Śpiewała za grosze na weselach i mieszkała w wynajętych pokojach. Patrząc dzisiaj na Justynę Steczkowską, ubraną w najnowsze kreacje od najlepszych projektantów, trudno uwierzyć, że kiedyś zmagała się z trudnościami finansowymi i ledwo wiązała koniec z końcem.
Justyna Steczkowska żyła w biedzie
Justyna Steczkowska znów jest na szczycie. Piosenkarka została wybrana na reprezentantkę Polski na Eurowizji 2025. Ma na swoim koncie platynowe płyty i kilka Fryderdyków, a w szóstej edycji programu „Taniec z gwiazdami” była o krok od zdobycia Kryształowej Kuli. Jednak jej droga do sukcesu nie była ani prosta, ani usłana różami.
Justyna nie pochodziła z bogatego domu. Była jedną z ośmiorga rodzeństwa.
W naszym domu panowała zasada, że kto się nie uczy, nie dostaje pieniędzy – wyznała kiedyś w jednym z wywiadów.
Choć rodzice starali się wspierać jej rozwój, to właśnie po pierwszym roku nauki na Akademii Muzycznej w Gdańsku Justyna postanowiła porzucić studia. Wiedziała, że chce zostać piosenkarką, ale droga do tej decyzji nie była łatwa. Rodzice nie potępili jej wyboru, jednak nie zamierzali jej dłużej utrzymywać. Wkrótce po podjęciu tej decyzji Justyna wyprowadziła się z domu rodzinnego, a życie na własną rękę stało się dla niej prawdziwą szkołą przetrwania. Musiała walczyć o każdą złotówkę, a marzenia o wielkiej karierze wiązały się z wieloma wyrzeczeniami.
Justyna Steczkowska zaczynała od wesel
Aby związać koniec z końcem, Justyna występowała w lokalnych klubach, śpiewała na weselach, wynajmując mieszkania z przypadkowymi osobami, aby taniej przeżyć.
Śpiewałam do kotleta. Ludzie przychodzili napić się piwa, pogadać. Kompletnie nie zwracali na mnie uwagi – wspominała po latach.
Mimo to była szczęśliwa, bo mogła spełniać swoje marzenie – śpiewać.
Byłam szczęśliwa, bo mogłam śpiewać – powtarzała w wielu wywiadach.
Jej marzenia o scenie i blasku fleszy były okupione wieloma trudami.
Czasami nie miałam co jeść. Chodziłam wieczorami na targ i za pół ceny kupowałam nadgniłe warzywa i owoce – mówiła szczerze w rozmowie z „Vivą!”.
Nauczyła się robić coś z niczego, a z resztek potrafiła wyczarować prawdziwy obiad. I choć te czasy były dla niej pełne wyzwań, Justyna nie poddała się, a jej determinacja poprowadziła ją do sukcesu.
Ciężka praca wywindowała ją na szczyt
Dziś, patrząc na Justynę, trudno uwierzyć, że te trudne czasy są już za nią. W końcu artystka odbiła się od dna. W 1996 roku, po wielu latach ciężkiej pracy, nagrała płytę „Dziewczyna szamana”, która błyskawicznie zdobyła popularność. Cała Polska oszalała na jej punkcie, a Justyna stała się jedną z najważniejszych postaci polskiej sceny muzycznej. Przyszła sława i pieniądze, a życie, które kiedyś było pełne trudów i wyrzeczeń, teraz wygląda zupełnie inaczej.
Dziś Justyna Steczkowska mieszka w pięknym domu w Radziejowicach, razem z mężem, Maciejem Myszkowskim, oraz córką Helenką i dwoma synami – Leonem i Stanisławem. Ich życie to już zupełnie inna rzeczywistość. Artystka nie musi już martwić się o to, skąd wziąć pieniądze na podstawowe potrzeby. Opływa w dostatek, a jej życie, pełne sukcesów zawodowych, zyskało stabilizację także w życiu osobistym. W rozmowie z „After Party” wyznała, że jej dzieci – co wydaje się oczywiste – nie rozumieją trudnych czasów PRL-u:
Moje dzieci tego nie rozumieją, oglądały film o Lechu Wałęsie, zabrałam je, żeby zobaczyły, jak wyglądała kiedyś Polska. To dla nich abstrakcja. Tak jak to, że w sklepach był tylko smalec i ocet
To, co kiedyś było jedynie marzeniem, stało się rzeczywistością, dzięki ciężkiej pracy, poświęceniu i ogromnej determinacji. Dziś Justyna Steczkowska jest symbolem sukcesu i niezłomnej siły w dążeniu do celu.