Romuald Lipko to legendarny kompozytor i multiinstrumentalista, współzałożyciel Budki Suflera, który zmarł w wieku 69 lat.
W 5. rocznice jego śmierci Marek Sierocki stworzył program pt. „Romuald Lipko – Niezapomniane melodie”. Odpytał w nim Dorotę Lipko, która była z mężem 45 lat i syna Remigiusza – absolwenta prawa i administracji na UMCS w Lublinie.
– Był szarmancki. Obdarowywał kwiatami, prezentami. Mówię to z żalem, przykrością – najbardziej brakuje mi kwiatów, które przynosił do domu. Były w domu wszechobecne. Ponieważ wiedział, że ja z własnego ogrodu nie urwę tych kwiatów, w związku z tym na targu kupował całe naręcza. Jeśli nie mieściły się, to w takich cynowych wiadrach od pań przywoził – wyznała żona muzyka.

Komponował w ciszy
Dorota Lipko wyjawiła, jak pracował Romuald.
– Kiedy komponował, musiała być bezwzględna cisza. Nie można było tłuc kotletów, ani robić innych głośnych rzeczy. Romek posiadał piękne cechy charakteru. Był bardzo serdeczny nie tylko dla rodziny, dla znajomych i bliskich. Był otwarty, umiejący nieść pomoc w każdej sytuacji. To była tak piękna cecha, w zasadzie od początku była dla mnie tak widoczna, że było to bardzo ujmujące.
Remigiusz Lipko przyznał, że ojciec nie był ideałem.
– Moim zdaniem miał złożoną osobowość. Z jednej strony był otwarty, uśmiechnięty, lubił opowiadać dowcipy. Natomiast miał też taką troszkę ciemniejszą stronę – to był taki dosyć wybuchowy temperament. Czasem potrafił przechodzić od spokoju do złości i z powrotem, równie szybko w drugą stronę.
Rak wątroby
W lipcu 2019 roku wykryto u niego raka wątroby i potrzebny był przeszczep. Operacja się udała.
– Spotkałem się z Romkiem w szpitalu, z jego inicjatywy. Leżał na łóżku. Pożegnaliśmy się i pogodziliśmy. Niech spoczywa w spokoju – powiedział Krzysztof Cugowski.
Niestety muzyk Romuald Lipko zmarł 6 lutego 2020 roku, dokładnie 5 lat temu.
