Tylko u nas. Piotr Zelt wspomina słynnego Arniego z „13 posterunku”. Znali go wszyscy

Anna Markiewicz
5 min przeczytany

W latach 90-tych wszyscy znali serial „13 posterunek”, pierwszy sitcom w Polsce. To już 26 lat od premiery. Zyskał sobie rzesze fanów, a w jednej z głównych rolach wystąpił m.in. Piotr Zelt.

W pierwszej koncepcji produkcja miała być wyświetlana w stacji Canal +, a więc w zamkniętym pasmie. Na szczęście producent Lew Rywin dogadał się z właścicielem Polsatu, Zygmuntem Solorzem i ten ostatni został współproducentem tego serialu.

13 posterunek rusza

– Przyszedłem na plan „Kilera”, gdzie grałem miglanca Lipskiego. Spotkałem Czarka Pazurę, który mówi do mnie: „Chodź do mojej przyczepy. Mam dla ciebie wiadomość”.  Wchodzę i dowiaduje się od niego, że Maciek Ślesicki pisze dla mnie dużą rolę w serialu i będziemy tam występować razem z Pazurą. To była duża produkcja, którą kręciliśmy najpierw 9 miesięcy, prawie codziennie. Potem był rok przerwy i powrót na plan.

Druga seria nie była planowana, ale produkcja okazała się wielkim sukcesem i Lew Rywin zadecydował o nakręceniu następnych odcinków. Wtedy też skończyła się współpraca z Polsatem i drugą serię zrobiono z TVN-em.

Piotr Zelt w „13 posterunku”/kadr z serialu
Piotr Zelt i Marek Perepeczko/ kadr z serialu „13 posterunek”

Wybuchaliśmy śmiechem

– Maciej Ślesicki nie miał ochoty kręcić następnej części, ale w końcu się zgodził. Bywało zabawnie na planie, bo często wybuchaliśmy śmiechem z Czarkiem występując w absurdalnych scenach. Wtedy reżyser, który tego nie znosił i był zły na nas wołał: „Pazura w jeden kąt, Zelt na zewnątrz. Wyśmiać się i wracamy do roboty”.

Plan zdjęciowy serialu znajdował się Warszawie, na słynnej Chełmskiej, gdzie kręcono wiele innych produkcji. Szukano wtedy hali, którą można byłoby przerobić na posterunek policji. Za budynkami, na samym końcu znajdował się warsztat, gdzie budowano scenografie. Postanowiono, że zostanie przerobiony na halę zdjęciową.

– Przyjeżdżaliśmy tam z Czarkiem i obserwowaliśmy, jak się zmienia i powstaje nasze miejsce pracy. Często tam spotykaliśmy Maćka Ślesickiego, który doglądał całej scenografii. Okazało się, że do dziś ta hala służy do innych produkcji serialowych.

Piotr Zelt, Piotr, Cezary Pazura/ Kapif

Wielka popularność

Nikt z aktorów i twórców nie spodziewał się takiej popularności pierwszego sitcomu w Polce. Przerosło to ich przewidywania. Kiedy jeździli na spotkania do galerii musieli ich pilnować ochroniarze.

 – Czuliśmy się jak gwiazdy rocka. Trudno było przejść, bo tyle ludzi przychodziło na nasze spotkania. Często też wołali do mnie: Arni.  Zdarzały się także sytuacje niedogodne. W tym czasie byłem aktorem Teatru Dramatycznego. Grałem w „Hamlecie”, a w roli głównej Mariusz Bonaszewski. Wcielałem się w postać króla Norwegii, Fortynbrasa. Wychodziłem na scenę w zbroi, z hełmem w ręce. Na wybudowanym pomoście przechodziłem na scenę. Za mną szli żołnierze, muzycy, inni zjeżdżali na linach. A na widowni słyszałem tylko: Arni, Arni, Arni – opowiada z rozbawieniem Piotr Zelt.

Dyrektor Teatru Dramatycznego Piotr Cieślak nie był tym zachwycony, ale sporo ludzi przybyło na widownię dzięki popularności aktora.

Piotr Zelt/ Kapif

Graj sobie w tym serialu

 – Powiedziałem mu, że dostałem rolę w serialu „13 posterunek” i że spędzę tam sporo czasu. Nie będę mógł wejść w premiery teatralne. Jednocześnie dostałem propozycję przejścia do Teatru Kwadrat. Ówczesny wtedy dyrektor Karwiński zaproponował trochę większe pieniądze. Lojalnie powiedziałem panu Piotrowi Cieślakowi o tych dwóch propozycjach. Wtedy usłyszałem od niego: „Graj sobie w tym serialu, tylko nie idź do Kwadratu”.

Piotr Zelt pracował jeszcze w Teatrze Dramatycznym przez rok po ukończeniu serialu, a potem odszedł. Wtedy doszedł do wniosku, że mógł to zrobić wcześniej, bo nie czuł się zaopiekowany w swoim miejscu pracy. Grał tam przez 8 lat występując w największych sztukach teatralnych: „Wiśniowy sad”, „Kordian”, wspomniany „Hamlet” i wiele innych.

Nieprzerwanie na deskach teatru

Aktor występuje obecnie w kilku spektaklach. Można go oglądać w Teatrze Capitol w „Kiedy kota nie ma”, „O co biega”, a na „Czarną komedię”  trzeba się wybrać do Kamienicy. Sztuka „W łóżku z rabusiem” tylko w Teatrze Komedia. Piotr Zelt rozpoczął próby do spektaklu pod roboczym tytułem „Rodzinne piekiełko” w reżyserii Marii Seweryn. Skończył też plan zdjęciowy do filmu „Tajemnice Łuki”, a premiera już w listopadzie.

Piotr Zelt / fot.KAPiF
Piotr Zelt / fot.KAPiF
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz