Cenzura w PRL nie miała litości dla twórców filmowych. Władze blokowały premiery, zatrzymywały gotowe produkcje, a niektóre dzieła zniknęły na dekady. Oto trzy filmy, które komunistyczna Polska próbowała wymazać z historii kina.
„Życie raz jeszcze” – film, który przeleżał na półce 20 lat
Film „Życie raz jeszcze” w reżyserii Janusza Morgensterna powstał w 1964 roku, ale został zatrzymany przez cenzurę i nie trafił do szerokiej dystrybucji aż do lat 80. Akcja toczy się na Lubelszczyźnie tuż po II wojnie światowej. Główny bohater, były lotnik z Zachodu, zostaje niesłusznie oskarżony o współpracę z NSZ. Film pokazuje mechanizmy represji, moralne kompromisy i brutalność stalinowskiego systemu.
W rolach głównych wystąpili Andrzej Łapicki, Ewa Wiśniewska i Tadeusz Łomnicki. Mimo że obraz został ukończony, władze uznały go za zbyt krytyczny wobec systemu i błyskawicznie zablokowały jego dystrybucję. Co ciekawe, film mogli oglądać… widzowie na Węgrzech i w RFN. W Polsce zniknął na dwie dekady.
Dopiero w zmieniającej się rzeczywistości lat 80. obraz trafił do kin. Janusz Morgenstern mówił później w wywiadach:
Jedynym uczciwym człowiekiem w tym filmie jest pies. Bo to film o kompromisach, a pies był bezkompromisowy.

„Opętanie” – zbyt mroczne i zbyt wolne dla PRL
Andrzej Żuławski stworzył „Opętanie” w 1981 roku, poza granicami Polski, we współpracy francusko-niemieckiej. Choć film był międzynarodową produkcją, władze PRL zakazały jego dystrybucji w kraju. Oficjalny powód? „Szkodliwe oddziaływanie psychiczne i nihilizm.” Rzeczywisty? Film był po prostu zbyt niezależny i wymykał się ramom propagandowej sztuki.
W rolach głównych wystąpili Sam Neill i Isabelle Adjani, która za swoją poruszającą kreację otrzymała nagrodę w Cannes. Film opowiada o rozpadzie małżeństwa i rozpadającej się psychice bohaterów, a wszystko w formie ekspresyjnego, niemal mistycznego horroru.
W Polsce „Opętanie” zyskało status kultowego dopiero po 1989 roku. Dopiero wtedy można było obejrzeć je legalnie na kasetach, w kinach studyjnych, a ostatnio nawet w odnowionej wersji 4K.

„Diabeł” – film, którego nikt nie miał prawa zobaczyć
Żuławski wcześniej już zadarł z cenzurą. Jego film „Diabeł” z 1972 roku, osadzony w realiach XVIII wieku, był metaforycznym rozrachunkiem z mechanizmami zniewolenia. Obraz był zbyt śmiały, zbyt brutalny i zbyt jednoznacznie antysystemowy.
Władze PRL błyskawicznie zakazały jego emisji. Na premierę w Polsce film czekał aż 16 lat – pokazano go dopiero w 1988 roku. Dziś uznawany jest za jedną z najmocniejszych i najbardziej bezkompromisowych produkcji polskiego kina.

„Człowiek z marmuru” też miał być przemilczany
Choć „Człowiek z marmuru” Andrzeja Wajdy wszedł do kin w 1977 roku, jego droga na ekrany była pełna przeszkód. Władze PRL próbowały uciszyć ten film – ograniczyły jego dystrybucję wyłącznie do kilku kin w Warszawie, zakazały publikacji recenzji, a nawet wymusiły cięcia niektórych scen. Reżyser musiał usunąć m.in. ujęcie z cmentarza i zmodyfikować scenę procesu, by film w ogóle mógł zostać pokazany. Zakazano mu również udziału w festiwalu w Gdańsku, a w repertuarach kin zamiast tytułu pojawiało się tajemnicze „seans zarezerwowany”. Mimo tych działań film przyciągał tłumy, a przed kinami ustawiały się komitety kolejkowe. „Człowiek z marmuru” ostatecznie zyskał status dzieła kultowego, a za granicą został doceniony nagrodą FIPRESCI w Cannes.
