Małżeństwa Beaty Tyszkiewicz były przypadkowe? „Mia­łam kogoś, kto przy­cho­dził pach­ną­cy, przy­sy­łał róże”

Martyna Chmielewska
5 min przeczytany

Aktorka obchodzi 86. urodziny. Jak wyglądały relacje Tyszkiewicz z mężczyznami? Dlaczego rozstała się z Andrzejem Wajdą? Jakimi zasadami się kierowała?

Beata Tyszkiewicz zagrała w blisko stu filmach. Widzowie pamiętają aktorkę jako Izabelę Łęcką (Lalka), księżniczkę Elżbietę (Popioły), Marię Walewską (Marysia i Napoleon) oraz Ewelinę Hańską (Wielka miłość Balzaka). To niezaprzeczalna ikona polskiego kina.

Z okazji urodzin z aktorką skontaktował się portal „Fakt”. Beata Tyszkiewicz na pytanie czego mieliby jej życzć na 86. urodziny odpowiedziała:

– Tylko zdrowia i promieni słońca.

Beata Tyszkiewicz na okładce magazynu „Film”

Została zastąpiona?

Pierwszą ważną rolą Beaty Tyszkiewicz było zagranie Klary w „Zemście” (1956) Bohdana Korzeniewskiego i Antoniego Bohdziewicza. Na planie doszło do tragedii, zmarł jeden z aktorów, a drugi doznał ciężkich obrażeń. Sama Tyszkiewicz też w pewien sposób została poszkodowana:

– Be­at­ka Tysz­kie­wicz miała wtedy szes­na­ście lat i choć był to jej ak­tor­ski de­biut, zna­ko­mi­cie sobie po­ra­dzi­ła. Jej Klara była praw­dzi­wa – dzie­cin­na, na­iw­na. Tysz­kie­wi­czów­na bar­dzo do­brze, pew­nym gło­sem mó­wi­ła tekst i do dziś nie mogę zro­zu­mieć, dla­cze­go ktoś pod­jął de­cy­zję o dub­bin­gu. Za­wa­ży­ło to na pew­nej sztucz­no­ści Klary – pod­ło­żo­ny głos nie do końca pa­su­je do ślicz­nej Be­at­ki – mówiła Danuta Szaflarska w „Prywatnej historii kina polskiego”.

Beata Tyszkiewicz na okładce magazynu „Film”

Miała romans z Łapickim?

Swoją karierę zaczęła już jako nastolatka. Przyciągała uwagę zarówno swoim talentem, jak i delikatną, arystokratyczną urodą. Z tego powodu miała też licznych adoratorów. Andrzeja Łapickiego poznała na planie filmu „Dziś w nocy umrze miasto”.

– Mia­łam chyba dwa­dzie­ścia dwa lata, kiedy za­ko­cha­łam się bez pa­mię­ci w star­szym ode mnie męż­czyź­nie. Miał uło­żo­ne życie – żonę, dwoje dzie­ci. To trwa­ło bli­sko czte­ry lata. To bar­dzo długi okres w życiu mło­dej ko­bie­ty. Wie­dzia­łam, że nasza mi­łość nie miała przy­szło­ści, ale moja fa­scy­na­cja nie wy­ga­sa­ła. Za­wsze był – i to w cza­sach, kiedy wszy­scy ży­li­śmy skrom­nie – bar­dzo sta­ran­nie ubra­ny. To nie było tak, że ja się w nim sza­le­nie za­ko­cha­łam, tylko ja go po­ko­cha­łam… bo mu­sia­łam kogoś po­ko­chać, a on po pro­stu był jak z ob­raz­ka. Nada­wał się do tego jak nikt inny. Był w cu­dow­nym okre­sie – urze­ka­ją­cy w swo­jej uro­dzie i po­strze­ga­niu sa­me­go sie­bie, kre­owa­niu wła­sne­go wi­ze­run­ku. Mia­łam więc wiel­ką mi­łość bez żad­nych obo­wiąz­ków. Mia­łam kogoś, kto przy­cho­dził pach­ną­cy, przy­sy­łał róże. Nigdy nie chcia­łam kogoś, kto miał­by zo­sta­wić dla mnie żonę i dzie­ci. Nie wie­rzę w takie związ­ki – mówiła aktorka w swojej autobiografii.

Małżeństwo z przypadku

Pierwszym mężem Tyszkiewicz był Andrzej Wajda. Ich miłość zakwitła na planie „Popiołów”, gdzie aktorka grała Elżbietę, a Wajda był reżyserem.

– Fil­mo­we spo­tka­nie na­ro­dzi­ło mię­dzy nami mi­łość. Zde­cy­do­wa­li­śmy się z An­drze­jem za­ło­żyć dom. Prze­peł­nia­ło mnie szczę­ście i na­dzie­ja, że na­resz­cie będę po­trzeb­na temu męż­czyź­nie, czło­wie­ko­wi fa­scy­nu­ją­ce­mu, sza­le­nie uta­len­to­wa­ne­mu, ty­ta­no­wi pracy, że będę mogła spraw­dzić się jako ży­cio­wa part­ner­ka, bę­dzie­my mieli dom, dzie­ci… – pisała w swojej książce Tyszkiewicz.

Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu. Aktorka sama przyznawała w licznych wywiadach, że gdyby był jej drugim mężem pewnie byliby do teraz razem…

– To było zauroczenie od pierwszego wejrzenia, ale małżeństwo przypadkowe, w afekcie, na przekór wszystkim. Uczucie do Witka pozwoliło mi wytłumaczyć przed samą sobą rozstanie z Andrzejem. Jeśli coś do niego czułam, szybko mi przeszło – mówiła dla „Vivy!”.

Beata Tyszkiewicz na okładce magazynu „Film”

Kochała drugiego męża?

O drugim mężu, Witoldzie Orzechowskim wypowiadała się dość specyficznie… Możliwe, że ten związek aktorka, także przypisuje do niezbyt udanych.

– Jest taki typ męż­czy­zny, który za­wsze stoi obok i czeka. Je­steś za­ła­ma­na, a on przy­pad­ko­wo spo­ty­ka cię na ulicy i ma aku­rat dwa wolne bi­le­ty do kina. Miły, uśmiech­nię­ty, jest wio­sna, on z bu­kie­ci­kiem fioł­ków. Aż wresz­cie nad­cho­dzi ten czas dla niego. On bie­rze ini­cja­ty­wę w swoje ręce, choć ona wcale nie miała żad­nych pla­nów z nim zwią­za­nych, tylko przez chwi­lę była słaba, aku­rat w dołku i było jej wszyst­ko jedno, bo nie po­tra­fi­ła sobie po­ra­dzić z domem i pro­ble­ma­mi – czytamy w biografii Tyszkiewicz.

Beata Tyszkiewicz, Fot. Michal Florek/ONS
Udostępnij ten artykuł
Studentka dziennikarstwa i nowych mediów. W wolnych chwilach czytam i recenzuję książki. Najczęściej sięgam po literaturę piękną i reportaż. Uwielbiam także kino niezależne.
Napisz komenatrz