Występ Celine Dion na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu wywołał poruszenie na całym świecie. Robert Kozyra dokonał dokładnej analizy.
Celine Dion powoli wraca do mediów. Gwiazda w lutym pojawiła się na ceremonii wręczeni nagród Grammy, gdzie przekazała statuetkę dla Taylor Swift. W kwietniu udzieliła wywiadu dla francuskiej edycji magazynu “Vogue”, a teraz, po latach przerwy, zaśpiewała dla największej publiczności na świecie – podczas uroczystego otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
Występ Celine Dion na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu
Céline na sam koniec, tuż po zapaleniu olimpijskiego ognia, zaśpiewała nieśmiertelny hit Edith Piaf “Hymne à L’Amour”, ubrana w suknię od Diora, wykonaną z “tysięcy pereł i ponad 500 metrów frędzli”. Internauci nie kryją podziwu dla występu artystki. Na próżno szukać w sieci słów krytyki.
Robert Kozyra o występie Celine Dion w Paryżu
W internecie nie brakuje wpisów gwiazd, które nie kryją podziwu dla Céline. Na szczerą analizę zdecydował się Robert Kozyra. Dziennikarz muzyczny i wieloletni prezes Radia ZET udzielił komentarza dla Świata Gwiazd.
Ten występ przejdzie do historii. Był obiektywnie na najwyższym światowym poziomie, a biorąc pod uwagę fakt, że artystka zmaga się z poważną, nieuleczalną chorobą (zespół sztywnego człowieka – red.), jestem pewien, że profesorowie medycyny będą go pokazywać swoim pacjentom chorym na tę samą chorobę co Céline, borykającym się z bardziej prozaicznymi problemami, jak można radzić sobie w życiu. Wszystko w tym występie było spektakularne i niesamowicie spójne. Żaden dźwięk, żaden gest dłonią czy ruch głową, nie był przypadkowy. Nawet jej sukienka zaprojektowana przez Marię Grazię Chiuri z Diora przewyższyła wszystko, co w ostatnich kolekcjach pokazuje Dior. Celine wyglądała zjawiskowo, a jednocześnie była w tym skromna i z niesamowitą klasą – zachwyca się Kozyra.
Kozyra drżał o Celine, która zmaga się z potworną chorobą, utrudniającą śpiewanie na żywo. Mimo to artystka zaprezentowała się na najwyższym poziomie:
Zaśpiewała trudną i bardzo starą piosenkę nie ze swojego repertuaru (Edith Piaf – red.), pełną wysokich dźwięków i nie miała nawet najmniejszej nieczystości. A przecież Céline cierpi na chorobę, która polega na nagłym zacieśnianiu się mięśni krtani i gardła. Atak mógł nastąpić w każdej chwili, a występ na oczach całego świata był na żywo. Presja psychiczna związana z występem przed tak ogromną publicznością i niepokój, czy w trakcie nie dojdzie do ataku choroby, która potrafi wykręcić i sparaliżować całe ciało, była dodatkowym obciążeniem dla Céline. Nie jest tajemnicą, że w pobliżu czekał cały zespół lekarzy, na wypadek gdyby w trakcie występu doszło do ataku – zauważa rozmówca.
Dodatkowym utrudnieniem dla Céline były warunki atmosferyczne. W Paryżu wiało i padał deszcz:
Na dodatek Céline śpiewała w najbardziej niesprzyjających warunkach atmosferycznych, jakie można sobie wyobrazić: padał deszcz, na wysokości wieży Eiffla wiał silny wiatr. W tych warunkach nawet najzdrowszy artysta może nie dać rady, a głos Céline zabrzmiał jak z nagrania studyjnego. To była kwintesencja artystycznej klasy.
Co ciekawe, Robert Kozyra zna się prywatnie z Céline:
Byłem na kilku koncertach Céline. Ostatni w Las Vegas na zaproszenie Rene, jej męża i menadżera. Kiedy przyleciałem do Las Vegas, Céline odwołała koncert, na który mnie zaprosiła. Mówiono, że chodzi o infekcję gardła, ale dziś wiem, że miała wtedy silny atak. Wystąpiła następnego dnia. Była w rewelacyjnej formie. Nawet pytałem jej ludzi, jakich sterydów używają, że po silnej infekcji gardła można mieć tak czysty głos. Odpowiadali mi: „To skomplikowane”. Dziś wiem dlaczego.
Sama Céline po występie na Olimpiadzie zamieściła krótki wpis w mediach społecznościowych, w którym zwróciła się do sportowców:
Nie ma wątpliwości, że Céline wróciła w najlepszym stylu, przypominając, że posiada jeden z najpiękniejszych głosów świata.