Smutne życie Ireny Dziedzic. Prezenterka odeszła w zapomnieniu i nędzy

Luiza T
Autor: Luiza T
8 min przeczytany

Była legendą polskiej telewizji. Przez ponad dwie dekady prowadziła pierwszy polski talk-show pt. „Tele-echo”. Niestety los nie był dla niej łaskawy. Nie miała szczęścia w miłości, została oskarżona o współpracę z SB a starość spędziła samotnie i w nędznych warunkach.

Pani z telewizji

Reżyser Jerzy Gruza mówił o niej: „Telewizyjna Matka Boska”. Irena Dziedzic rzeczywiście była ikoną polskiej telewizji, w latach 60.-80. nie było chyba nikogo, kto by jej nie znał. Zawsze perfekcyjnie przygotowana, elegancka, stanowcza, ambitna. Swą dziennikarską karierę rozpoczęła tuż po wojnie w „Echu Krakowa” jako redaktor depeszowy. Przełożeni szybko przekonali się o jej wielkich możliwościach, wkrótce przeniosła się więc do Warszawy aby pracować w „Głosie Ludu” a następnie w „Expresie Wieczornym”. W 1952 roku została zatrudniona w Polskim Radiu, a cztery lata później zaproponowano jej prowadzenie „Tele-echa”. Od tej pory jej kariera nabrała zawrotnego tempa. W telewizji pracowała do 1991 roku.

Tele-echo

Program „Tele-echo” to pierwszy polski talk show, który powstał na wzór francuskiego „Tele-Paris”. Emitowany był w latach 1956-1981, a pomysłodawczynią wprowadzenia tej produkcji na ekrany była Mira Michałowska. Ideą programu była rozmowa z zaproszonymi gośćmi na tematy prywatne i zawodowe. Rozmówcami Ireny Dziedzic były nie tylko znane osobistości ale także ludzie zajmujący się tradycyjnymi zawodami. W pierwszym odcinku gościła aktorka Aleksandra Śląska oraz fryzjer Gabriel Sielski. Rozpoczynając emisję nowego formatu chyba nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Aleksandra Szarłat w swojej książce „Prezenterki”pisze, że :

„Tele-echo” wkrótce staje się telewizyjnym przebojem. W ciągu dwudziestu pięciu lat program miał aż osiemset sześć wydań. (…) Zaproszenie do „Tele-echa” było swoistą nobilitacją. Cała Polska wyczekiwała kolejnego programu, ciekawa gości i tematów rozmów. Cokolwiek dziś o „Tele-echu” mówić, na tamte czasy było wydarzeniem!

Nie brakowało jednak też kąśliwych komentarzy skierowanych w stronę produkcji i samej Pani Ireny. Niektórzy zarzucali, że program jest ustawiony a pytania i odpowiedzi są z góry ustalone, potwierdzają to także niektórzy goście, którzy faktycznie przed nagraniem spotykali się z dziennikarką aby omówić szczegóły ich wystąpienia. Nie mniej jednak efekt finalny podobał się widzom a rozmowy były zawsze prowadzone na wysokim poziomie.

Irena Dziedzic w swoim żywiole / kadr z filmu dokumentalnego o historii polskiej telewizji pt. „Przepraszamy za usterki”, YouTube

Mistrzyni ciętej riposty

Pani Irena należała raczej do osób pewnych siebie. Nie wątpiła w swoje umiejętności dziennikarskie i nie pozwalała na to aby ktoś ją deprecjonował. W wielu kręgach uchodziła wręcz za złośliwą, oschłą a nawet kontrowersyjną. Na nieprzychylne komentarze odpowiadała ripostą. Jej cięty język bywał zmorą. Potwierdza to chociażby słynna anegdotka związana z Ireną Dziedzic, która zapytana przez dziennikarza o swój wiek odpowiedziała, że ma trzydzieści lat. Ten ze zdziwieniem odpowiedział: „Jak to? Przecież już kilka lat temu mówiła pani, że ma trzydzieści. Na co ta odpowiedziała: „Bo ja nie należę do osób, które zmieniają zdanie”. Taka właśnie była pani Irena.

Irena Dziedzic w swoim żywiole / kadr z filmu dokumentalnego o historii polskiej telewizji pt. „Przepraszamy za usterki”, YouTube

Nieudane związki

Irenie Dziedzic przepisywano romanse z wieloma znanymi osobowościami. Była bardzo atrakcyjną i modną kobietą, od której trudno było oderwać wzrok, nic więc dziwnego, że podobała się płci męskiej. W latach 50. spotykała się ze swoim redakcyjnym kolegą, uwielbianym przez widzów Janem Suzinem. Uczucie to było tak silne jak i nagłe. Dla przystojnego spikera pani Irena porzuciła nawet swojego męża. Szybko wynajęła też mieszkanie aby móc zamieszkać z ukochanym. Była to jednak trudna miłość. Pan Jan, słynący ze swojego uroku osobistego, nie mógł opędzić się od wielbicielek, uwielbiał towarzystwo pięknych pań. Wkrótce w środowisku pojawiły się plotki, że Suzin spotyka się z aktorką Alicją Pawlicką. Dziedzic nie podobała się rola zdradzanej kobiety a więc szybko wystawiła jego walizki za drzwi. A że Pani Irena nie miała łatwego charakteru to nie obyło się bez zemsty – zabrała ze sobą wspólnie zakupiony na kredyt samochód. Poręczycielem był jednak pan Jan i to on musiał spłacać pieniądze za auto, które przywłaszczyła jego niedoszła żona.

Jakiś czas później prezenterka straciła głowę dla aktora Ignacego Gogolewskiego, który był jednocześnie jej sąsiadem. Do bliższego poznania doszło jednak dopiero na planie „Tele-echa”, w trakcie nagrań oboje poczuli mocniejsze bicie serca. Zakochany aktor szybko przeprowadził się cztery piętra niżej, do swojej nowej wybranki. Związek ten wywołał burzę w środowisku artystycznym, bowiem Gogolewski porzucił dla kochanki swoją żonę, również znaną aktorkę – Katarzynę Łaniewską oraz 4-letnią córkę Agnieszkę. Sielanka nie trwała jednak zbyt długo, po dwóch latach pan Ignacy wyprowadził się do kolejnej kochanki, czego sławna dziennikarka nie mogła mu nigdy wybaczyć. Dla Ireny Dziedzic był to ogromny cios, bardzo ciężko przeżyła to rozstanie.

Irena Dziedzic jako konferansjerka / YouTube

Bolesne oskarżenia

Wszystko zaczęło się w roku 2006, kiedy w „Newsweeku” opublikowano artykuł na temat dziennikarzy współpracujących w czasach PRL-u ze służbami bezpieczeństwa. Wśród oskarżonych znalazła się Irena Dziedzic, która pod pseudonimem „Marlena” miała donosić na swoich współpracowników. Do tej pory nie wiadomo czy stawiane zarzuty są prawdą. Sąd uznał, że dziennikarka współpracowała ze służbami czego dowodem mają podpisane własnoręcznie pokwitowania otrzymania środków pieniężnych od SB, z kolei pani Irena do końca życia zarzekała się, że nigdy nie była współpracownikiem służb specjalnych. I chociaż nie odnaleziono dokumentów, w których prezenterka zobowiązuję się do współpracy, to IPN utrzymuje, że w ich archiwach są materiały potwierdzające jej niechlubną przeszłość. Jaka jest prawda, tego nie wie nikt. Wiadomo na pewno, że oskarżenia te przysporzyły sporo zmartwień legendzie polskiej telewizji. Wiele osób się od niej odwróciło i nie mogło wybaczyć tego, że taka niezwykła osobowość mogłaby działać na rzecz władz komunistycznych.

Irena Dziedzic / YouTube

Samotna śmierć

Legenda polskiej telewizji zmarła 5 listopada 2018 roku w wieku 93 lat, ale oficjalną informację o jej odejściu podano dopiero dwa miesiące później. Wywołało to lawinę różnych spekulacji. Okazało się, że w sprawie śmierci prezenterki było prowadzone śledztwo. Ustalono, że nie przyczyniły się do tego osoby trzecie. Irena Dziedzic ostatnie lata swojego życia spędziła samotnie, zmagając się z problemami finansowymi i zdrowotnymi, żyła w nędznych warunkach. Na jej pogrzebie pojawiło się niewielu ludzi. Nikt już nie pamiętał o tej oryginalnej osobowości telewizyjnej, która niegdyś gościła na ekranach w niemal wszystkich polskich domach.

Udostępnij ten artykuł
Napisz komenatrz