W jednym z najnowszych odcinków cyklu „Bliżej Siebie”, Justyna Steczkowska otworzyła się na temat jednego z najbardziej osobistych i poruszających etapów swojego życia. W szczerej rozmowie z dziennikarką Magdą Zasadni, artystka opowiedziała o silnej więzi, jaka łączyła ją z mamą, o trudnych, ale i pełnych miłości chwilach spędzonych w roli opiekunki oraz o lekcjach życia, które otrzymała od swoich rodziców.
Każdy, kto opiekuje się osobą niepełnosprawną, wie, że to nie jest łatwa codzienność – podkreśliła z wyraźnym wzruszeniem Steczkowska, wspominając ostatnie lata życia swojej mamy, którą opiekowała się do samego końca.
Ostatnie pożegnanie wśród bliskich. „Sama bym chciała tak odejść”
Wokalistka z niezwykłą delikatnością i czułością opowiedziała również o ostatnich chwilach swojej mamy. Jak wspomina, odejście matki miało miejsce w domowym zaciszu, wśród najbliższych, w atmosferze pełnej szacunku i miłości.
Zmarła w domu naszym, otoczona swoimi dziećmi, wnukami, z pełnym poszanowaniem jej życia. Sama bym chciała tak odejść, po prostu zasnąć w asyście ludzi, którzy mnie kochają – mówiła ze wzruszeniem.
To doświadczenie, choć bolesne, na zawsze pozostanie w jej sercu jako dowód głębokiej więzi rodzinnej, którą pielęgnowano przez lata.
Lekcje wyniesione z domu. „Jestem bardzo wręcz pedantyczną osobą – nauczyłam się tego od matki”
W rozmowie nie zabrakło również wspomnień z dzieciństwa. Justyna Steczkowska z sentymentem opowiedziała o tym, czego nauczyli ją rodzice i jak silny wpływ wywarli na jej dorosłe życie.
Mama zawsze gotowała, nikt z nas nie gotował, tylko ona. To i tak było duże wyzwanie, a jeszcze przecież pracowała. Goniła nas do sprzątania, uczyła nas porządku. Jestem bardzo wręcz pedantyczną osobą, nauczyłam się tego do matki swojej – przyznała artystka, doceniając codzienny trud i troskę, jakie wkładała jej mama w prowadzenie domu i wychowywanie dzieci.
Ojciec jako pierwszy nauczyciel. „To on mnie nauczył śpiewać”
Jak się okazuje, muzyczne korzenie Justyny sięgają jeszcze głębiej – do relacji z ojcem, który był nie tylko jej mentorem, ale i pierwszym nauczycielem.
Bardzo kochałam swojego tatę, dużo mu zawdzięczam, to on mnie nauczył śpiewać. Był moim jedynym nauczycielem i najważniejszym – wyznała wokalistka, podkreślając jak silna była ich więź i jak ogromny wpływ ojciec miał na jej muzyczną drogę.
Trudne decyzje i rodzicielskie lekcje. „Nie ma ludzi idealnych, a ja na pewno do nich nie należę”
Justyna Steczkowska, prywatnie mama trójki dzieci, w rozmowie nie uciekała od trudnych tematów związanych z macierzyństwem. Z wielką szczerością przyznała się do błędów, które popełniała w wychowaniu swoich dzieci, szczególnie w kontekście muzycznych ambicji wobec syna.
Nie ma ludzi idealnych, a ja na pewno do nich nie należę – powiedziała z pokorą. Przyznała, że bardzo chciała, by jej drugi syn grał na fortepianie, jednak po latach chłopiec odważył się wyznać prawdę.
On po prostu powiedział: „mamo, ja te wszystkie lata grałem dla ciebie, ja nie za bardzo lubię grać na tym fortepianie” – wspominała z refleksją.
Zrozumiawszy, że nie tędy droga, pozwoliła synowi pójść własną ścieżką. Dziś chłopak studiuje technologię żywienia.
Bliska relacja z córką. „Jestem jej przede wszystkim przyjaciółką”
Najmłodsze z dzieci Justyny Steczkowskiej, dwunastoletnia córka, ma z mamą wyjątkowo bliski kontakt. Artystka nie ukrywa, że ich relacja jest pełna zaufania i wzajemnego wsparcia.
Jestem jej mamą, ale jestem jej przede wszystkim przyjaciółką, której może się wyżalić, opowiedzieć o problemach – podkreśliła, zaznaczając jak ważne jest dla niej, by dzieci mogły czuć się bezpiecznie i być sobą w obecności rodzica.