Adolf Dymsza był „królem komedii”, który zagrał w wielu produkcjach. Kiedy zachorował córka oddała go do przytułku. Nie spodobała się to jego fanom, ale i w środowisku aktorskim.
Adolf Dymsza, a tak naprawdę Adolf Bagiński wystąpił m.in. w filmach: Skarb”, „Paweł i Gaweł”, „Nikodem Dyzma”, „Irena do domu” czy „Pan Dodek”. Artysta miał bogaty dorobek artystyczny i był wielokrotnie nagradzany za swoje role. Prywatnie był mężem Zofii Olechnowicz, z którą wziął ślub, gdy ta miała 17 lat. Spędzili razem pół wieku, choć chodziły plotki, że ją zdradzał. Para doczekała się siódemki dzieci, ale trójka z nich zmarła w dzieciństwie. Zostały cztery córki: Wisława, Jadwiga, Janeczka i Anita.

Umarł w przytułku
W wieku 73 lat aktor przeszedł na emeryturę i chorował na demencję starczą, prawdopodobnie cierpiał na chorobę Alzheimera. Wymagał stałej opieki, a schorowana żona nie mogła mu tego zapewnić. Anita, najmłodsza córka zaoferowała pomoc i wzięła ojca do siebie. Zajmowała się nim wraz z mężem Maciejem Damięckim. Jednak po jakimś czasie rodzina doszła do wniosku, że lepiej ojcu będzie w ośrodku prowadzonym przez siostry zakonne w Górze Kalwarii. Niestety odbiło się to negatywnie w środowisku Anity, która sama była aktorką. Potępiono ją za to. Adolf Dymsza przeżył jeszcze dwa lata i zmarł 20 sierpnia 1975 roku.
– Była fantastyczną, zdolną aktorką, ale sama o sobie mówiła, że jest naznaczona przez los piętnem kobiety fatalnej. Miała kilku narzeczonych, wszyscy tragicznie zmarli. Często dzwoniła i mówiła: jak to dobrze, żeśmy się rozwiedli, bo chociaż ty jeden żyjesz – opowiadał Maciej Damięcki, z którym rozwiodła się w 1977 roku.

Miała depresję
Krytyka ze środowiska źle wpłynęła na jej samopoczucie. Zaczęła chorować na depresję. Zmarła w w całkowitym zapomnieniu w 1999 roku.
– Tak to środowisko zabiło człowieka, a po śmierci obsmarowało – mówił po jej odejściu cytowany przez „Vivę!” Cezary Bryka.

