Aktor stał się gwiazdą z dnia na dzień, kiedy pojawił się w serialu „Tulipan”. Po latach stwierdził, że to jego przekleństwo. Obecnie pojawił się w kontrowersyjnym filmie.
Dawno niewidziany Jan Monczka pojawił się na premierze „Putina” Patryka Vegi. Aktor zagrał tam rosyjskiego wojskowego z FSB, który współpracuje z dyktatorem. Jest doradcą Putina w tej produkcji. To duża rola, która przewija się przez cały film.
– Byłem miło zaskoczony, że Patryk zwrócił do mnie z tą propozycją. Znamy się od lat, bo grałem w jego filmie „Pitbull”. Tutaj w „Putinie” wcielam się w czarny charakter, nieprzyjemnego gościa, który namawia Putina do wielu złych rzeczy. Zdjęcia kręciliśmy w Warszawie i Łodzi. Kiedy zbliżała się premiera rodzina miała obawy, że może stać się coś złego. Kiedy jechałem do kina pomyślałem sobie, że ten Putin jest zdolny do wszystkiego. Na szczęście nic się nie stało – opowiada aktor dla Złotej Sceny.
Kręcił reklamę w Ukrainie
Aktor podczas kręcenia tego filmu nie był w Ukrainie, ale przyznał, że odwiedził Kijów prawie 20 lat temu z powodu intratnego kontaktu.
– Reklamowałem czeskie piwo na rynek ukraiński i tam nagrywaliśmy zdjęcia. Długo nie mogli znaleźć odpowiedniej osobę i trafili na mnie. Nie zarobiłem na tym fortuny – śmieje się aktor w wywiadzie dla Złotej Sceny.
Kariera aktora
Jan Monczka urodził się na czeskim Zaolziu w 1956 roku, ale zamieszkał w Polsce. Tam została jego cała rodzina z siostrami. Często aktor występuje w czeskich, słowackich produkcjach. Ostatnio pojawił się w serialu pt. „Zwycięzcą” na SkyShowtime. Aktor zasłynął rolą w serialu „Tulipan”, który stał się kultową produkcją. Jan Monczka ma na swoim koncie wiele innych filmów jak: „Bogowie”, „Ile waży koń trojański”, „Kołysanka.
– Nie zdawałem sobie sprawy, że widzowie utożsamiać mnie będą z Jurkiem, a kobiety zasypią mnie listami z miłosnymi wyznaniami, myśląc, że prywatnie jestem taki sam jak mój bohater. Przez chwilę to wielkie zainteresowanie mną sprawiało mi przyjemność, później zaczęło mnie męczyć, w końcu stało się moim przekleństwem” – wyznał po latach w wywiadzie dla „Angory”.