Zdzisław Wardejn pojawił się na premierze filmu „Kogel-model 5”, w którym niezmiennie gra od samego początku. Pierwsza produkcja powstała w 1988 roku. 26 stycznia nowy film wszedł do kin.
Aktor wcielił się w postać profesora Mariana Wolańskiego. Największym hitem były dwie pierwsze części „Kogla-mogla”, które przeszły do historii. Do tych produkcji warto wracać. Niestety następne filmy już bez Ewy Kasprzyk i zmarłej Katarzyny Łaniewskiej maja zupełnie inny charakter i nie cieszą się już taką popularnością jak tamte z lat 80-tych. Natomiast niezmiennie uroczy i zabawny jest Zdzisław Wardejn w swojej popisowej roli. Aktor ma na swoim koncie wiele innych filmów i spektakli teatralnych. Nie miał też łatwej drogi, żeby zostać aktorem.
Wychował się bez ojca
Urodził się w czasie wojny 1940 w Warszawie. Jego ojciec został zamordowany, kiedy matka była z nim w ciąży. Był jedynakiem i wychowywała go mama. Po szkole poszedł do technikum energetycznego, ale okazało się, że to ciężka praca, do której trzeba wstawać o 6 rano.
– Ciągle rozmyślałem, jakby tu znaleźć jakieś lżejsze zajęcie. Tak się złożyło, że w naszej szkole było kółko teatralne. Teatrem wtedy się nie interesowałem, ale kiedy nauczyciel ogłosił nabór do kółka, zgłosiłem się. Zacząłem występować i zyskałem w szkole sporą popularność. Pod koniec technikum grałem już w półzawodowym teatrze – mówił w jednej z rozmów.
Przeżył swoją śmierć
Po wojnie przeniósł się z mamą ze zbombardowanej Warszawy do Poznania. Jako nastolatek uczestniczył w demonstracjach robotniczych 1956 roku, które przeszły do historii naszego kraju jako „Poznański Czerwiec”.
– W Poznaniu zdarzyła się taka sytuacja, że mnie przypadkiem zgarnęli na komisariat podczas wydarzeń Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Zniknąłem na kilka dni. Rodzina myślała, że mnie zastrzelili i nawet wyprawili pogrzeb jakiemuś chłopakowi, który był podobny do mnie. Ja jednak wróciłem do domu podczas stypy – mówił dla Faktu.
Dopiero po dwóch miesiącach ponownie wpisano go do ewidencji.
– Byłem niesfornym, niegrzecznym młodym chłopakiem. Matka czasem straszyła w żartach, że zwoła „sąd rodzinny”, by zdecydować, co ze mną zrobić. Kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem całą rodzinę, która zjechała się z całej Polski, pomyślałem, że z tym sądem to prawda. Kiedy mnie zobaczyli, to wszyscy płakali i ściskali mnie. Matka była w szoku – wspominał w jednym z wywiadów.
Został aktorem
Wrócił do Warszawy i ukończył PWST w 1964 roku. Potem postanowił wyjechać ze stolicy do teatru w Zielonej Górze. Tam miał większą wolność w kreowaniu postaci i nie musiał słuchać starszych kolegów. Szybko zyskał uznanie i popularność grając w wielu znanych filmach m.in. „GoodbyeRockefeller”, „Komediantka”, „Bal na dworcu w Koluszkach”, „Vabank”.
Jeszcze w Zielonej Górze poznał aktorkę, Irenę Grzonkę, w której się zakochał i ożenił się z nią. Para doczekała się syna Wojciecha. Niestety małżeństwo rozpadło się po 5 latach. Irena Grzonka zmarła w 2021 roku w Poznaniu.
W więzieniu spędził dwa lata
W 1968 roku aktor przeniósł się do Warszawy. W tym czasie miał za sobą wypadek, w którym zginęły dwie osoby. Został skazany na cztery lata więzienia, wyszedł po dwóch, za dobre sprawowanie i skruchę. Podczas procesu prosił o najwyższy wymiar kary, bo uważał, że nie ma po co żyć.
Gdy wyszedł z więzienia wrócił do aktorstwa. W 1972 roku poznał młodszą od niego o siedem lat Małgorzatę Pritulak, która była wtedy znaną aktorką. Wystąpiła w 1970 roku w komedii „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego. Wcieliła się we Włoszkę, Mirellę. Zdzisław zakochał się w niej i wzięli ślub. Doczekali się dwóch synów i są szczęśliwym małżeństwem od ponad 50 lat.
– Z moją żoną Małgosią mieliśmy różne przejścia i różnie to bywało, ale jednakgdy teraz są wnuki i jesteśmy już tylko dla siebie, to nagle jest pięknie. Jestem też romantyczny. Inaczej by się we mnie panie nie kochały – wspominał w jednym z wywiadów.
Kogel-mogel hit lat 80-tych
-Staraliśmy się z całych sił. Współpracę z koleżankami i kolegami z planu filmowego do dzisiaj wspominam z ogromną przyjemnością. To był naprawdę zgrany team – z moją serialową żoną, graną przez Ewę Kasprzyk, mamusią, graną przez nieodżałowaną Małgorzatę Lorentowicz, a nade wszystko z Grażynką Błęcką-Kolską, która w roli Kasi Solskiej sprawdziła się znakomicie! Można powiedzieć, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty -mówił w rozmowie z TeleTygodniem.
Dorota Stalińska znowu w „Koglu-moglu”. Co teraz porabia aktorka? (zlotascena.pl)
Aktor w tym roku skończy 84 lata i czuje się doskonale, a wszystko dzięki jodze, do której namówił go syn, Przemek, który jest psychoterapeutą ajurwedyjskim. Zdzisław Wardejn występuje na deskach teatru, ale i sporo gra. Mogliśmy podziwiać go w „Prawie Agaty”, „Ja to mam szczęście!”, „Zbrodnia”, „Rojst”, „Panu T” czy „Na krawędzi”. Zagrał też w filmie „Boże Ciało” w reżyserii Jana Komasy. Tam wcielił się w rolę księdza.
– Wreszcie spełniłem marzenie mojej mamy! Ona zawsze chciała bym został księdzem i teraz dzięki Jankowi to się wreszcie udało- wyznał w jednym z wywiadów.