Michał Hochman, autor piosenki “Konik na biegunach” odszedł w swoim domu w Brooklynie. Spoczął na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie. Wspomina go Piotr Zelt.
Muzyk urodził się na Syberii, gdzie zesłani byli jego rodzice. Potem wychował się w Lublinie i miał na swoim koncie kilka przebojów “Konik na biegunach”, „Złoty uśmiech” czy „32 grudnia”. Niestety w 1968 roku musiał wyemigrować z Polski. Na stałe osiadł w Nowym Jorku. Kiedy czasy się zmieniły często przyjeżdżał do Warszawy na kilka miesięcy ze swoją żona Larrysą. Koncertował, wydawał płyty, grał na Festiwalu Warszawa Singera, a w zeszłym roku dał koncert “Tańczę życie” zapowiadając nową płytę.
– Pomagał nam, zaangażował się w trasę Teatru i Festiwalu do Nowego Jorku. Byliśmy szczęśliwi, że od jakiegoś czasu mieszka także w Warszawie — napisali Gołda Tencer i Remigiusz Grzela wraz z zespołem Teatru. Podkreślili, że “na Michale i jego partnerce Larissie Baldovin zawsze mogliśmy polegać”.
To na ich profilu poinformowali o śmierci myzyka.
– 9 czerwca 2024 r. wieczorem w Nowym Jorku umarł nasz piękny przyjaciel, Michał Hochman, bard, muzyk, wrażliwy artysta, kolorowy ptak, czuły człowiek. Był obywatelem świata” – czytamy na facebookowym profilu warszawskiego Teatru Żydowskiego.
Pogrzeb odbył się 24 czerwca na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie i odprowadzali go jego przyjaciele. Wśród nich był Piotr Zelt, Izabela Trojanowska, Gołda Tencer, Katarzyna Sokołowska, Remigiusz Grzela.
Zadzwoniłem na jego urodziny
Piotr Zelt był jego przyjacielem. Poznali się przez Stana Borysa i utrzymywali bliskie kontakty od lat. Na pogrzebie aktor niósł jego trumnę, aby oddać mu ostatni hołd. To było jego pożegnanie z nim.
– Był wyjątkowym człowiekiem, ciepłym, empatycznym, pełnym wyrozumiałości, serdeczny z wielkim poczuciem humoru. W marcu zadzwoniłem do niego na urodziny do Nowego Jorku. On mi wtedy powiedział, żebym mu życzył przede wszystkim zdrowia. Wiedzieliśmy, że jest chory, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to taka poważna sprawa. On nie epatował swoim stanem. Mimo, że miał 80 lat nie spodziewałem się jego śmierci. Myślałem, że będzie żył wiecznie – wyznał aktor dla Złotej sceny.
Pozostała pustka
Piotr Zelt ze swoją dziewczyną Kasią odwiedzili ich kilka lat temu w domu na Brooklinie. Michał i jego żona Larrysa gościli ich przez 3 tygodnie i spędzili tam wspaniały czas.
– Rok temu zaproponowałem Michałowi, żebyśmy razem pojechali na Teneryfę do apartamentu naszego znajomego. Zgodzili się i mieliśmy cudowne wakacje. Kiedy tylko pojawiali się w Warszawie chodziliśmy na wspólne kolacje, wernisaże, wystawy, jego koncercie. Teraz zostaje pustka po nim, a mieliśmy wspólne plany – opowiada Piotr Zelt dla Złotej sceny.