Amant filmowy, który podbił serca przedwojennych wielbicielek był wiernym mężem, bohaterem wojennym i wszechstronnym artystą.
Aleksander Żabczyński urodził się w Warszawie w 1900 roku i był synem pułkownika armii rosyjskiej i generała dywizji Wojska Polskiego. Po wybuchu pierwszej wojny wyjechał z rodzicami do Rosji i tam uczył się w szkołach rosyjskich. W 1918 roku wrócili do Warszawy. Kontynuował naukę w gimnazjum, a dwa lata później wstąpił do Szkoły Podchorążych w Poznaniu i rozpoczął karierę wojskową. Studiował na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, ale szybko został skreślony z listy studentów. Potem próbował szczęścia na wydziale filozoficznym, ale tam nie chodził na zajęcia. Wrócił do wojska i w 1923 roku był oficerem rezerwy dywizjonu artylerii zenitowej w Warszawie.
Porzucił wojsko dla aktorstwa
Jednak to aktorstwo zdominowało jego życie. Na początku lat dwudziestych wstąpił do Szkoły Gry Sceniczno-Filmowej. Występował w Teatrze Reduta i tam poznał Marię Zielenkiewiczównę, z którą w 1923 roku wziął ślub.

Potem aktor występował w różnych teatrach w tym w Łodzi, w Bydgoszczy, wziął udział w spektaklu z okazji otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. W tym czasie w latach dwudziestych zaczął występować już w filmach między innymi w „Ziemi obiecanej” w małej roli. W 1930 roku zagrał dziedzica w „Janko Muzykancie”. Popularność zyskał i sławę jako amanta filmowy dopiero w czasach kina dźwiękowego. Zagrał między innymi w „Dziejach grzechu”, „Ślubach ułańskich”, „Manewrach miłosnych” i tam zaśpiewał słynny utwór „Jak za dawnych lat”.

Amant filmowy
1936 rok przyniósł aktorowi pięć nowych ról m.in. „Ada to nie wypada”, „Jadzia”, a wolnych chwilach lubił rzeźbić. Użyczył też głosu królewiczowi w filmie Disneya „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Był bardzo zapracowany do wojny: „Kobiety nad przepaścią”, „Królowe przedmieścia”, „Zapomniana melodia”. Następne filmy „Sportowiec mimo woli” i „Złota maska” pokazane były już w okupacyjnej Generalnej Guberni w 1940 roku.
Romans z koleżanką ze sceny
Aleksander i Maria przez wiele lat tworzyli szczęśliwe, kochające się małżeństwo. Na początku lat trzydziestych aktor załapał namiętnym uczuciem do posiadaczki najpiękniejszych nóg w II Rzeczpospolitej Lody Halamy. Występował z nią w teatrzyku Morskie Oko. Trwali w romansie i on miał wyrzuty sumienia wobec żony. Tancerka też się źle czuła w tej sytuacji i sama zakończyła tę relację. Plotkowano, że po rozstaniu w 1932 roku zniknęła na trzy dni i odnalazła się w Częstochowie.

Jej ukochany pozostał u boku żony do końca życia i tworzyli udany związek. Nie było im łatwo ponieważ wielbicielki Żabczyńskiego nie dawały małżeństwu spokoju.
– Pensjonarki był utrapieniem dla mnie i całego domu. Jaki one miały wywiad. Zawsze wiedziały o której godzinie on wychodzi, gdzie i kiedy ma nagranie i towarzyszyły mu. Nie wiem, jakimi one szły drogami, ale były tam wcześniej od niego i czekały. Po wyprowadzeniu się z Sienkiewicza mieszkaliśmy na Zielnej na piątym nadbudowanym piętrze. Wracam z mężem patrzymy, a tu niespodziewany widok jakieś wiersze „Najukochańszemu Olesiu..”, jego fotografie portretowe, serca przebite strzałą, bukiety kwiatów i wiersze – i tak przez pięć pięter” – opowiadała Maria Żabczyńska w audycji radiowej.

Stracili dziecko
W sierpniu 1939 Aleksander został zmobilizowany do 1 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Warszawie. Jego żona była wtedy w ciąży i 19 grudnia urodziła martwą córkę. Aleksander dowiedział się o śmierci dziecka dopiero po wojnie i bardzo to oboje przeżyli.
Walka na różnych frontach
On został internowany na Węgrzech i mianowany komendantem obozu żołnierzy polskich. Zainicjował ucieczkę i przez Budapeszt, a potem Jugosławię i Włochy przedostał się z innymi żołnierzami do Francji i w czerwcu 1940 roku ewakuowano go do Wielkiej Brytanii, gdzie został mianowany młodszym oficerem 1 Dywizji Artylerii Przeciwlotniczej. Dwa lata póżniej został wysłany na Bliski Wschód i aktor przeszedł szlakiem Armii Andersa przez Irak i Palestynę do Egiptu, a następnie do Włoch i brał udział w walkach pod Monte Cassino, gdzie został ranny. Ze swoją bohaterską działalność otrzymał kilka krzyży i nagród. Po wojnie znalazł się w Salzburgu, gdzie pracował przy Polskim Czerwonym Krzyżu
– Oczywiście zajęcie to traktowałam jako przejściowe i skorzystałem z pierwszej okazji, aby wrócić do kraju. Sześć lat tęsknoty za ojczyzną i za najbliższymi to bardzo długo. Miło też powiedzieć, że spośród wielu krajów Europy które zwiedziłem Polska wydaje się krajem najbardziej żywotnym, najbardziej leczącym swoje ciężkie rany wojenne – wspominał w jednym z wywiadów Aleksander Żabczyński.

We wrześniu 1946 roku został przewieziony do Wielkiej Brytanii, gdzie był zdemobilizowany. Tam spotkał dawną swoją miłość Lodę Halamę, która występowała w Anglo- Polish Ballet.
– Ale nie przyszedł zaraz pierwszego dnia, ociągał się, jak mi jego koledzy opowiadali – bał się tego spotkania. Zrozumiałam, kiedy go zobaczyłam. Nie był w dobrej formie, bardzo otyły, twarz nabrzmiała od alkoholu. Z trudnością widziało się resztki dawnej urody. Ale podobno po powrocie do Polski szybko wrócił do dawnej, dobrej formy – opowiadała aktorka.
Powrót do kraju
W maju 1946 roku przyjechał do kraju incognito na fałszywych papierach. Próbował wówczas przekonać żonę, aby opuściła Polskę i na obczyźnie spędziłaś z nim kolejne lata. Nie miał bowiem ochoty żyć w kraju pogrążonym w mrokach stalinizmu. Maria Żabczyńska nie miała zamiaru opuszczać ojczyzny tym bardziej, że w Warszawie mieszkała z chorą matką. Ostatecznie Aleksander zdecydował się wrócić oficjalnie do Polski, ponieważ nie wyobrażał sobie życia bez ukochanej żony. Przybył do Polski dokładnie w dzień jej imienin tj. 8 grudnia 1946 orku, a powrót do kraju wywołał w nim duże emocje.
– Może nie powinienem przyznawać się, ale gdy jechałem z dworca wśród gęstej mgły po świcie dorożką przez most Poniatowskiego, taki sam jak dawniej, rozpłakałem się. Znów w Warszawie moim mieście, tak bezlitośnie zniszczonym, jak żadne z miast, które widziałem – opowiadał w jednym z wywiadów.
Rozpracowywany przez bezpiekę
Urząd Bezpieczeństwa rozpoczął akcje inwigilacyjne jego osoby i rozpracowywanie artysty trwało do 1955 roku, lecz prawdopodobnie nie przyniosło tak spektakularnych rezultatów, jak się spodziewano.
Już marcu 1947 roku wystąpił w sali warszawskiego Teatru Roma, a potem wyruszył w trasę koncertową po całym kraju. Zagrał w sztuce „Wiele hałasu o nic” w Teatrze Małym w Warszawie i otrzymał nawet nagrodę na festiwalu szekspirowskim.

Aleksander Żabczyński i Lidia Wysocka w sztuce „Wiele hałasu o nic”/NAC
Były następne sztuki w Teatrze Objazdowym. Na początku mieszkali w domu należącym do Polskiego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, a następnie przynieśli się do własnego mieszkania przy ulicy Poznańskiej 12.
– Żyją bardzo skromnie, gdyż zapłacili tak zwane odstępne za mieszkanie pokój z kuchnią i łazienka z zeszłorocznych oszczędności – opisywał ich sytuację major bezpieki Włodzimierz w donosie.
W latach pięćdziesiątych zamieszkali na Saskiej Kępie, gdzie o wystrój mieszkania zadbała Maria Żabczyńska. Lata rozłąki umocniły ich związek i bardzo dbała o niego, a on był uprzejmy wobec niej i niemal ją nosił na rękach.
Aktor tylko teatralny
W latach 1948-1949 Aleksandra Żabczyńska występował na deskach Teatru Klasycznego, który otworzyła aktorka Maria Gorczyńska, a potem aktor dołączył do Teatru Polskiego w Warszawie, w którym grał aż do śmierci. Po wojnie nie zagrał w żadnym filmie, tylko w dwóch spektaklach telewizyjnych: „Tragedii amerykańskiej” i „Heloizie i Abelardzie” i tam wystąpił u boku Kaliny Jędrusik, wschodzącej gwieździe teatralnej i filmowej. Jego głos było słychać w Polskim Radio, a na początku 1957 nagrał w tej siedzibie kilka piosenek: „Całuję twoją dłoń, madame”, „Nikt nie zrozumie tak jak ty”.

Maria Gorczyńska jako Anna i Aleksander Żabczyński jako Adam w 1948 roku/NAC
Atak serca
Rok później dostał ataku serca i został przywieziony do lecznicy, gdzie była z nim cały czas żona. Potem zachorował na zapalenie płuc, co pogorszyło jego stan zdrowia. Aleksander Żabczyński zmarł 31 maja 1958 roku w wieku 58 lat. Jego żona przeżyła go wiele lat i odeszła w styczniu 1981 roku. Obydwoje pochowani są na Powązkach.


Opracowano na podstawie książki „Amanci II Rzeczpospolitej” Marka Telera.
