Magdalena Zawadzka, legendarna aktorka znana z dbałości o kulturę słowa, w mocnych słowach skomentowała modę na wulgaryzmy w przestrzeni publicznej. W podcaście „Złota Scena” ujawniła, dlaczego słowo „zaje*isty” budzi w niej sprzeciw i jaką rolę w jej życiu odgrywa piękna polszczyzna. Aktorka ma tytuł mistrz mowy polskiej!
Magdalena Zawadzka o języku jako tożsamości
W rozmowie w podcaście Złotej Scena Magdalena Zawadzka podkreśliła, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa język – nie tylko jako narzędzie pracy aktora, ale także jako wyraz tożsamości i kultury.
Musimy dbać, bo to jest język wyraża nas, język to jest nasza myśl, to jest przedłużenie myśli, serca, uczucia – zaznaczyła aktorka.
Zawadzka podkreśliła, że od zawsze zwraca uwagę na poprawność językową i nie godzi się na powszechne błędy, które w jej opinii stały się zbyt akceptowalne.
„Zajebisty” to słowo, które ją oburza
Najwięcej emocji wzbudził fragment rozmowy poświęcony wulgaryzmom. Magdalena Zawadzka otwarcie skrytykowała modę na przeklinanie, zwłaszcza w przestrzeni publicznej i mediach.
Przecież w Polsce przymiotników jest bardzo dużo, nasz język jest bogaty (…), a nagle słyszę z telewizora, że coś było zajeb*ste… No nie, to jest nie do przyjęcia – mówiła z oburzeniem. – Słowo zajeb*sty czy zajeb*sta jest czymś po prostu karygodnym, ponieważ mało kto wie, z jak obrzydliwego rosyjskiego słowa ono pochodzi – dodała, apelując o większą świadomość językową.
Na prośbę prowadzącej wywiadu, Anny Jurksztowicz, aby wytłumaczyć słuchaczom co oznacza to słowo z rosyjskiego, Zawadzka kategorycznie odmówiła.
No tego to nie powtórzę, nie powiem tego, bo się wstydzę. Niech sobie znajdą w słownikach co to znaczy wstrętne słowo. A zajeb*sty zastępuje w tej chwili piękne polskie słowa: wspaniały, cudowny, fantastyczny!
Wulgaryzmy powinny być zakazane w przestrzeni publicznej?
Choć aktorka rozumie, że człowiek czasem może użyć mocniejszego słowa, stanowczo sprzeciwia się ich obecności w debacie publicznej.
Ja też nie protestuję przeciwko najróżniejszym [słowom], człowiek jest człowiekiem, ale w sferze publicznej, oficjalnej one nie powinny padać – wyjaśniła.
Jej zdaniem takie wypowiedzi, szczególnie z ust osób znanych, mogą normalizować wulgarne wyrażenia i psuć kulturę języka.
Potem wszyscy, którzy tego słuchają, myślą, że to jest w porządku – ostrzegła.
Aktorka zwróciła również uwagę na inne błędy językowe, które Polacy często popełniają. Czy wiedzieliście o tej zasadzie?
Słowa 'mnie’ i 'mi’ trzeba używać w odpowiednim kontekście. Nie mówi się: 'Mi to się podoba’, tylko 'Mnie się to podoba’. To błąd, którego nie potrafię zaakceptować. A niestety, dziś jest już powszechny.
W podcaście aktorka wróciła, także wspomnieniami do czasów młodości, studiów aktorskich oraz współpracy z mężem Januszem Morgensternem. Z ciepłem opowiadała o magii teatru i różnicach między grą sceniczną a filmową. Link poniżej.