W czasach PRL-u cenzura była bezlitosna – wiele filmów musiało przejść zmiany, zanim trafiły do widzów. Jednym z nich było dzieło Janusza Morgensterna. Choć uchodzi za klasykę, jego zakończenie wcale nie takie miało być. Reżyser długo walczył o swoją wersję, ale władze miały inne plany.
Cenzura PRL-u
W latach PRL-u nie wszystkie filmy mogły trafić do widzów w pierwotnym kształcie. Reżyserzy musieli liczyć się z opinią cenzorów, którzy często nakazywali zmiany fabularne. Tak właśnie było w przypadku filmu „Życie raz jeszcze” Janusza Morgensterna. Choć dziś uznawany jest za ważny tytuł polskiej kinematografii, w momencie premiery jego ostateczna wersja daleka była od zamierzeń twórców.
Produkcja miała premierę w 1964 roku. Wystąpili w niej m.in. Andrzej Łapicki, Ewa Wiśniewska, Wojciech Pilarski i Edmund Fetting. Film, oparty na książce Romana Bratnego, opowiada o trudnych realiach powojennej Polski. Akcja rozgrywa się w okolicach Lublina, gdzie dochodzi do ataku NSZ na pociąg. W jego wyniku ranny zostaje sekretarz lokalnego komitetu PPR, który później staje w obronie lotnika RAF-u, Piotra Grajewskiego, oskarżonego o współpracę z podziemiem.
Dlaczego reżyser musiał zmienić zakończenie?
Film poruszał niewygodne tematy, takie jak przesłuchania w UB czy dramaty ludzi uwięzionych w stalinowskim systemie. To właśnie te wątki wzbudziły sprzeciw cenzury, która nakazała usunięcie fragmentów uderzających w partię. Największą ingerencję cenzorzy wymusili jednak w zakończeniu. Oryginalna wersja, podobnie jak książka Bratnego, nie dawała bohaterom szczęśliwego finału. Przeciwnie – ukazywała dramatyczny los ludzi wyniszczonych przez stalinizm, którzy nie są w stanie po prostu „zacząć od nowa”.
Film trafił na półkę na ponad 20 lat. Jak relacjonował po latach Janusz Morgenstern, długo starał się zachować pierwotne zakończenie. Niestety – bezskutecznie.
Długo walczyłem o możliwość zachowania pierwotnej wersji, lecz musiałem w końcu ulec, bo inaczej film w ogóle nie ujrzałby światła dziennego. Przekonywali mnie, że 1956 rok to czas pozytywnych zmian, wiele osób wyszło wówczas z więzienia, więc jak mogli być nieszczęśliwi? Dokręciłem nowe zakończenie, które nastrojem odróżniało się jednak wyraźnie od całego filmu – wspominał reżyser.
Wersja, która ostatecznie została pokazana widzom, kończyła się optymistycznym akcentem. Ale to zakończenie nie było prawdziwe. Miało uspokoić władze – i przekłamać rzeczywistość.
Film dziś niełatwo obejrzeć
„Życie raz jeszcze” przez lata nie było szeroko pokazywane. Obecnie film nie jest dostępny na popularnych platformach VOD ani w ramówkach telewizyjnych. Można go czasem znaleźć w archiwach filmoteki lub na specjalnych pokazach tematycznych.