W najnowszym odcinku podcastu „Złota Scena” gościem był Tomek Lipiński, legenda polskiej sceny alternatywnej. Artysta podzielił się swoimi refleksjami na temat 45 lat kariery muzycznej, a także problemów, z jakimi muszą mierzyć się polscy twórcy, zwłaszcza w kontekście emerytur i dominacji globalnych korporacji w przemyśle muzycznym.
Zapomniani przez system
Lipiński nie krył rozczarowania rzeczywistością, w jakiej znaleźli się artyści po 1989 roku. Jak podkreśla, żaden system nie regulował tantiemów dla muzyków, a kwestie socjalne były przez lata pomijane.
Wiadomo, że mamy problem z emeryturą, bo nie pracowaliśmy na etatach, tylko na umowach o dzieło, więc te emerytury albo ich nie ma, albo są po prostu żałosne – mówi muzyk.
Własne doświadczenie Lipińskiego tylko potwierdza ten problem. Artysta, który stworzył takie hity jak „Centrala” czy „Jeszcze będzie przepięknie” dowiedział się już jaką kwotę mógłby otrzymać od ZUSu.
Ja na razie nie mam żadnej, ponieważ mi w ZUS-ie powiedzieli, że są gotowi wypłacić mi trzysta kilkadziesiąt złotych, więc się chwilowo na nich obraziłem – opowiada Lipiński dla Złotej Sceny.
Walka o tantiemy
Tomek Lipiński przypomina, że sytuacja finansowa polskich artystów przez dekady była bardzo trudna.
Pierwsze 20 lat mojego funkcjonowania, jeśli dobrze liczyć, albo i więcej – 30, to było funkcjonowanie na bardzo skromnym pułapie materialnym – wspomina.
Dopiero w 2010 roku Organizacje Zbiorowego Zarządzania (OZZ) zaczęły skutecznie walczyć z wielkimi nadawcami, którzy nie chcieli wypłacać artystom należnych pieniędzy.
Nagle zaczęli nam płacić te wszystkie zaległe tantiemy wykonawcze, autorskie i wtedy dopiero zacząłem zarabiać jakieś pieniądze – mówi muzyk.
Nowa rzeczywistość. Streaming zamiast tantiemów
Przeniesienie dystrybucji muzyki do Internetu zmieniło mechanizmy zarobkowe artystów.
Za niewielkie pieniądze otrzymaliśmy dostęp praktycznie do całej muzyki świata. Każdy może wgrać swoją muzykę na Spotify, ale jak popatrzymy na statystyki, to okazuje się, że przykładowo w 2022 roku tylko kilku tysiącom artystów udało się zarobić powyżej 1000 dolarów miesięcznie. Natomiast 95% artystów zarabia grosze lub nic – podkreśla Lipiński.
Lipiński przywołuje słowa Snoopa Dogga, który również skarżył się na niskie wynagrodzenie z serwisów streamingowych.
Przyszli do mnie moi księgowi i przynieśli mi raporty ze Spotify. Miliony odsłuchań. Ja się pytam, ile pieniędzy? 4000 dolarów. Czy oni zwariowali? W tym samym czasie cztery największe firmy fonograficzne zarobiły po miliardzie – skwitował artysta.
Sytuacja finansowa polskich artystów, zwłaszcza tych starszej generacji, nie jest optymistyczna. Problem niskich emerytur i tantiemów oraz monopolizacja rynku przez globalne koncerny sprawiają, że wielu twórców ma trudności z utrzymaniem się lub nie może przestać pracować mimo chorób czy starości.