Małgorzata Zajączkowska grała w amerykańskich produkcjach, a jednak wróciła do Polski. Co teraz robi?

Anna Markiewicz
5 min przeczytany

Małgorzata Zajączkowska to legendarna aktorka, która ma na swoim koncie wiele ciekawych ról w Polsce, ale i w USA. Teraz zapowiedziała, że musi trochę zwolnić w pracy.

Jej rodzice rozstali się, kiedy miała dwa lata i opiekę nad nią przejęli dziadkowie. Obydwoje byli pedagogami. Szczególne miejsce w jej sercu ma babcia Zofia.

– Dali mi poczucie bezpieczeństwa. Byli wymagający, uczyli mnie zasad, ale i rozpuszczali w sposób nieludzki. Nieraz odrabiali za mnie lekcje, szczególnie dziadek zadania z matematyki. Nauczyli mnie szacunku do ludzi, tego, żeby nikogo nie mierzyć miarą zdobytych tytułów ani pieniędzy, bo w każdym można znaleźć coś fajnego. Choć żyli skromnie, pomagali innym. Otworzyli mnie na sztukę, książki, wystawy, słuchanie muzyki. Babcia bardzo lubiła śpiewać i miała niesamowity głos operowy – opowiadała aktorka dla Twojego stylu.

Miała być lekarzem

Małgorzata Zajączkowska chodziła do warszawskiego liceum im. Limanowskiego. Na początku marzyła o medycynie. Pod wpływem miłości zmieniła plany.

– Zakochałam się w Sławku Ratajskim (ceniony malarz, wykładowca) i to on namówił mnie na egzaminy do szkoły teatralnej, a sam poszedł na ASP. Do PWST za pierwszym razem się nie dostałam. Zdane następnego roku egzaminy zawdzięczam kółku teatralnemu Hanny Skarżanki. Znakomita aktorka przygotowała mnie do egzaminów, pomogła znaleźć teksty – wyznała w Twoim stylu.

Potem się dostała i studia były dla przyszłej aktorki najpiękniejszym czasem w życiu. Spotkała tam znakomitych ludzi: Aleksandrę Śląską, Aleksandra Bardiniego, Tadeusza Łomnickiego. Wiele też zawdzięczała Adamowi Hanuszkiewiczowi, który na czwartym roku zaproponował jej rolę Ewy w „Dziadach” w Teatrze Narodowym. Prawdziwy debiut w filmie miała w produkcji „Bez miłości” w 1980 roku. Potem zagrała w „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny”, „Dantonie”.

Małgorzata Zajączkowska/ONS

Wyjechała za Ocean

W 1981 roku wyjechała najpierw do Paryża, a potem do USA. Namówił ją mąż, Karol Stein.

– Nie miałam żadnych obaw, leków czy wątpliwości. Szłam za głosem serca i w ogóle nie zastanawiałam się, jak się tam odnajdę i trzeba znajdę jakąkolwiek pracę – wyznała w jednym z wywiadów.

Zamieszkali w apartamencie na Manhattanie i tam rodził im się syn Marcel w 1992 roku. Z czasem nie wystarczała jej rola żony i matki. Zaczęła odnosić sukcesy w amerykańskiej branży filmowej. Woody Allen zobaczył ją w filmie amerykańskim „Wrogowie” i był polską aktorką zachwycony. Napisał dla niej rolę Lilly w w komedii „Strzały na Broadwayu”. Niestety nie układało jej się w życiu prywatnym i rozstała się z mężem w 1999 roku. W tym czasie wróciła do Polski.

Po rozwodzie wróciła

– Musiało minąć wiele miesięcy, zanim odnalazłem się na nowo. Wróciłam do gry – mówiła.

Zagrała w serialu „Złotopolscy” wcielając się w rolę Magdaleny, która przyniosła jej sympatię widzów. Potem były „Żółty szalik”, „Pogoda na jutro”, „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, „Jesteś Bogiem”, „Wałęsa. Człowiek nadziei”.

Andrzej Grabowski i Małgorzata Zajączkowska/ONS

Przed pandemią sporo pracowała. Zagrała w wielu filmach – „Amatorach”, „To musi być miłość”, „Moim wspaniałym życiu” Łukasza Grzegorzka oraz w serialach – niemieckim „Polizeiruf 110” i w „Domu pod dwoma orłami” Waldemara Krzystka.

Małgorzata Zajączkowska/materiały prasowe

– Wcześniej nie miałam nawet chwili, aby spokojnie pobyć we własnym mieszkaniu. Nagle wszystko zastopowało, a ten czas stał się rodzajem sprawdzianu – rozwiązało mi się szereg spraw prywatnych, ktoś zniknął, ktoś się pojawił. Ale też dowiedziałam się dużo o sobie, o tym, co lubię, czego nie, na czym mi w życiu zależy. Ciekawy, uzdrawiający czas – mówiła Małgorzata Zajączkowska dla Twojego Stylu

Obecnie gra w Teatrze Polonia razem z Janem Peszko w sztuce „Minetti. Portret artysty z czasów starości”. Mieszka w Warszawie i ma wielu przyjaciół i nie czuje się samotna.

Małgorzata Zajączkowska/ONS

Chce zwolnić tempo pracy

– Jestem w świetnej formie, nie narzekam na brak pracy, ale chce zwolnić. Wybieram rolę z większą rozwagą tylko te, które sprawiają mi przyjemność – wyznała aktorka w jednym z wywiadów.

Syn Małgorzaty, Marcel, kiedy skończył liceum i zdał maturę wrócił do Stanów.

–Nie mogę za dużo o synu mówić, bo on tego nie chce. Ma już 35 lat. W wielu rzeczach się nie zgadzamy, ale nauczyłam się, że to jego życie.

Małgorzata Zajączkowska/ONS
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz