Muzyk znany był m.in. z hitów „Lubię wracać tam gdzie byłem” czy „Zacznij od Bacha”. Mimo, że od śmierci Wodeckiego minęło dużo czasu dalej pozostaje niezapomnianym artystą.
Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku w Warszawie. Artysta pozostawił po sobie wiele wspaniałych utworów, które wciąż rozbrzmiewają w polskich domach mimo upływu lat.
Jak zmarł?
Na początku maja 2017 roku Zbigniew Wodecki przeszedł zabieg wszczepienia bajpasów w prywatnej klinice w Warszawie. Trzy dni po operacji muzyk niespodziewanie doznał udaru i został przewieziony do szpitala. Mimo intensywnych starań lekarzy, powikłania okazały się zbyt poważne, co doprowadziło do jego śmierci.
– Żyj tak, jakby każdy następny dzień był ostatnim. Trzeba się odbić od dna, żeby wrócić na górę. Wszystkiego trzeba spróbować, bo wtedy się uspokoisz i do niczego nie będzie cię ciągnęło – powiedział kiedyś Zbigniew Wodecki.
Ponad 60 lat na scenie
Zbigniew Wodecki od dziecka był związany z muzyką. Jego ojciec był trębaczem orkiestry symfonicznej, a matka pracowała jako sopranistka. Mały Wodecki grał na skrzypcach, fortepianie i trąbce.
Na początku lat 60. w wieku 16 lat wokalista założył zespół Czarne Perły. Prawdziwe sukcesy nadeszły dwa lata później, kiedy wystąpił w Opolu u boku Marka Grechuty. Ten występ otworzył mu drzwi do dalszej kariery. Później przez 5 lat akompaniował Ewie Demarczyk podczas jej koncertów na całym świecie. W kolejnych latach współpracował z największymi gwiazdami polskiej sceny, takimi jak Krystyna Prońko, Irena Santor, Ewa Bem czy Eleni.
Przez dekady swojej kariery, Wodecki wydał dziewięć albumów studyjnych, jeden minialbum, pięć kompilacji, dwie pocztówki dźwiękowe oraz dziesięć singli.
We wspomnieniach artystów
Iwona Pavlović miała okazję współpracować z Wodeckim przy programie „Taniec z Gwiazdami”. Choć sama siebie nazywa bardziej serdeczną koleżanką po fachu niż przyjaciółką, w siódmą rocznicę śmierci artysty postanowiła powspominać:
– Ja go wspominam bardzo ciepło. Pozytywny, otwarty, serdeczny, miły człowiek. Siedzieliśmy razem w jury, byliśmy w jednej pracy i proszę mi wierzyć, że siedzenie obok niego pozwalało odczuć, że emanowała z niego dobra energia, ciepło i serdeczność. Był zawsze uśmiechnięty i bardzo pomocny – wspomina Pavlović dla „o2.pl” i dodaje: To była wielka gwiazda, a jednocześnie taki normalny, fajny facet, który wnosił dużo radości, uśmiechu, pozytywnej energii.
O wybitnym muzyku wypowiadały się, także Maryla Rodowicz, która odnalazła po nim cenną pamiątkę oraz Anna Jurksztowicz.