Maryla Rodowicz była gwiazdą Sylwestra w TVP. W mediach społecznościowych opisała problemy, jakie miała przed występem. Ostro odpowiedziała ochroniarzowi.
Maryla Rodowicz była gwiazdą Sylwestra w TVP. Swoje przeboje zaśpiewała na tej samej scenie co Justyna Steczkowska i Edyta Górniak. W Zakopanem spędziła łącznie cztery dni, z czego trzy pracując. Po przyjeździe do stolicy polskich gór spotkała ją przykra sytuacja, którą opisała w mediach społecznościowych.
Maryla Rodowicz miała problemy w Zakopanem
Gwiazda nie została wpuszczona na miejsce, ponieważ nie miała ze sobą dokumentu tożsamości. Ochrona była nieugięta. Powiedziała, że dopiero po okazaniu dowodu osobistego Maryla wejdzie za kulisy, gdzie będzie mogła przygotować się do próby.
Chociaż cała sytuacja zakończyła się pozytywnie, to przez chwilę zrobiło się niezręcznie. W końcu Maryla to legenda show-biznesu, której nie da się pomylić z nikim innym. Z drugiej strony przepisy mówią jasno, że każdy, kto chce dostać się do wybranej strefy, musi mieć ze sobą dowód lub paszport.
Maryla Rodowicz komentuje zamieszanie wokół Sylwestra
Gdy emocje nieco opadły Rodowicz opisała całą sytuację w mediach społecznościowych. Zrobiła to w swoim stylu – ze szczegółami i przemyśleniami, których inne gwiazdy by się powstydziły.
To prawda, że służby porządkowe nie chciały mnie wpuścić na próbę i to dwukrotnie. Nie pomogły teksty, że ja na próbę. Dowód poproszę… Ale ja nie mam dowodu. No to pani nie wejdzie. Taki mamy prikaz. Faktycznie w tym roku, czyli w tamtym, porządkowi mieli takie dyrektywy, że tylko z dowodem i trzeba było być na liście. Poszła fama, że na terenie miały być rozmieszczone kamery i że mysz się nie przeciśnie. Akurat – drwi z całej sytuacji Maryla.
Rodowicz wyjaśniła, że na koncertach ma zwyczaj stać gotowa za kulisami, w kostiumie, co najmniej pół godziny przed wejściem na scenę. Tym razem okazało się to wyjątkowo kłopotliwe. Gwiazda miała nawet gotową odpowiedź do ochroniarza, który rzetelnie wykonywał swoje obowiązki:
To jest dosyć uciążliwe, bo za kulisami jest mało miejsca, byłam bez przerwy przeganiana z miejsca na miejsce w dość chamski sposób. Nosz, pomyślałam sobie, po finale syknę do tego panoszącego się inspicjenta „Jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz k…, to ci przyp…”. Ale zapomniałam i przypomniało mi się dopiero w hotelu – grzmi artystka.
Co gorsza, za kulisami sylwestra TVP tłoczyło się mnóstwo ludzi spoza obsługi czy kadry artystów.
Mocno wkurzające były lansujące się za kulisami, w trakcie koncertu, osoby zupełnie niezwiązane z imprezą, tak zwani krewni i znajomi królika. Tu się przebierają półgołe tancerki, tu się przygotowują artyści do wejścia na scenę, a tu się pałętają uhahane obce ciała. A miała się nie przecisnąć nawet mysz. Dobrze, że w ogóle mnie dopuścili na scenę. I że byłam w Zakopanem, bo mam słabość do górali, do ich muzyki, do ich folkloru, do knajp, do oscypków z grilla, do rydzów z patelni i w ogóle, hej! – zakończyła swoją relację Maryla.
Czy zachowanie Maryli jest uzasadnione? W końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Poniżej tegoroczny sylwestrowy występ Maryli.