Kaja Paschalska 25 lutego skończyła 39 lat. Dziś mogła być jedną z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Mogła, ale tak się nie stało. Jej świetnie zapowiadającą się karierę wokalną zniszczyła jedna piosenka. Przypominamy historię „Małej Chinki” i przysługi dla przyjaciela, która stała się przestrogą dla innych artystów.
Muzyczna kariera Kai Paschalskiej
Kaja Paschalska to aktorka, która próbowała zrobić karierę także w muzyce, a jej próby, choć obiecujące, skończyły się w kontrowersyjny sposób. Znana przede wszystkim z roli Oli Lubicz w popularnej telenoweli TVP „Klan”, w latach 2001-2003 wydała dwa albumy studyjne, które zyskały niemały rozgłos.
Paschalska była doceniana przez branżę muzyczną, otrzymała nagrody, była nominowana do Fryderyka, wystąpiła na festiwalu w Opolu, a jej kariera muzyczna zdawała się nabierać tempa. Była kimś na wzór dzisiejszej Roksany Węgiel. Rozpędzoną machinę zatrzymała współpraca z raperem Funky Filonem (Filip Rakowski), która, mimo początkowych nadziei, zakończyła się spektakularną porażką. Ich wspólna piosenka „Mała Chinka” wydana w 2005 roku stała się jednym z najbardziej kontrowersyjnych utworów w polskiej muzyce.

Kaja Paschalska i „Mała Chinka” – utwór, który zniszczył karierę
„Mała Chinka”, to piosenka, której trudno przypisać jakiekolwiek pozytywne cechy. Tekst i muzyka były na tyle kontrowersyjne, że trudno zrozumieć, jak mogły zostać stworzone przez doświadczonych artystów. Utwór, który w założeniu miał promować tolerancję wobec mniejszości narodowych w Polsce, w rzeczywistości ukazywał Polaków w sposób rasistowski. Wojciech Mann w swojej książce „RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą” w dosadny sposób opisał tekst rapera:
Tekst mówi o małej Chince, cziku-czikulince, która zasadniczo jest z Wietnamu, ale w Polsce handluje na bazarze tekstyliami. Brat Chinki daleko na Wschodzie przykręca śrubki, ale nie wiemy do czego. Natomiast Chinka z Wietnamu niby mieszka w Polsce, ale za pośrednictwem pana Filona i pani Paschalskiej pozdrawia polskiego chłopczyka i polską dziewczynkę z dalekich stron, więc jednak chyba z zagranicy, gdzie, jak się dowiadujemy, komornik wszedł jej na dom. Po zapoznaniu się z tekstem tej piosenki komornik zapewne z tego domu skoczył i się zabił.
Mann umieścił „Małą Chinkę” na liście pięciu najgorszych piosenek w historii, a jego ocena była bezlitosna:
Zdumiewające, że po wysłuchaniu tej paranoi żadne państwo azjatyckie nie wypowiedziało Polsce wojny, a przynajmniej nie zażądało ekstradycji Filona i Paschalskiej.
Jednak są i tacy, którzy – może nieironicznie – chwalą podkład muzyczny, twierdząc, że miał on dać podwaliny pod rap pokroju Quebonafide czy Bedoesa. Choć nie można zaprzeczyć, że ci dwaj artyści zrobili duże kariery, to jednak żadnemu z nich nie udało się stworzyć równie kontrowersyjnego utworu jak „Mała Chinka” Kai Paschalskiej.
Kaja Paschalska i „Mała Chinka”. Od odmowy grania w radio po „internetowy hit”
Reakcje na piosenkę były natychmiastowe. Wobec ogromnej krytyki, zarówno w prasie, jak i w sieci, stacje telewizyjne i radiowe szybko odmówiły emisji „Małej Chinki”.
Piosenka, choć z pewnością nie zyskała akceptacji w tradycyjnych mediach, zyskała natomiast ogromną popularność w internecie. Była jednym z najczęściej pobieranych i udostępnianych plików w Polsce, co sprawiło, że stała się swego rodzaju fenomenem – jednak raczej w kategoriach karykaturalnych, niż artystycznych.
Kaja Paschalska i „Mała Chinka”. Muzyka, która nie przeszła testu czasu
Choć „Mała Chinka” starała się nawiązywać do rapu, w rzeczywistości muzycznie była jedną z najbardziej niestrawnych kompozycji, jaką można sobie wyobrazić. Filon, choć wykształcony muzyk, stworzył aranżację, która brzmi jak lounge’owa wersja hip-hopu i nie ma za wiele wspólnego z muzyką rapową.
Choć tekst może być jednym z kluczowych elementów krytyki, również muzyka pozostawia wiele do życzenia. Nawet jeśli tekst byłby bardziej znośny, aranżacja była po prostu zbyt przesłodzona, co nie sprzyjało w żaden sposób odbiorowi utworu.
Do tego wszystkiego dochodził jeszcze teledysk – prawdziwy ewenement. Wideo, w którym Polka próbowała przypominać Azjatkę, zostało szeroko skrytykowane za swój tandetny i karykaturalny charakter. Pytanie, które po obejrzeniu tego teledysku stawiał sobie niemal każdy, brzmiało: „Po co to wszystko było?”
Kaja Paschalska – przeprosiny za „Małą Chinkę” i koniec kariery muzycznej
W 2017 roku Kaja Paschalska w rozmowie z „Pudelkiem” przyznała, że krytyka, która spadła na nią po wydaniu „Małej Chinki”, była dla niej ogromnym ciosem. Pierwotnie utwór miał śpiewać ktoś inny – mniej znana wokalistka, której nazwisko nigdy nie zostało upublicznione.
Paschalska po latach wyznała, że zgodziła się nagrać utwór, by zrobić przysługę przyjacielowi:
Nie spodziewałam się, że 'Mała Chinka’ może mieć taki oddźwięk.
To było na zasadzie, zadzwonił do mnie kumpel, z którym grałam, mówił, że szuka wokalistki na topie. Pomyślałam: lubimy się, więc czemu nie.
Pokazał mi tekst, nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi, mówił mi, że jest piosenką przedszkolną. Przekazem była większa tolerancja w ludziach.
Niestety, Paschalska, mimo szczerych chęci, nie zdołała odbudować swojej kariery muzycznej po tym skandalu. Choć cały czas angażuje się w różne projekty wokalne, nigdy nie udało jej się wydać trzeciego albumu. Z kolei Filip Rakowski, który przez wiele lat był aktywny w różnych projektach muzycznych, nigdy nie zyskał statusu gwiazdy, której oczekiwałby po współpracy z Paschalską.
„Mała Chinka” po 20 latach od premiery wciąż pozostaje jednym z najgorszych polskich utworów w historii muzyki. Trudno uwierzyć, że taka piosenka powstała, a jeszcze trudniej zrozumieć, dlaczego przez moment wydawało się, że mogłaby odnieść sukces…
