Nowym papieżem został Robert Provost, który przybrał imię Leon XIV. Przez dwadzieścia lat był misjonarzem w Peru. Wtedy zamordowano polskich misjonarzy.
Historia dotyczy Franciszkanów ojca Zbigniewa Strzałkowskiego i ojca Michała Tomaszka, którzy rozpoczęli pracę misyjną w peruwiańskim Pariacoto w 1989 roku. Zostali zabici przez terrorystów z ugrupowania Sendero Luminoso strzałami w tył głowy. To była wielka tragedia i Robert Provost z Zakonu Augustianów bardzo to przeżył, bo był w tym czasie w Peru.
Naśladować św. Franciszka
Ojciec Zbigniew Strzałkowski miał 33 lata. W roku 1979 wstąpił do zakonu franciszkanów. W podaniu o przyjęcie napisał:
– Pragnę służyć Panu Bogu w zakonie, jako kapłan, w kraju lub na misjach, gdziekolwiek mnie Bóg powoła, pragnę naśladować św. Franciszka i bł. Maksymiliana Kolbego.
Praca na misjach
Ojciec Michał Tomaszek zginał w wiek 31 lat. Po maturze, w roku 1980, wstąpił do zakonu. W podaniu o przyjęcie napisał m.in.:
– Już od dawna jestem przekonany, że mam powołanie do kapłaństwa i zakonu, co miałem okazję gruntowniej przemyśleć w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy. Pragnieniem moim jest praca na misjach, by w ten sposób służyć Bogu i Niepokalanej”.
W 2015 roku ojcowie zostali beatyfikowani w Chimbote w Peru.

W 24. rocznicę śmierci misjonarzy, w 2015 roku, Krzysztof Tadej nakręcił o nich film dokumentalny pod tytułem „Życia nie można zmarnować”, który można obejrzeć na TVP VOD.
Papież Franciszek modlił się za nich
W 2016 roku podczas wizyty w Polsce z okazji Światowych Dni Młodzieży papież Franciszek spotkał się w Krakowie z rodzinami męczenników z Pariacoto. W kościele franciszkanów modlił się w kaplicy, w której znajdują się relikwie błogosławionych.
