Joanna Kurowska wspomina Janusza Rewińskiego. Aktorka podzieliła się wspomnieniami w rozmowie ze Złotą Sceną.
1 czerwca zmarł Janusz Rewiński. Miał 74 lata. O śmierci aktora poinformował jeden z jego synów. Sześć dni po tragedii odbyły się uroczystości pogrzebowe, w których uczestniczyli rodzina i przyjaciele – wśród nich wiele gwiazd.
Rewiński cieszył się sympatią ze strony aktorów. Przez lata był w dobrej relacji z Joanną Kurowską, która wspomina go specjalnie dla Złotej Sceny.
Joanna Kurowska wspomina Janusza Rewińskiego
Joanna Kurowska ma na swoim koncie kilka ról, w których zagrała żonę, albo narzeczoną Janusza Rewińskiego. Aktorka przyznaje, że prywatnie bardzo się lubili.
Jerzy Gruza zaproponował mi zagranie w „Tygrysach Europy” narzeczoną Rewy (Janusz Rewiński). Mówię do niego: „Ale ja za tydzień rodzę. Jestem już wielorybem”. Na co on mi odpowiada: „To mi nie przeszkadza. Będziemy cię pokazywać tylko do piersi”. Czytam scenariusz, a tam jest scena, że ja tańczę z Rewą. Byłam młodą aktorką, więc co tu będę się wykłócać z mistrzem. Tańczymy i nagle słyszę od mojego serialowego narzeczonego: ” A ty co taka ciężka jesteś, unosisz się jak kula”. Na co mu odpowiadam: „Bo ja za kilka dni rodzę”. On odskoczył ode mnie i już nie wrócił na parkiet. Janusz Rewiński nie radził sobie z rzeczywistością, prawdziwym życiem. Jako artysta, kabareciarz był rewelacyjny, ale poza nim miał poważne problemy z akceptacją.
Aktorka wspomina inną jeszcze sytuację związaną z jej serialowym narzeczonym. W innej produkcji również grali razem i to była postać, której główny bohater nie cierpiał.
Producent często to wykorzystywał i prosił mnie, żebym ugłaskała Rewę, kiedy ten obraził się na planie i z niego schodził. Chodziło o to, że on chciał mówić po swojemu. Nie trzeba było mu przeszkadzać i dać przestrzeń do własnej interpretacji i robił to fantastycznie. Kiedy był naburmuszony ja brałam go na bok i rozmawialiśmy. Obydwoje byliśmy blisko natury, więc mówiłam do niego: „Słuchaj chodź obejrzymy sobie kwiaty w szklarni, bo my wtedy kręciliśmy w Dawidach. Tam go uspokajałam i wracaliśmy na plan”.