Bielicka była znana ze swojego temperamentu i zaraźliwego śmiechu. Jej kreacja „Dziuni” bawiła Polaków do łez i pozwalała na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości PRL-u. W jak wyglądało życie aktorki?
Kabaret czy teatr?
Hanka Bielicka ukończyła studia z romanistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz aktorstwo w PIST, gdzie kształciła się pod kierunkiem Aleksandra Zelwerowicza.
– Tak naprawdę Zelwerowicz dał mi popalić dopiero na trzecim roku. Byłam przerażona, recytując tragiczny monolog, kiedy nagle krzyknął: Zabierzcie tego krokodyla ze sceny, bo umrę ze śmiechu!. Potem dodał: Gdyby przyszło Pani do głowy grać Ofelię, to radzę już w pierwszym akcie iść do zakonu, bo inaczej widzowie skonają ze śmiechu – opowiadała aktorka.

Drugie życie od losu
Zadebiutowała na scenie w 1939 roku w Teatrze na Pohulance w Wilnie. Plany wyjazdu na stypendium do Paryża porzuciła po otrzymaniu propozycji roli w „Obronie Ksantypy” Ludwika Morstina w Wilnie, dokąd wyjechała 28 sierpnia 1939 roku na prośbę ojca. Wyjazd ten prawdopodobnie ocalił jej życie, gdyż podczas pierwszego wrześniowego nalotu bomba trafiła w jej rodzinny dom, a całą rodzinę wywieziono do Kazachstanu.

Odnalazła się w kabarecie
Od 1949 roku występowała w warszawskim Teatrze Współczesnym, gdzie zagrała m.in. Eugenię Ratnikową w „Wieczorze Trzech Króli” Szekspira, Miss Roberts w „Mieszczanach” Gorkiego oraz Prezeski w „Pensji Pani Latter” Prusa. Pięć lat później Ludwik Sempoliński zaproponował jej rolę w „Żołnierzu królowej Madagaskaru” w Teatrze Syrena, gdzie występowała przez ponad 40 lat. Regularnie pojawiała się również na estradzie, m.in. w kabaretach „Szpak”, „U Lopka” i „U Kierdziołka”.

„Dziunia”
Podczas występu w krakowskim kabarecie „Siedem kotów” w 1947 roku poznała Bogdana Brzezińskiego, który obiecał napisać coś specjalnie dla niej. Kilka lat później stworzyła postać Dziuni Pietrusińskiej, która z humorem komentowała paradoksy życia sąsiedzkiego i społecznego.
Hanka Bielicka z charakterystycznym temperamentem i w zawrotnym tempie wygłaszała monologi Dziuni przez 25 lat w radiowym „Podwieczorku”. Jej głos, który w teatrze bywał przeszkodą, tutaj stał się atutem. Dzięki temu była rozpoznawalna w całej Polsce, a jej znakiem rozpoznawczym stały się kolorowe kapelusze i torebki.
– Jestem z epoki, w której kapelusze nosiło się na co dzień: i do kościoła, i z wizytą do sąsiadki mieszkającej po drugiej stronie ulicy – mówiła w „Kuchni”. – Bez nakrycia głowy można mnie zobaczyć jedynie w domu, garderobie teatralnej i szpitalu.

„Mężczyzn kochać nigdy nie potrafiłam”
Na studiach poznała męża Jerzego Duszyńskiego, jednak ich miłość nie trwała długo. Hanka przyznała, że mąż miał skłonności do flirtów. Małżeństwo przetrwało kilkanaście lat, głównie w formie platonicznej.
– Myślę, że zdradził mnie już na trzeci dzień po ślubie. Jak wypił, to chodził na baby, wiedziałam o tym – twierdziła aktorka w swojej biografii.
Aktorka nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn, nie chciała wchodzić w relacje, w których była „tą trzecią”. Często wspominała, że mężczyzn nigdy nie kochała, a każdy romans kończył się dla niej chrypką.

Aktorstwo było dla niej wszystkim
Hanka Bielicka zmarła 9 marca 2006 roku w Warszawie. W tym roku mija 18 lat od śmierci aktorki. Ostatnio wystąpiła w ekranizacji powieści Katarzyny Grocholi „Ja wam pokażę!”, która miała premierę w lutym.
– Mam trudności z chodzeniem po mieszkaniu, lecz gdy staję przed publicznością, czuję wielki przypływ energii. Wtedy mogę nawet zatańczyć. To jest cudowny zawód – mówiła w ostatnim roku życia.
Odeszła w samtności
U kresu swych dni, artystka udzieliła poruszającego wywiadu dla „Wysokich Obcasów”:
Im dalej posuwam się w bawieniu ludzi, tym bardziej jestem zamknięta i osamotniona z wyboru. Szczęśliwa, gdy się wszystkie drzwi zamykają i tylko ptaki ćwierkają za oknem.
Artystka zmarła 9 marca 2006 roku w Warszawie w trakcie operacji tętniaka aorty.
