Nina Andrycz, królowa polskich scen odeszła w styczniu 2014 roku w wieku 101 lat. Tuż przed 1 listopada jej grób wyglądał tragicznie.
Aktorka jest pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie na honorowym miejscu. Nina Andrycz nie miała dzieci i obecnie brakuje osoby, która zaopiekowałaby się jej grobem. Przed Wszystkim Świętymi jej miejsce spoczynku wyglądało bardzo pusto, smutno i przygnębiająco. Nie było na nim żadnych wieńców, kwiatów i nie paliły się znicze. Nikt nie zadbał o odświętny wystrój jej grobu.

Najważniejszy był teatr
Jej droga do aktorstwa nie była również łatwa. Przeciwna temu była jej matka, ale ona wiedziała, że chce występować na scenie. W 1934 roku ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej pod kierownictwem Aleksandra Zelwerowicza. Najpierw występowała w wileńskim Teatrze na Pohulance. Już rok później grała na scenie Teatru Polskiego, czego efektem było ponad 100 ról.

Zawsze twierdziła, że jest pozbawiona instynktu macierzyńskiego. Nie planowała mieć swoich dzieci, ale za namową matki poślubiła Józefa Cyrankiewicza, premiera PRL-u. Wspominała go na łamach tomu “Bez początku, bez końca” jako wspaniałego i kochającego męża. Jednak, kiedy zaszła w ciążę zdecydowała się na aborcję i powtórzyła to jeszcze raz. Mąż nie potrafił jej tego darować i rozwiedli się w 1968 roku.

Kiedy nie mogła grać już na scenie teatru pisała książki, tomiki poezji. Aktorka wystąpiła m.in. w filmach „Warszawskiej premierze”, „Uczcie Baltazara”, „Kontrakcie” czy w serialu „Sława i chwała”.
Wszystko oddała dla WOŚP
Nina Andrycz zmarła 31 stycznia 2014 roku, przeżywszy ponad 101 lat. Aktorka zapisała wszystkie swoje oszczędności w kwocie 85 tysięcy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Fundacja Banku Millenium postanowiła dodatkowo przekazać na rzecz organizacji założonej przez Jurka Owsiaka dodatkowe 100 tys. zł.
