Minęło 5 lat od śmierci największego amanta tamtego wieku. Powiadają, że Tadeusz Pluciński miał 3 tysiące kochanek

Anna Markiewicz
5 min przeczytany

Tadeusz Pluciński odszedł 5 lat temu w wieku 92 lat w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Zostawił po sobie wiele ciekawych kreacji filmowych i rozdartych serc. Jak legenda głosi Tadeusz Pluciński miał za sobą ponad 3 tysiące romansów i był jednym z największych playboyów PRL-u.


Aktor urodził się w Łodzi w 1926 roku. W czasie wojny kradł Niemcom węgiel z transportów, nocami przeprowadzał Żydów przez granicę Kraju Warty (region administracyjny utworzony podczas II wojny światowej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej) i Generalnej Guberni. Wyjechał z Łodzi do Warszawy został szefem bimbrowni.

Miał zostać prawnikiem

Jego matka marzyła, aby Tadeusz został prawnikiem. Nawet podjął stosowne studia jednak wytrzymał na nich tylko kilka miesięcy. Aktorem został przez przypadek. Całe życie uganiał się za kobietami. Jedną z nich była Alina Janowska – aktorka teatru Syrena, za którą Pluciński szalał. Gdy znany aktor i reżyser Edward Dziewoński usłyszał, że Tadeusz podkochuje się w jednej z aktorek i ma 182 cm wzrostu zachęcił go, aby ten studiował aktorstwo.
Tadeusz Pluciński aktorstwa uczył się u Leona Schillera i Erwina Axera i był doskonałym aktorem teatralnym. Największą popularność przyniosły mu filmy: „Poszukiwany, poszukiwana” Stanisława Barei, „Brunet wieczorową porą”, „Kariera Nikodema Dyzmy” i „Stawka większa niż życie”. Widzowie pamiętają jego role, w których jednym spojrzeniem łamał serca wszystkim dziewczynom. Aktor całe życie powtarzał, że kocha i uwielbia kobiety i miał ich wiele.

Nie pamiętam, żebym kiedyś dostał kosza – opowiadał w jednym z wywiadów.

Tadeusz Pluciński/kadr z youtube

Amant w stu procentach


Był tak uwielbiany przez panie, że pewnego razu na bałtyckiej plaży musiała ratować go z opresji milicja. Uciekał przed tłumem rozhisteryzowanych fanek i schował się na wieży ratowników. Dziewczyny nie chciały odejść, bo każda pragnęła, chociaż dotknąć Tadeusza Plucińskiego. Jego zdjęcie z „Hydrozagadki” Andrzeja Kondratiuka, było sprzedawane w kioskach Ruchu spod lady. Amant w stu procentach! Ale jak deklarował zawsze lubił być żonaty.

Tadeusz Pluciński/kadr z youtube

Telenowela brazylijska

Pierwszą jego żoną była mezzosopranistka Bożena Brun-Barańska, która próbowała utrzymać przy sobie największego amanta przez kilka lat. Śpiewaczka zmarła ponad 20 lat temu.
Następnie Tadeusz Pluciński poślubił aktorkę – Ilonę Stawińską. Kiedy się z nią rozstał ta wyszła za mąż za Czesława Wołłejko, który był ojcem jego czwartej małżonki – Jolanty. Historia jak z telenoweli brazylijskiej. 
Zanim jednak w jego życiu pojawiła się Jolanta, Pluciński był mężem znanej tancerki – Krystyny Mazurównej.

Krystyna Mazurówna/ONS

Liczne podboje miłosne

Tadeusz Pluciński chwalił się licznymi podbojami wśród płci pięknej, ale zawsze starał się być przy tym szarmancki, dyskretny i dobrze wychowany. Wiele jego romansów nie ujrzało światła dziennego, ale o niektórych trudno nie wspomnieć.

Tadeusz Pluciński/ONS

Był zaręczony z Aliną Janowską. Kilka lat romansował z Kaliną Jędrusik, która w tym czasie miała męża. Poznał ją w Teatrze Współczesnym w sztuce „Operze za trzy grosze”. Jędrusik grała jego żonę i była jedyną kobietą, którą kochał, niestety z nią się nie ożenił.


-„Kalina była zazdrosna o wszystko i wszystkich. Kilka razy przylała mi w gębę. Jeśli, jej zdaniem, byłem zbyt miły dla innej kobiety, doprowadzałem ją tym do wściekłości. Romans ze mną był jej premierową zdradą”, wspomina aktor. „Gdy nasz związek dobiegł końca, wybrałem się z nową dziewczyną do SPATiF-u. Siedzieliśmy przy stoliku, kiedy weszła Kalina i zamarła. Po czym podeszła do mojej dziewczyny i pogłaskała ją po głowie, mówiąc: »Ładna jesteś, ładna… ale… cycków takich jak ja to nie masz!«. Po czym jednym ruchem rozdarła na sobie bluzkę. Oczom wszystkich ukazały się jej bujne piersi” – wspomina aktor na łamach styl.pl

Kalina Jędrusik/kadr z youtube

Dwadzieścia lat z czwartą żoną


Dopiero z czwartą żoną, matką swoich dwóch synów: Pawła i Piotra, Jolantą Wołłejko, stworzył trwały związek, który przetrwał ponad dwadzieścia lat.


-„Wpadła mi w oko od razu. Kto oglądał »Stawkę większą niż życie«, wie, o czym mówię. Jola, prawie półnaga, wykonywała w jednym z odcinków taniec brzucha i »terroryzowała« Hansa Klossa”- opowiadał Tadeusz Pluciński na styl.pl

Jolanta Wołłejko/okładka w Filmie

Sam poszedł do Skolimowa

I choć byli po rozwodzie, wciąż spędzali razem święta i rodzinne uroczystości, a aktor nazywał ją kobietą swojego życia. Ona jedyna odwiedzała go w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, do którego przeprowadził w połowie 2017 roku. Sam stwierdził, że wieku 90 lat potrzebuje stałej opieki. Tadeusz Pluciński, choć odszedł, na zawsze pozostanie ikoną polskiego filmu.

Tadeusz Pluciński/ONS
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz