Odeszła aktorka polskiego kina. Informację o jej śmierci przekazał Związek Artystów Polskich.
– Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST, którą ukończyła grając Dziewczynę i Bajaderę w przedstawieniu dyplomowym „Pieszo” Mrożka.
Wielką popularność przyniosły jej role Natalii z filmu „Vabank” i „Vabank II” czy Hankę Trzebuchowską w serialu „Matki, żony i kochanki” Juliusza Machulskiego, u którego zagrała też Aktorkę Krystynę w obrazie „V.I.P”, czy Strażniczkę w blokhauzie w „Seksmisji”.
Aktorka warszawskich teatrów: Syrena, Na Targówku, Komedia i Bajka, Teatru Nowego w Łodzi, czy Teatru Miejskiego w Lesznie. Ostatnią premierę zagrała w sztuce „Freda i Zuza” Meggi W. Wrightt pokazanej w Promie Kultury na Saskiej Kępie.
W jednym z wywiadów powiedziała: „Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi.
Tak właśnie chcę żyć…”
I taką Cię zapamiętamy.
Żegnaj Elu.
Napisano na Facebooku Związku Artystów Polskich.
Aktorka cierpiała na chorobę von Willebranda, określaną jako skaza krwotoczna. Schorzenie wiązało się z zaburzeniami krzepliwości krwi, co prowadziło do krwotoków i znacznie zwiększa ryzyko wykrwawienia. W przypadku artystki nawet niewielkie skaleczenie mogło prowadzić do stanu zagrażającego życiu. W ostatnim czasie nie czuła się dobrze. Jednak nie są znane przyczyny jej nagłej śmierci. Wszyscy pogrążyli się w żałobie.
Jej mężem jest Krzysztof Jaroszyński, a owoc ich miłości to córka Gabriela, którą w tym roku wydali za mąż. Ostatni raz widziani byli razem 3 lata temu na promocji książki Krzysztofa Jaroszyńskiego, który jest również scenarzystą serialu „Teściowie”.