Aktor gra w polskich serialach już od dziecka. Przebywa na emeryturze, ale dorabia sobie w różnych produkcjach. Teraz zdradził o swojej słabości.
Już jako nastolatek, podbił serca widzów występując w „Wakacjach z duchami” oraz „Podróży za jeden uśmiech” ponad 50 lat temu. Zagrał w wielu polskich serialach „Plebania”, „Marzenia do spełnienia”, „Świat według Kiepskich”, „Psie serce” czy „Barwy szczęścia”. Od 2017 roku jest w produkcji „Lombard. Życie pod zastaw”, gdzie wciela się w postać Józefa „Ziutka” Szaniawskiego.
Z alkoholem sobie poradził, ale
Henryk Gołębiewski przez lata zmagał się z chorobą alkoholową, ale 5 lat temu potwierdził, że ten problem ma już za sobą. Niestety z jednym uzależnieniem nie może sobie poradzić.
– Palę, około 20 sztuk dziennie – powiedział w rozmowie z „Faktem”.
To bardzo niebezpieczne dla jego zdrowia, bo każdy wie, że może to doprowadzić do raka płuc, nowotworu i chorób serca. Aktor zdaje sobie sprawę z tego.
– Lekarz nie musi mi tego mówić. Przecież każdy człowiek wie, że dobrze by było, jakbym rzucił. Muszę trochę więcej gimnastyki uprawiać. Pani doktor powiedziała: Panie Heniu, w tym wieku to trzeba trochę więcej ruchu mieć – podsumował dla „Faktu”.
Ile dostaje emerytury?
Mieszka w małym mieszkaniu z 17-letnią córką Różą (ur. 2008), która jest jego jedynym dzieckiem z małżeństwa z Marzeną Matusik. Para pobrała się w 2006 roku. Henryk Gołębiewski ma 68 lat i jest na emeryturze. Przyznał ile dostaje.
– Jestem już na emeryturze i dostaję 1600 zł miesięcznie, co i tak mnie zaskoczyło, bo myślałem, że dostanę góra 500 zł. (…) Jednego miesiąca dorobię trochę więcej, kolejnego mniej i jakoś się to wszystko kręci. Mam dach nad głową, rachunki popłacone, do garnka też jest co włożyć – powiedział magazynowi „Życie na gorąco”.
