Ewa Wiśniewska miała okazję współpracować z najwybitniejszymi twórcami polskiego kina. W rozmowie z Anną Jurksztowicz wspomina Jerzego Hoffmana u którego zagrała Kurcewiczową w „Ogniem i Mieczem”.
Niezapomniana współpraca
Ewa Wiśniewska i Jerzy Hoffman poznali się podczas promocji „Ogniem i mieczem”, jednak ich znajomość szybko przerodziła się w artystyczną relację opartą na wzajemnym zaufaniu.
Ja powiedziałam Jurkowi, że właściwie u niego mogę zagrać nawet patek od kaszanki, bo zawsze jego propozycje są godziwe i można mu zaufać. Nawet najmniejsza rola u niego jest ważna – przyznaje aktorka.
Ich pierwszym wspólnym projektem był film „Prawo i pięść”, do którego Wiśniewska dołączyła zaledwie dziesięć dni po narodzinach swojej córki.
Anegdoty z planu „Ogniem i mieczem”
Jednym z najciekawszych wspomnień Wiśniewskiej z pracy z Hoffmanem jest incydent na planie „Ogniem i mieczem”. Aktorka wcielała się w postać, której scena śmierci wymagała pewnych korekt w trakcie kręcenia.
Miałam na głowie perukę i pod spodem pokręcone pierścionki włosów, żeby to się dobrze trzymało. Kiedy ten, co miał mnie zabić, chwycił mnie za głowę, zdarł mi wszystko! Nie dało się tego nakręcić. Jurek wpadł wtedy na pomysł, że zostanę uderzona nożem – opowiada.

Brydżowe pojedynki
Poza współpracą zawodową, Ewa Wiśniewska i Jerzy Hoffman mieli wspólną pasję – brydża. Aktorka przyznaje, że jest „namiętną brydżystką”, a spotkania z reżyserem i jego przyjaciółmi były dla niej niezwykłym rytuałem.
Znam te brydżowe imprezy Hoffmana. Spotykamy się w Sopocie i nawet morza nie widzę, bo nie ma na to czasu, bo się gra! Jest czterech chłopa i ja jedna – mówi z uśmiechem.
Harmonogram rozgrywek był starannie zaplanowany:
Zaczynamy zaraz po śniadaniu, potem jest obiad, lekka sjesta, bo Jurek musi odetchnąć, ale to krótko trwa – dla mnie akurat dwa papierosy. Potem znowu gramy, jest kolacja i dalej brydż do wieczora!
Podziw dla siły Hoffmana
Na zakończenie rozmowy Wiśniewska opowiada o stanie zdrowia Hoffmana, podkreślając jego niezwykłą siłę charakteru.
Jak się miewa Jerzy? Bardzo dobrze! Chociaż z chodzeniem bywa różnie. Przeszedł tyle chorób, że normalnego człowieka by to zwaliło z nóg, ale jego nie! To niesamowita siła, prawdziwy tur – podsumowuje.
