się dowieść, że została zniesławiona w książce „Finding Freedom”, serialu Netfliksa „Harry & Meghan” i godzinnym telewizyjnym wywiadzie dla CBS – uznała sędzia.
To nie pierwszy raz
Jak przypomina portal BBC, Samantha Markle wcześniej również podjęła kroki prawne przeciwko swojej przyrodniej siostrze. W marcu 2022 roku oskarżyła Meghan Markle o zniesławienie, twierdząc, że księżna przekazała informacje autorom nieautoryzowanej biografii Sussexów oraz źle mówiła o ich relacji w rozmowie z Oprah Winfrey. Sąd oddalił pozew, uznał bowiem, że księżna nie jest odpowiedzialna za treść książki, gdyż nie jest jej autorką.