Założyciel zespołu Łzy, Adam Konkol, ma raka. Muzyk poinformował o chorobie za pośrednictwem mediów społecznościowych. W jakim jest stanie?
Za sukcesem zespołu „Łzy” stoi nie tylko Ania Wyszkoni. Grupa nie odniosłaby takiego sukcesu, gdyby nie jej założyciel – Adam Konol. To on jest autorem największych hitów formacji, która znana jest z takich przebojów jak „Agnieszka…”, „Narcyz” czy „Oczy szeroko zamknięte”.
Choroba Adama Konkola z „Łez”
Konkol prowadzi aktywne życie zawodowe, chociaż ma wrodzoną wadę serca oraz cierpi na Zespół Eisenmengera, czyli naczyniową chorobę płuc. Jego rodzice poznali diagnozę tuż po narodzinach syna i wtedy usłyszeli od lekarzy, że ich dziecko przeżyje nie dłużej niż 2 lata.
Intensywne leczenie spowodowało, że muzyk wciąż żyje. Otwarcie opowiada o swoim losie w wywiadach:
Całe życie nie rozumiałem, że pewnych rzeczy nie mogę. (…) Było mi przykro, że nie mogłem ćwiczyć na wf-ie (…) W wieku 18 lat miałem poważny krwotok płucny i prawie się udusiłem krwią. Takich krwotoków miałem wiele w swoim życiu. (…) Zdarzało mi się też na scenie w trakcie koncertu, że miałem krwotok. Chowałem się za głośnik i plułem krwią.
Adam codziennie przyjmuje leki:
Moje leczenie jest kosztowne, ale już refundowane. Kiedyś tak nie było i znaczną część zarabianych na muzyce pieniędzy wydawałem, żeby ratować siebie – mówił w „Pytaniu na śniadanie”.
Adam Konkol ma raka
Teraz przyszło Adamowi stawić czoła kolejnym problemom zdrowotnym. Muzyk zmaga się z chorobą nowotworową.
Mam złośliwego raka płuc, wiem, dziwne, nie palę i nie paliłem papierosów, ale czasem tak się podobno zdarza. Jestem po kilku konsultacjach i „normalnie”, gdybym nie miał wady serca, po prostu wycięliby mi kawałek płuca i być może byłoby po sprawie, ale nie można. Nie można też chemioterapii, która by mnie po prostu zabiła, za to można „strzelać” w niego promieniami i taki jest plan.
Konkol poprosił fanów, by trzymali za niego kciuki. Sam stara się myśleć pozytywnie:
Z nie takich opresji wychodziłem cało, więc jak spotkacie mnie za trzy lata, to nie pytajcie: „Co on tutaj jeszcze robi?”, bo ja po prostu go pokonam jak minikatar. Mnie nie wspierajcie, nie trzeba, moją rodzinę tak. Czemu o tym piszę? Całe życie tłumiłem w sobie swoje odczucia, myśli… „Płakałem” często w samotności, gdy nikt nie widział, ale to przecież nic takiego, to tylko życie. Kochani, życzę wam miłego dnia. Potrzebuję szczęścia, trzymajcie kciuki.
Adamowi życzymy dużo sił i zdrowia!


