Colin Farrell znany jest z ról w filmach, takich jak „Pingwin”, i związku z Alicją Bachledą-Curuś. Dziś media żyją jednak nie jego karierą, a decyzją, którą podjął jako ojciec. Chodzi o jego ciężko chorego syna Jamesa. Aktor nie ukrywa strachu i łez: „Musimy go zabezpieczyć na przyszłość”.
Hollywoodzki gwiazdor i ojciec dwóch synów
Colin Farrell, aktor o międzynarodowej sławie, w Polsce znany także jako były partner Alicji Bachledy-Curuś i ojciec Henry’ego Tadeusza, od lat prowadzi podwójne życie – na planie filmowym i jako ojciec mierzący się z ogromnym wyzwaniem. Jego starszy syn James, którego ma z modelką Kim Bordenave, choruje na rzadki zespół Angelmana. Chłopak nie mówi, nie chodzi i wymaga stałej, specjalistycznej opieki.
W szczerym wywiadzie dla magazynu „Candis” Farrell przyznał, że największy lęk dotyczy przyszłości jego syna.
Co się stanie, jeśli jutro umrę, a Kim będzie miała wypadek? James zostałby sam, bez nas. I nie mielibyśmy już wpływu na to, co dalej… – wyznał poruszony aktor.
Farrell podjął bolesną, ale konieczną decyzję
Wspólnie z byłą partnerką Farrell zdecydował się działać. Zamiast czekać do ostatniej chwili, szukają specjalistycznego ośrodka, w którym James będzie miał zapewnioną całodobową, profesjonalną opiekę.
Nie chcemy zostawiać tego przypadkowi. Musi mieć miejsce, gdzie będzie bezpieczny i szczęśliwy – tłumaczy gwiazdor.
Braterska więź i wsparcie od syna Alicji Bachledy-Curuś
Wzruszający jest również wątek młodszego syna Farrella, Henry’ego Tadeusza, którego matką jest Alicja Bachleda-Curuś. Chłopcy, mimo dzielącej ich choroby, są sobie bardzo bliscy.
Mają wyjątkową więź. Staram się jej nie zakłócać. To są fajni chłopcy, wystarczy, że nie będę im przeszkadzał – mówił Farrell w magazynie „People”.