Marian Kociniak to z najbardziej utalentowanych i uwielbianych polskich aktorów, który wykreował kultową już postać Franka Dolasa z komedii “Jak rozpętałem II wojnę światową”. W tym roku minie 8 lat od jego śmierci.
Kultowy Franek Dolas
Zapisał się w historii polskiej kinematografii jako strzelec Franek Dolas w trzyczęściowej komedii Tadeusza Chmielewskiego “Jak rozpętałem II wojnę światową”. Marian Kociniak zachwycał swoim poczuciem humoru, przykładem może być kultowa scena, w której Dolas podaje swoje fikcyjne dane niemieckiemu żołnierzowi: “Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, Chrząszczyrzewoszczyce, powiat Łękołody”.
– Oglądając film Chmielewskiego trudno oprzeć się wrażeniu, że główna rola została napisana specjalnie dla Kociniaka. Jeśli tak nie było, trzeba reżyserowi pogratulować wyboru wykonawcy. Takiego popisu wdzięku, brawury i poczucia humoru ani wcześniej, ani później w rodzimej komedii nie podziwialiśmy – oceniał Krzysztof Demidowicz w 1993 roku na łamach czasopiśmie Film.
Grał w Teatrze Telewizji
W 1959 roku ukończył PWST i rozpoczął współpracę z Teatrem Ateneum. Grał również w Teatrze Dramatycznym, Syrena i Teatrze na Woli. Jednak najbardziej zasłynął w Teatrze Telewizji, gdzie zagrał rubasznego Marcina w “Igraszkach z diabłem” Jana Drdy (1980).
Filmy u Wajdy
Debiutował na ekranie w 1962 roku w filmie „Niewinni czarodzieje” Andrzeja Wajdy. Później współpracował z Wajdą jeszcze dwa razy w “Dantonie” i “Panu Tadeuszu”. Kociniaka mogliśmy oglądać, także w produkcjach: „Ostatni Bóg”, „Trójkąt Bermudzki”, „Gwiazda Polarna”, „Skok”, „Jan Serce”, „Popiół i diament” oraz „Janosik”. Sam Kociniak mówił o sobie: “Może jestem zarozumiały, ale wydaje mi się, że całkowicie panuję”.
– Ja chowam się w roli. Aktor, którego osobowość jest bardziej widoczna niż postać przezeń grana, jest też wspaniały, o ile jest przekonywający. Jeśli mówi prawdę, to wszystko jest w porządku. Kochany Sasza Bardini powtarzał: – Łachu, mów prawdę! Nie kłam, bo to natychmiast widać! – mówił Kociniak w jednym z wywiadów.
Żona była dla niego wszystkim
Grażynę Pilszczyńską aktor spotkał w studiu dubbingowym. Dwa lata później w 1963 roku poślubił montażystkę i para była razem do samego końca.
– Gdyby nie Grażyna, to bym nie żył. Ona o wszystko dba. Ona dba, żebym się nie roztył, ona dba, żebym się nie rozpił. Całe życie walczy z moimi papierochami… Ona jest moim cenzorem najlepszym, ona mi mówi, co sknociłem, ona mówi mi, co zagrałem dobrze. Tyle, ile ja przykrości narobiłem tej mojej Grażynce… Że też ona ze mną tyle wytrzymała – mówił w “Onet” aktor.
W ostatnich latach życia Kociniak zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Przeszedł operację usunięcia fragmentu jelita i miał trudności z poruszaniem się. Mógł jednak liczyć na wsparcie swojej żony.
– Wycięto mi spory kawałek jelita grubego. Ale teraz już czuję się lepiej. Tym problemem powinienem się zająć pięć lat temu, ale wiadomo, jak to jest. Człowiek to odkłada i odkłada. Na szczęście nie miałem jeszcze raka, ale ta operacja była konieczna, żeby w przyszłości nie zapaść na tę straszną chorobę – opowiadał Kociniak w rozmowie z “Super Expressem”.
Kiedy ostatni raz zagrał?
Po śmierci żony w lutym 2016 roku, Kociniak załamał się. Był to dla niego ogromny cios. Aktor zmarł miesiąc później, 17 marca. Ostatni raz Marian Kociniak pojawił się na ekranie w filmie “Głęboka woda” z 2013 roku. Ze względu na problemy zdrowotne zrezygnował z dalszej kariery aktorskiej.
– Mogę sobie dziś spojrzeć w oczy i powiedzieć: nie zmarnowałem życia i niczego bym w nim nie zmienił – mówił w jednym z wywiadów.