Leon Niemczyk był stale dyspozycyjny, ciągle w drodze, w nowym wykreowanym świecie. Kilkaset rzeczywistości, w których zatrzymał się na dłużej lub krócej. Pięćdziesiąt trzy lata kariery filmowej. Ponad czterysta pozycji w filmografii polskiej i zagranicznej. Taki był Leon Niemczyk, rekordzista na polskim rynku. W tym roku skończyłby sto lat.
Leon Niemczyk: życie prywatne
Kiedy wybuchła druga wojna miał 16 lat. Dorastał i wkraczał w nowy świat.
Usamodzielniłem się bardzo szybko – wspominał Leon Niemczyk – Straciłem kontakt z rodzicami, rodzeństwem. W czasie wojny byłem w Europie Zachodniej i służyłem w III Armii U.S. generała Pattona. W 1945 roku po kapitulacji Niemiec chciałem zostać na Zachodzie. Jednak wróciłem do Polski, ale tylko dlatego, aby odszukać matkę, która zaginęła podczas Powstania Warszawskiego. Znalazłem ją we Wrocławiu.
Po powrocie został aresztowany za zdradę. Po wyjściu z więzienia zamierzał uciec, bo czuł się zaszczuty. Miał nadzieję, że jadąc do Gdyni i wybierając drogę morską wydostanie się z Polski. Tam na miejscu jego plany uległy zmianie. Doszedł do wniosku, że jedyną szansą na pewną dozę osobistej wolności była sztuka, przede wszystkim teatr.
Skończyłem studia aktorskie Iwo Galla – opowiadał Niemczyk. – Potem grałem w teatrze w Bydgoszczy. Wtedy znalazł mnie Jerzy Kawalerowicz i zaangażował do filmu pt. „Celuloza”. Propozycję przejścia do Łodzi uznałem za szczyt szczęścia. To był polski Hollywood.
Od 1953 roku występował na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi. Nadszedł jednak taki moment, że miał już coraz mniej czasu na teatr. Dla niego najważniejszy był film, bo z niego żył i on stanowił jego bazę.
Chciałem być przyzwoitym aktorem filmowym, a nie zabieganym, zmęczony wyrobnikiem teatralno-telewizyjnym.
Najlepszy okres zawodowy aktora to lata 1958 na 1963, gdzie zagrał niezapomniane role w: „Bazie ludzi umarłych”, „Pociągu”, Nożu w wodzie”, „Odwiedzinach prezydenta” czy najbardziej popularnym filmie kinowym „Krzyżakach”.
Leon Niemczyk o filmie „Nóż w wodzie”
Film nominowany do Oscara zmienił jego życie.
Do produkcji „Noża w wodzie” Romana Polańskiego było kilkunastu kandydatów, ale reżyser zakwalifikował mnie wcześniej. Występ na planie poprzedziło przeszkolenie połączone ze składaniem egzaminu na sternika jachtowego. Zaliczyłem go bez problemu. Film ten otworzył mi wrota na zachód i natychmiast zacząłem dostawać szereg ciekawych propozycji.
Rozpoczął się kolejny etap. Robił karierę w Niemczech, ale jednocześnie był wciąż aktorem teatralnym.
To było bardzo uciążliwe. Kończyłem spektakl o 23 w nocy, a później wsiadałem do samochodu, żeby zdążyć do Berlina na 7 rano. Wtedy porzuciłem teatr. Kręciłem wiele filmów na Zachodzie. Były wśród nich nagrodzone na międzynarodowych festiwalach. Niestety nigdy nie zostały pokazane w Polsce. Filmów nie robiło się z miłości do bliźniego, ale także dla pieniędzy. Trafił mi się film „Zeit zu Leben”, za który dostałem nagrodę państwową 30 000 marek. Mogłem sobie kupić samochód Renault 16. Niemcy angażowali mnie bez opamiętania i w końcu uważano mnie tam za aktora niemieckiego – śmiał się na wspomnienie tamtych czasów Niemczyk.
Leon Niemczyk: aktor do wynajęcia
W Berlinie witali się z nim jak ze znanym aktorem. Pan Leon twierdził, że najmniejszą popularność miał w Łodzi, gdzie od 66 lat mieszkał. Może dlatego, że nie lubił układów, powiązań i zawsze był wolnym strzelcem, który chodził własnymi drogami.
Urodziłem się w Warszawie, ale nigdy nie przeniósłbym się do stolicy, aby do końca nie schamieć. Mieszkając w Łodzi i pracując w Berlinie mam wolną rękę. Jestem aktorem do wynajęcia. Przyjmę prawie każdą rolę tak filmie, jak w teatrze, czy w serialu. Jednak najważniejsze jest to, że produkcje umożliwiały zwiedzanie mi świata. Kręciłem w Wietnamie, Indiach, na Bliskim Wschodzie, Kubie, w całej Europie i byłych w republikach Związku Radzieckiego. Przeszedłem chrzest za kołem polarnym. Dla porównania z teatrem wyjechałem na festiwal aż do Kalisza – ironizował aktor.
W polskich filmach swego czasu angażowali go do ról negatywnych, agentów i oszustów. Wystąpił też w komediach, jak również w produkcjach dla dzieci. W miarę upływu czas zaczęli Leona Niemczyka obsadzać w pozytywnych rolach.
W amerykańskim filmie „Anioł śmierci” i w angielskim robionym przez BBC grałem rolę księży. Może to była sugestia reżyserów, żebym nareszcie przestał pić wódkę, a zaczął klepać pacierze – żartował Leon Niemczyk 10 lat przed śmiercią.
Znał bardzo dobrze język niemiecki i angielski. Przyznał, że nie miał szczęścia do kobiet. Specyfika jego pracy nie była akceptowana przez jego żony.
Uważałem, że lepiej się dobrze rozwieść, niż źle żyć. Sokrates powiedział, że kiedy spotkasz dobrą żonę jesteś szczęśliwym człowiekiem, a jeśli złą to tylko filozofem. Przy każdym rozstaniu brałem winę na siebie.
Leon Niemczyk: związki i małżeństwa
Rozwodził się pięć razy, a we 1995 roku poślubił szóstą żonę.
Doroty to stara miłość sprzed 28 lat – wspominał Leon Niemczyk.- Poznaliśmy się w Niemczech. Ona była związana z telewizją. Zakochaliśmy się w sobie. Jednak wciąż nasze drogi się rozchodziły. Miałem następne żony, a Doroty cały czas czekała na mnie. W zeszłym roku zadzwoniła do mnie. Spytałem, czy jest mężatką odpowiedziała, że nie. „A kochasz mnie jeszcze”? – zapytałem. Potwierdziła i ślub wzięliśmy w Berlinie i tam był mój prawdziwy dom. Staraliśmy się być ze sobą jak najczęściej. W naszym związku jedno jest cudowne, że Doroty nie zna języka polskiego i nie rozumie moich żartów i przekleństw.
Leon przyznał, że miał sporo kochanek, ale żadnej z planu filmowego. Dla niego aktorki to były koleżanki z pracy. Na pytanie, dlaczego miał tyle żon odpowiada: A co jest napisane w Piśmie Świętym? „Szukajcie, a znajdziecie”. Przyznał, że po każdym związku dochodził następny zamek w drzwiach i puste konto.
Na końcu jego drogi opiekowała się nim Iwona i nawet żartował, że planuje następny ślub. Nie doszło do niego. Zmarł 29 listopada 2006 na raka płuc.